-
31. Data: 2004-06-02 20:07:41
Temat: Re: Składka OC a smierć własciciela samochodu
Od: Artur Golanski <A...@w...net.pl>
"Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał:
>No ale jak ktoś ma dwa samochody, albo motocykl i samochó, to opłąca dwa
>razy. A równoczesnie obydwoma pojazdami zagrożenia przecież nie sprawia.
Pod warunkiem, że jest jedynym użytkownikiem. Zazwyczaj, jak ktoś
posiada swa samochody, to jest to jakiś powód np. jeździ nimi ktoś
jeszcze.
>Ano takie, że łątwiej jest wyłowić takiego kolesia, który non stop
>powopduje wypadki i podnieść jemu jedynemu OC.
Za to podnosi się właścicielowi i żadna różnica (komu) dla tych,
którzy płacą.
>Może byłby to sposób, na idiotów.
Sposób jest inny - zamiast obniżek żwyżka i to duża dla niego !
>Mogło by się okazać, ze nie stać go na opłącenei OC,
>więc nie może jeździć.
Skoro go stać na remont samochodu, to zapłaci i OC ;-)
>I pożyczyć na chwilę samochód komuś.
Jego sprawa komu pożycza- straci żniżkę.
Ale odbiegliśmy od zasadniczego tematu- proponuje pas :-)
Artur Golański
-
32. Data: 2004-06-02 20:46:42
Temat: Re: Składka OC a smierć własciciela samochodu
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Artur Golanski" <A...@w...net.pl> napisał w wiadomości
news:b4csb0d9j2or6lbsg6c93cb6iju51e2tjf@4ax.com...
> Pod warunkiem, że jest jedynym użytkownikiem. Zazwyczaj, jak ktoś
> posiada swa samochody, to jest to jakiś powód np. jeździ nimi ktoś
> jeszcze.
To takie przekomarzanie. W Polsce przyjęta taki system, jaki przyjęto.
Wynika on z unormowań kodeksu cywilnego. Można rozważać czy i na jakich
warunkach przyjęcie innego systemu byłoby sprawiedliwsze. Mnie się wydaje,
że jednak kierujący powinien odpowiadać za skutki swoich błędów, a nie
właściciel samochodu. To przede wszystkim jakoś bardziej jest dla mnie
zgodne z tzw. zasadami współżycia społecznego. Ale się nie upieram wcale.
>
> Za to podnosi się właścicielowi i żadna różnica (komu) dla tych,
> którzy płacą.
A widzisz, i tu tkwi pewien szkopuł. Otóż przy pierwszej kolizji obniżają
tylko kilka procent. O ile się nie mylę chyba 10%. czyli de facto
właściciela kosztuje to kilkadziesiąt złotych. Wówczas przestępcom opłaca
się przykombinować i kosztem tych kilkudziesięciu złotych wyłudzić
kilkadziesiąt tysięcy. Później biorą inny samochód i znowu tracąc
kilkadziesiąt złoty wyciągają tysiące. A kierowca ten sam.
>
> >Może byłby to sposób, na idiotów.
> Sposób jest inny - zamiast obniżek żwyżka i to duża dla niego!
No tak. Ale z reguły w takie rzeczy bawią się gówniarze, którzy nie mają
swoich samochodów.
>
> >Mogło by się okazać, ze nie stać go na opłącenei OC,
> >więc nie może jeździć.
> Skoro go stać na remont samochodu, to zapłaci i OC ;-)
A nie. Problem w tym, że samochód winowajcy niekoniecznie musi doznać
jakiegokolwiek uszczerbku. Organizuje się tzw. "zajechaniówki". Czyli
"winny" oświadcza policjantom, że załóżmy zajechał drogę "pokrzywdzonemu"
i nawet niejednokrotnie prosi o mandat. Kontaktu samochodów nie było.
Samochód "pokrzywdzonego jest "skasowany", tyle, że czasem przywożą go na
lawecie,bo on już nasty raz uczestnicy w podobnej kolizji. problem w tym,
że za każdym razem uszkodzenia się niewiele różnią.
>
> >I pożyczyć na chwilę samochód komuś.
> Jego sprawa komu pożycza- straci żniżkę.
Tylko kilkadziesiąt złotych. Dostanie działkę kilkaset złotych i będzie mu
się opłacało.