-
11. Data: 2002-09-15 11:58:15
Temat: Re: Umowa o remont
Od: Wojciech <b...@p...wp.pl>
On Sun, 15 Sep 2002 05:39:27 +0200, Pawe? Skar?y?ski wrote:
>> Sam wzor umowy chyba niewiele ci pomoze, wazniejsze jest raczej to jak
>> go wypelnic (lub wrecz przerobic zeby w danej sytuacji przyniosl jakies
>> efekty)
> No, nie znam si? szczególnie na sporz?dzaniu umów innych ni? 'na wzór',
> ale jako? sobie poradz?...
Wazne jest, zeby dokladnie spisac:
kto jest zamawiajacym a kto wykonawca co ma byc zrobione,
gdzie,
w jakim terminie,
z czyich materialow,
kto dostarczy sprzet
za ile (robocizna, materialy sprzet), i w jakim trminie ma nastapic
platnosc.
mozna tez probowac negocjowac dluga gwarancje
umowe zawiera sie po to, by w razie sporu wyciagnac dokument i powiedziec
ze umowiliscie sie w taki a nie inny sposob, Stad tez we wszystkie
sytuacje, w ktorych moze nastapic konflikt, trzeba starac sie opisac
precyzyjnie, tak by nie bylo watpliwosci jaka byla umowa.
Nie musi tu byc jakiejs specyficznej szaty graficznej,jezyka prawniczego,
paragrafow itp (choc ulatwiaja one czytanie i zrozumienie tekstu), wazne
jest zeby z tego co zostalo spisane bezspornie wynikalo, jaka byla
intencja stron.
Jest jeszcze jedna rzecz, byc moze jest dla ciebie oczywista, ale wole to
napisac na wszelki wypadek,
jak bedziesz cokolwiek placil to bierz pisemne pokwitowanie (czasami
dochodzi do konfliktu miedzy ludzmi i wtedy bywa tak, ze niektorzy stosuja
rozne chwyty ponizej pasa)
zreszta najlepiej zeby w umowie pisac, ze platnosc bedzie dokonywana na
rachunek bankowy wykonawcy (trzeba podac bank i numer rachunku) wtedy
wiadomo przynajmniej ze kontrahent ma jakis rachunek bankowy i nie jest on
zajety przez komornika,
Poza tym jezeli dojdzie do procesu przed sadem, a pozniej do postepowania
egzekucyjnego, to bedzie mozna wskazac komornikowi ten rachunek. No i
jezeli rachunek bedzie wtedy jeszcze istnial i beda na nim jakies srodki
to wyegzekwujesz jakies pieniadze.
--
Wojciech
-
12. Data: 2002-10-19 14:21:47
Temat: Re: Umowa o remont
Od: Agnieszka z Gdańska <p...@w...pl>
> umowe zawiera sie po to, by w razie sporu wyciagnac dokument i powiedziec
> ze umowiliscie sie w taki a nie inny sposob, Stad tez we wszystkie
> sytuacje, w ktorych moze nastapic konflikt, trzeba starac sie opisac
> precyzyjnie, tak by nie bylo watpliwosci jaka byla umowa.
>
> Nie musi tu byc jakiejs specyficznej szaty graficznej,jezyka prawniczego,
> paragrafow itp (choc ulatwiaja one czytanie i zrozumienie tekstu), wazne
> jest zeby z tego co zostalo spisane bezspornie wynikalo, jaka byla
> intencja stron.
>
> jak bedziesz cokolwiek placil to bierz pisemne pokwitowanie (czasami
> dochodzi do konfliktu miedzy ludzmi i wtedy bywa tak, ze niektorzy stosuja
> rozne chwyty ponizej pasa)
>
> zreszta najlepiej zeby w umowie pisac, ze platnosc bedzie dokonywana na
> rachunek bankowy wykonawcy (trzeba podac bank i numer rachunku) wtedy
> wiadomo przynajmniej ze kontrahent ma jakis rachunek bankowy i nie jest on
> zajety przez komornika,
>
> Poza tym jezeli dojdzie do procesu przed sadem, a pozniej do postepowania
> egzekucyjnego, to bedzie mozna wskazac komornikowi ten rachunek. No i
> jezeli rachunek bedzie wtedy jeszcze istnial i beda na nim jakies srodki
> to wyegzekwujesz jakies pieniadze.
Dajcie spokój. Przeciez to teoretyczne banialuki. Czy w ogóle mieliscie
kiedys do czynienia z "fachowcami" z prawdziwego zdarzenia?
Tak sie sklada, ze remontowalam w swoim zyciu juz kilka mieszkan. I
wszelkie umowy ...ustne i pisemne, w obliczu nastepujacych w toku
realizacji zlecenia zdarzen, okazywaly sie nieprzydatne do niczego.
Tlumaczenia, przeprosiny, nowe terminy, tudziez subiektywizm oceny jakosci
realizacji (sa pewne kwestie, których nie da sie okreslic i ustalic na
pismie zadnymi slowami, a stanowia tak na prawde clue programu). Powszechna
jest postawa, ze w momencie ustalania zakresu i oczekiwan wszystko jest
jasne, a fachowiec wystepuje w swoich wizjach nawet "przed szereg", ale po
rozpoczeciu prac pamiec staje sie coraz krótsza, a problemy coraz wieksze
........
Z fachowcami, którzy nie wywiazali sie z umowy dot. pierwszego mieszkania (w
zakresie terminu realizacji, zuzycia materialu etc.)
rozstalam sie bardzo chlodno, konczac nasza wspólprace zabraniem kluczy od
lokalu. Pomimo, ze zaplacilam im 30%zaliczke, biorac pod uwage
koncowa kalkulacje wyszlam na tym z zyskiem. I nie miala tu znaczenia zadna
umowa i zadne paragrafy, które w razie czego moglyby zostac wykorzystane
w sadzie na moja niekorzysc (wszystko jest kwestia ocenna), a moja
stanowczosc i umiejetnosc dobierania w rozmowie odpowiednich argumentów.
Panowie oczywiscie upomnieli sie bowiem o swoja niezbyt zasluzona zaplate,
ale po naszej rozmowie i przedstawieniu mojej kalkulacji strat juz ich
wiecej nie widzialam, ba pozostawili nawet po sobie na pamiatke drabine,
która notabene bardzo przydala mi sie przy kolejnych remontach ;).
Nie bede drazyc tematu dluzej choc moglabym, bo moje doswiadczenia sa
porównywalne z doswiadczeniami bohaterów programu "usterka",
aczkolwiek o ile im latwo przychodzi wydawanie dla potrzeb programu gotówki
za "nic", to ja nigdy nie dawalam sie robic w balona. Po prostu nie bylo
mnie na to stac.
Prawda jest taka, ze do remontu trzeba miec duzo zdrowia ;) i sprawdzonego
fachowca (choc i na takim sie juz tez zawiodlam. W jednym mieszkaniu byl
niezawodny jako malarz, w drugim poszedl w alkoholowy cug i dopiero
radykalne zagrozenie nie zaplaceniem mu ani grosza spowodowalo zmiane
podejscia do tematu).
Nie bylo to przyjemne, bo wczesniej ufalam facetowi. Nie jest równiez
przyjemna (zwlaszcza dla kobiety) koniecznosc niekiedy takiego traktowania
ludzi,
ale nie mialam wyjscia, albo ja albo oni (a na to sobie nie moglam
pozwolic).
Z wyksztalcenia jestem prawnikiem i doceniam wage odpowiednich zapisów w
umowach inter partes, ale w przypadku specyfiki uslug wykonywanych przez
wszelkiej masci fachowców raczej sie one nie sprawdzaja. Jak udowodnisz w
sadzie, ze "spaprano" Ci robote? Bedziesz powolywal na swój koszt bieglych?
A moze liczysz na zwrot kosztów przez druga strone? To mozesz sobie dalej
liczyc, bo jak przychodzi do egzekucji to okazuje sie w 90% przypadków, ze
druga strona nie ma zadnego majatku ..... no i sam rozumiesz, kto pozostaje
z reka w nocniczku tzn. "wydymany" w dwójnasób....oczywiscie TY. Wiara w
skutcznosc litery prawa jest najglupsza rzecza jaka moze dotknac obywatela
;P, ale zycze powodzenia i .... "twardej" d.....
-A-