-
1. Data: 2019-06-03 23:03:32
Temat: Tropiciel rasizmu Rafał Gaweł ukrył się w Norwegii i poprosił o azyl
Od: u...@o...pl
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=37
7359599529270&id=168129753785590
WYSTĄPIŁEM O AZYL POLITYCZNY W NORWEGII
Chcę Państwa oficjalnie poinformować, że od kilku miesięcy mieszkam w Norwegii, gdzie
wystąpiłem o azyl polityczny. Wyjechałem razem z żoną, córeczką i naszym kotem, bo w
Polsce groziło nam niebezpieczeństwo.
Zdecydowałem się zwrócić o pomoc i ochronę do władz norweskich, bo jest to państwo o
najwyższych, moim zdaniem, standardach praworządności i ochrony praw człowieka.
Chcę wyraźnie podkreślić, że wbrew insynuacjom nie ukrywam się i nigdy się nie
ukrywałem. Natychmiast po przyjeździe do Norwegii zgłosiłem miejsce swojego pobytu, a
informacja ta została odnotowana i wprowadzona do międzynarodowych baz danych, do
których dostęp mają również polskie organy ścigania.
Korzystam z przysługujących mi praw na podstawie konwencji, które Polska ratyfikowała
i uznaje.
Wyjechałem z Polski, bowiem groziło mi niebezpieczeństwo ze strony:
- ministra polskiego rządu Adama Andruszkiewicza, który wielokrotnie publicznie mi
groził; norweskiej policji przekazałem nagranie, na którym słychać jak stwierdza że
wydał polecenie by "zajęli" się mną jego koledzy z jednej ze skrajnie prawicowych
organizacji
- byłem nękany na wniosek i polecenie ministra Bartosza Kownackiego, który składał
fałszywe zawiadomienia wobec mnie naciskając na policjantów i doprowadzając do
nieuzasadnionych przesłuchań
- stałem się obiektem zemsty białostockich prokuratorów po tym jak ujawniłem ich
powiązania ze skrajną prawicą i doprowadziłem do kontroli w prokuraturze, w wyniku
której zwolniony został jej szef (później minister Ziobro przywrócił go do pracy i
awansował wszystkich prokuratorów zamieszanych w aferę "swastyki jako symbolu
szczęścia")
- byłem nękany przez działania białostockich prokuratorów prowadzących wobec mnie
działania, których celem było zniszczenie mnie i instytucji, jakie założyłem i
prowadziłem, w tym przede wszystkim Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i
Ksenofobicznych. Na zlecenie białostockiej prokuratury byłem bezprawnie pozbawiony
wolności, znęcano się nade mną, gdy byłem zatrzymywany pozbawiano mnie dostępu do
leków i leczenia.
- policjanci z bronią pod błahym pretekstem, już po zapadnięciu zmroku weszli siłą do
mieszkania i dokonywali przesłuchań moich bliskich chwilę po pogrzebie mojej zmarłej
córeczki
- mój dom, biuro Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych było
atakowane przez gangi neonazistowskie, próbowano podpalić Teatr Trzyrzecze, którego
byłem dyrektorem, na trybunach stadionów wywieszano transparenty z groźbami
pozbawienia mnie życia - wszystko przy całkowitej bierności polskich organów ścigania
- zostałem pozbawiony sprawiedliwego procesu, ten w którym zostałem skazany był
prowadzony na podstawie dowodów i materiałów dostarczonych przez prokuraturę, którą
wcześniej skompromitowałem ujawniając jej powiązania ze skrajną prawicą. W czasie
procesu część dokumentów z akt sprawy trafiła w niewyjaśnionych okolicznościach do
Jacka Międlara, akta sprawy, które były niejawne były udostępniane osobom postronnym
i pozwalano im je kopiować. Zostałem skazany za czyny, których nie popełniłem na
podstawie sfabrykowanych dowodów. W procesie, w którym bronili mnie sami
pokrzywdzeni, mówiąc przed sądem pod przysięgą, że ich nie oszukałem.
- byłem zastraszany, nękany i traktowany w nieludzki sposób przez polskie organy
ścigania i mam na to dowody
- stosowano wobec mnie przeszukania wydobywcze, zastraszano moje dzieci i moich
bliskich,wielokrotnie dokonywano przeszukań w moich mieszkaniach, przy tym celowo o 6
rano rewidowano moje dzieci, celowo wchodząc do domu po wyjściu rodziców.
W związku z tym wszystkim, co opisałem wyżej, złożyłem skargi do Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka, zostały one przyjęte i czekam na rozstrzygnięcia w tych
sprawach.
Przez 45 lat swojego życia nigdy nie popełniłem żadnego przestępstwa, moje kłopoty
zaczęły się w chwili, gdy ujawniłem, że białostockie organy ścigania i część osób
związanych z wymiarem sprawiedliwości jest powiązana ze skrajną prawicą i grupami
neonazistowskimi.
Prokuratorzy, którzy ponieśli w tej sprawie konsekwencje dyscyplinarne zapowiedzieli
dokonanie na mnie zemsty. Dokument uchwały związku zawodowego białostockich
prokuratorów, w którym to zapisali, przekazałem stronie norweskiej.
Stałem się obiektem kolegialnej zemsty środowiska białostockiego wymiaru
sprawiedliwości, miałem stać się żywym przykładem jak kończą ci, którzy podnoszą rękę
na prokuraturę, lokalne układy i małą skrajnie prawicową białostocką ojczyznę.
Działo się to w chwili, gdy w Polsce prokuratura i część systemu sądowniczego pod
rządami PiS zostały całkowicie upolitycznione i podporządkowane interesom jednej
partii - setki osób związanych z opozycją doświadczają tego co ja.
Paweł Adamowicz, Stanisław Gawłowski, Hanna Zdanowska, Stefan Niesiołowski i wielu
innych.
W dyktaturach taki zabieg określa się kryminalizacją opozycji, jest stary jak świat.
Niewygodne osoby zohydza się w oczach opinii publicznej przypisując im pospolite
przestępstwa kryminalne lub obyczajowe. Celem jest ich wyeliminowanie z życia
społecznego.
Przed dojściem do władzy PIS ten zabieg był stosowany w białostockiej prokuraturze
wobec lokalnej lewicowej opozycji, potem doświadczenia białostockich śledczych Ziobro
i koledzy wykorzystali do działań w całej Polsce.
Przed wyjazdem z Polski spotkałem się z Pawłem Adamowiczem, opowiadał mi czego
doświadczał i jak niszczono jego życie, rodzinę, bliskich. Postanowiliśmy wspólnie
działać przeciwko takim totalitarnym działaniom władzy. Chcieliśmy rozbudować
instytucję Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych jako
niezależnej organizacji patrzącej na ręce władzy.
To, co spotkało prezydenta Adamowicza było efektem budowania niechęci społecznej do
jego osoby, stali za tym konkretni ludzie, tak jak konkretni ludzie stoją za
rozpętaną do granic absurdu kampanią nienawiści wobec mojej osoby.
Wyjechałem z Polski nie po to żeby uciekać przed odpowiedzialnością, lecz by chronić
własne życie. Wyjechałem tuż po tym, gdy zdobyłem dowody na to, że oficer policji
przekazał treść moich zeznań i adres mojego zamieszkania osobie związanej z gangiem
neonazistów, który miał na swoim sumieniu zabójstwa.
Ludzie z tego gangu niedługo po moim wyjeździe napadli na biuro OMZRIK, czyli
organizacji, którą założyłem, w której pracowałem, po wyjściu zostawili wiadomość
czarną farbą na drzwiach "zajebiemy was", obok wyrysowali swastykę.
Mimo że do ataku doszło w śródmieściu Warszawy, a napastnicy paradowali w czapkach z
celtykami - policja nie jest w stanie ustalić sprawców, dokładnie tak samo jak nie
jest w stanie ustalić neonazistów, którzy nieśli rasistowskie hasła w Marszu
Niepodległości....
[...]