Witam
Zwracam sie do Was z takim oto problemem:

zarys sytuacji:

W 1998 dałam swojej cioci pieniądze na wykup mieszzkania spóldzielczego na
własność. Mieszkanie to oddalone jest od mojego miejsca zamieszkania 150
kilometrów. Aby było ciekawiej nie mam żadnego pokwitowania tej sumy i tego
faktu.
Ciocia po zakupie mieszkania przywiozla mi wypis aktu notarialnego -
testament w którym czyni mnie spadkobierczynią
Ciocia ma 76 lat, pracowła w szpitalu, tam zaprzyjaźniła się z siostrami
zakonnym..
Na święta pojechała do tych sióstr zakonnych i tam zachorowała. Jest teraz
szpitalu, straciła pamięć i żyje przeszłością. Choroba postępuje bardzo
szybko.
Rodzona siostra cioci to zakonnica, starsza od niej, jest ona w zakonie w
innym mieście. Zakonnice z tego szpitala załatwiają cioci dom starców gdyż
ciocia nie może mieszkać sama, musi mieć całodobową opiekę.Idzie im to
bardzo opornie. Ciocia ma emeryturę którą teraz zakonnice pobierają.
Ja niestety nie mogę często odwiedzać cioci ( sytucaja rodzinna ) , jednakże
już niedługo mam zamiar sprowadzić ją do siebie aby zapewnić jej lepszą
opiekę. Teraz odwiedziam ja w szpitalu, kupuje zalecone lekarstwa i
"wspomagam" służbę zdrowia aby ciocia miala godne warunki
Jestem jedyną krewną cioci, nie licząć siostry zakonnicy, starszej i bardzo
schorowanej.

Pytania:
Czy cicocia moze zmienić testament? Zakonnice mogą jej coś podsunąć do
podpisania i kiedy będą właścicielkami mieszkania mogą je sprzedać i
pieniądze przeznaczyć na zakon. A ciocia zostanie bez perspektyw, mieszkania
i pieniedzy.
Co należy zrobić z mieszkaniem? Czy moge go np. sprzedać lub wynajać aby
zapewnić lepszą opiekę medyczną dla cioci?
Kto powinien opłacać mieszkanie? Czynsz, media? Aby społdzielnia nie
wyeksmitowała cioci? Zakonnice pobierają cała emeryturę ale nie opłacają
mieszkania, mówia iż pieniądze idą na potrzeby cioci ale to nie jest prawda,
sama opłacam mieszkanie cioci , pielęgniarki aby zajmowały się nią
zajmowały, kupuje lekarstwa itd


Marta Podgórni