Według mnie całe to zamieszanie jest pożałowania godne. Czym się różni np.
kserowanie książki nad którym tak wiele osób płacze od jej przepisania,
które przecież jest dozwolone? Tylko formą techniczną , przy kserowaniu
zrobię prawdopodobnie mniej błędów. A jednak wiele osób włosy sobie z głowy
wyrywa biadoląc nad tym jakie to straszne przestępstwo jest. Ja wychodzę z
założenia że ludzkość od tysięcy lat dąży do tego żeby upowszechniać wiedzę
że to właśnie z jej upowszechnianiem wiąże się postęp. Dlaczego więc ludzie
których np. nie stać na kupno nowej książki, płyty, tudzież programu
(stawiam te rzeczy w jednym rzędzie chociaż jest to dyskusyjne.jednakże czy
książka tak bardzo różni się od programu? chyba tylko formą zapisu danych)
mieliby być pozbawieni dostępu do wiedzy? Dla mnie jest to niedopuszczalne,
więc gdy widzę zapisy w książkach o tym ze ksero zabija książkę to kojarzy
mi się to tylko z chciwością wydawcy. Jeżeli bowiem ktoś już upublicznia
swoja własność intelektualna musi się liczyć z tym ze będzie ona
wykorzystywana na przeróżne sposoby przez innych ludzi i powinno się raczej
czerpać przyjemność z tego faktu. Od razu na moja argumentacje zasypano mnie
stwierdzeniami ze przecież wydanie książki kosztuje, że trzeba poczynić
jakieś nakłady finansowe itd.ale ja mam odpowiedz prostą ..trzeba było w
takim razie wydać książkę w formie elektronicznej , wyszłoby taniej