Witam czytelnikow i pismiennikow :)

Nie ukrywam, ze zalezy mi na czasie, przekowpywanie lexa za duzo by zajelo.
Historia jest taka: Mam ja sobie sprzet AGD, w szczegolnosci lodowke. Sprzet
ten raczyl byl zaniemoc, zrobilo sie w srodku cieplo, w ogole nieprzyjemnie.
Owa rzeczona lodowka jest juz niestety po gwarancji. Zadzwonilem ja wtedy do
The Autoryzowany I Mnostwo Cytrynowy Serwis, przyjechal pan, zrobil madra
mine, pokiwal glowa, popodlaczal rozne rurki i butelki do mojej biednej
lodowki, posyczalo, pokwiczalo, lodowka zaczela chlodzic. Pan wystawil
rachunek na okragla sumke i zakomunikowal, ze na usluge mam rok gwarancji.
Moja radosc trwala 2 tygodnie. Sprzet znow zaniemogl. W ten sam spposob,
zeby bylo ciekawiej :) No to znow za telefon, pan natomiast stwierdzil, ze
skonsultowal sie z "kims tam" i ze "ten typ tak czasem ma" i ze trzeba kupic
nowy sprzet. Zaproponowano mi zakup nowego egzemplarza za 30% ceny. Coz mi z
tego, jak te 30% ceny to i tak bylo wiecej niz za nowy produkt
konkurencyjnej firmy. Powiedzialem (w duchu tylko) "wyp******ac mi z takimi
propozycjami" ;-)

Teraz pytanie: czy moge zadac zwrotu kasy za nieskuteczna usluge ? Czy moze
meczyc ich do skutku ?

Z gory dziex za porady :)

@