Witam szanowne grono.
Zlozylem wypowiedzenie umowy o prace z 2-tygodniowym
wyprzedzeniem (mialem taka klauzule na umowie).Tak sie zlozylo
ze miesiac wczesniej poklocilem sie z szefem o sprawy firmowe oraz
platnosci gdyz dotychczas byly wyplacane "do reki". Dal mi do podpisania
klauzule ze obecnie wyplata bedzie wyplacana na konto. Zgodzilem sie i
po kilku dniach zlozylem wypowiedzenie umowy o prace. Dzisiaj jest 11
listopada, sobota, a na koncie nie ma pieniedzy. Rozmawialem z szefem i
powiedzial ze nie przeleje mi pieniedzy dopoki nie przyjde i nie
przeprosze go na pismie
oraz slownie za wczesniejsza sprzeczke. Tak sie sklada ze odchodzac
doslownie "rozwalilem" mu firme, gdyz bylem odpowiedzialny za wszystko.
W tej chwili szef z zawisci zada ode mnie przeprosin. Nie mam zamiaru
go przepraszac, ale jednak pieniadze chcialbym odzyskac. Czy jest jakis
sposob na to? Czy mozna udac sie do sadu pracy i jak to powinno
wygladac? Czy poniose jakies koszty i ewentualne konsekwencje tego?
Pozdrawiam serdecznie.