Użytkownik Boguslaw Szostak napisał:

> Grzegorz pisze:
>
>
>>Powiem ci że po wsiach się nie przejmują i w ogóle nie używają kasy. Stoi
>>z boku a pani pisze na kartce. Czuję że jakbym się spytal o paragon to by
>>mnie psami poszczuli
>>:)
>
>
> Ja poprosilem o paragon na stacji benzynowej i tez popatrzyli zdumieni...
>
> 30 PLN VAT "przeszlo kolo nosa"

Czekaj, czekaj, chciałeś odliczyc VAT z paragonu za paliwo?
Czy chodzi Ci o to że skarb państwa doznal uszczerbku na te 30 zł? ;-)

Swoją drogą ja pare razy z życiu sie awanturowałam o paragon.
Głownie gdy były to ciuch albo buty i miałam na uwadze ewentualną
reklamację.
Ale także w kiosku, kiedy nie miałam czasu czekac na fakturę, chciałam
po nia kogoś posłac później przy okazji (wytawienie faktury do juz
wydrukowanego paragonu też nie zawsze bywa oczywiste, ale to inna historia)
Nigdy mi nie odmówiono wydania paragonu na żądanie lub po małej
awanturce (naprawde bardzo małej, nie rzucałam brzydkimi wyrazami tylko
ustawa karno-skarbową), ale miny widywalam juz rózne. Lącznie z takimi
ktore sugerują groźby karalne ;-)
Raz z czystej zlośliwość przygadalam kasjerowi na stacji paliw, bo ten
nastukał costam na kase a wydrukowany paragon od razu wyrzucił o kosza.
Kazałam mu go odszukać i podać bo "chcę dostać paragon".
Ale gośc podpadł mi wczesniej za traktowanie klientow per noga i
koniecznośc czekania aż się pożegna przez telefon z "dzimdzią" żeby
drugi sprzedawca mógł karte zautoryzować (mieli jedną linie na tej stacji).

Na ogół jednak spotykam się z tym że nie zabrane pragony sa wyrzucane po
odejściu klienta. A np. w supermarketach kasjerki często przypominaja o
zabraniu paragonu.

Ale im mniejszy sklepik i miejsza miejscowośc tym z tym gorzej.
Ilez to razy widziałam sprzedaż "na zeszyt" bo wsiadł prąd a zapasowej
kasy na baterie nie było? A przeciez przepisy nakazują w takiej sytuacji
wstrzymac sprzedaż.

Maddy

--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID m...@e...com.pl