eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoZamiaast podatek za piwsko i wódę to za cukier. › Re: Zamiaast podatek za piwsko i wódę to za cukier.
  • Data: 2019-11-08 16:40:38
    Temat: Re: Zamiaast podatek za piwsko i wódę to za cukier.
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "RadoslawF" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:5dc49796$0$500$6...@n...neostrada.
    pl...
    W dniu 2019-11-07 o 15:45, J.F. pisze:
    >>>> Chodzi mi o to, ze piwem tego nie uzasadnisz, bo inne trunki jak
    >>>> widac
    >>>> dostarczaja wiecej akloholu.
    >
    >>> A jak myślisz, więcej alkoholu wypije taki co 6 razy w tygodniu
    >>> po cztery piwka, taki co w weekend flaszkę wódki z sąsiadem
    >>> czy taki co tę flaszkę sam obali z okazji weekendu?
    >
    >> Ale chodzi o to ze w skali kraju w tym piwie schodzi tylko polowa
    >> alkoholu.

    >Drugą połowę wypijają tradycjonaliści, "to po flaszce i do domu".

    Ale na glowe ta flaszka czy na trzech ?

    >> Wiec jak ja, ty i zony nie dopelnimy statystycznego obowiazku w
    >> danym tygodniu,
    >> twoj znajomy wypije za nas przydzialową ilosc piwa ... ale kto
    >> wypije za nas przydzialowy litr wodki plus jeszcze swoj ?
    >Mieszkańcy takich miejsc w których pijackie awantury słychać już
    >w południe.

    Jest to jakis trop ... ale ilu takich zyje w bloku/na klatce ?

    >>>>> Nie widać jak trzydzieści czy czterdzieści lat temu pijanych
    >>>>> wracających do domu w okolicy pierwszego czy dziesiątego.
    >>
    >>>> sam widzisz, ze raz na miesiac to nie pijanstwo ... normy tak nie
    >>> wyrobisz.
    >
    >>> Oni nie pili raz na miesiąc, raz na miesiąc to pili dużo bo mieli
    >>> za co (wypłata w kieszeni), potem zona zabrała wypłatę i już
    >>> pili zdecydowanie mniej.
    >
    >> ale widzisz - taki z zona powinni wypic w miesiac 4 litry wodki.
    >> Lub 2 litry wodki i 30 piw po 0.5l.

    >Z żoną to wątpię, ale z kolegami to żaden problem.

    Z zona nie pil, ale przydzialowa ilosc na zone przysluguje, wiec
    musial za nia wypic :-)

    >> Zalozmy, ze wypija sobie codziennie piwko (za PRL o piwo tez bylo
    >> trudno).
    >> Ale ten jeden raz w miesiacu dwoch litrow wodki nie wypije :-)
    >Dwa litry wódki na raz? marne szanse przeżycia do następnej imprezy.

    No i wlasnie o to chodzi - wypije taki piwko dziennie, 25g czystego
    alkoholu,
    w miesiac 750g ... prawie norme wyrobi.
    Ale jak zona nie pije, to musi wypic za nia, zeby sie statystyka
    zgadzala - prawie litr czystego alkoholu co miesiac na glowe.

    Czyli musi jeszcze spozyc dwa litry wodki ... po pol litra co tydzien
    mozna, ale przeciez nie raz na miesiac po wyplacie, bo nie przezyje
    :-)

    Czyli musiala mu zona kieszonkowe dawac na wodke :-)

    >> Bez piwa ... raz litra, a potem codziennie po setce wodki ?
    >> Mozna ... ale glowe trzeba miec mocną na tego litra :-)

    >Jak ktoś ma dobrą pracę (nie kierowca) to setka do śniadania,
    >setka do obiadu i co najmniej setka do kolacji.

    Jakos tak, ale ilu takich znasz ?
    Bo jak my malo pijemy, nasze zony tez malo ... to ktos musi za piec
    osob wypic :-)

    >> Ale ... to nadal jest 8 butelek, ktore za PRL kosztowaly trzeba
    >> bylo zaplacic 800zl, wiec musialby miec kieszonkowe od zony, albo
    >> zapomnij o tej setce codziennie.

    >Nie pamiętam ceny z PRLu ale pamiętam okres że nosiło się wypłatę

    tak z grubsza 100zl przy sredniej placy rzedu 3000-5000.
    Potem, za Jaruzelskiego, wszytko zaczelo drozec, to juz trudniej
    powiedziec.

    >w kieszeni w nadziei że trafi się w sklepie coś pożytecznego.
    >Pijaczki z pożytecznych rzeczy trafiali tylko płyny odpowiednio
    >oprocentowane.

    Jaruzelski wprowadzil tez kartki na wodke. Ale nie w Pewexie ...

    >No i dzisiaj 10 butelek to dwieście złotych.
    >Skoro byle cieć zarobi dwa tysiące to koszt tego jest (dla nich)
    >pomijalny.

    Zalezy - jak ma wypic flaszke dziennie, to juz nie taki maly - ale
    wodka relatywnie potaniala i to jak widac wielokrotnie.

    >>>> Tak ze 20 lat temu przejezdzalem codziennie przez wies ... i
    >>>> laweczka
    >>>> pod sklepem o 8 rano zajeta .. a statystyki byly mniejsze :-)
    >>> Ze trzydzieści lat temu zauważyłem że pijaczki koczowali już
    >>> o piątej rano na pustym przystanku. Doświadczony starszy kolega
    >>> wyjaśnił że brak alkoholu we krwi nie daje im pospać i wygania
    >>> ich w poszukiwaniu czegoś do wypicia. Ja jakbym nie musiał
    >>> to z łóżka o takiej barbarzyńskiej porze bym nie wstawał.
    >>> Ale oni widać musieli.
    >
    >> Byc moze, ale zapominasz, ze sporo przemyslu pracuje na zmiany, i o
    >> 6:00 trzeba juz byc na stanowisku pracy.

    >Pomerdało ci się z czasami PRLu.
    >Jedyny zakład pracujący na zmiany w okolicy ma zmiany o 7:00 i 15:00.
    >Dawniej to się nazywało WSK Świdnik jakbyś chciał w sieci sprawdzić.

    Moze taka okolica - ciagle sporo przemyslu pracuje na dwie zmiany,
    czasem na trzy.
    15:00 ma te wade, ze konczy sie o 23:00, i juz komunikacha szwankuje.

    >> Wiec z rezerwą na dojazd, na rozklad, z rezerwą na przyjazd ... ta
    >> piata juz tak nie dziwi.
    >Ale oni na tym przystanku koczowali cały dzień a nie czekali na
    >autobus.

    No chyba, ze tak.

    >> A juz calkiem wspolczesnie slysze od kadrowych, ze pracownik
    >> pracuje od 6:00, ale do pracy przyjezdza o 5-tej.
    >> Byc moze alkohol go wygania ... ale nie pije. Chyba nie. A na pewno
    >> nie duzo.
    >
    >> A moze po prostu w szatni przyjemniej niz w domu przy zonie :-)
    >Raczej ma transport w takich godzinach a mieszka daleko.

    Niektorzy byc moze, ale inni ... raczej nie.
    Poza tym pisales, ze tak juz sie nie pracuje :-P

    >>> O ósmej pod sklepem to widziałeś tylko tych najbiedniejszych
    >>> co jeszcze nie mieli za co się upić. Pierwsi klienci czekający
    >>> przed szóstą pod drzwiami nie czekają żeby pieczywka czy warzywka
    >>> kupić. :-)
    >> Ale to wiejski sklep, watpie aby byl czynny o 6 rano.
    >Sprawdź, kiedyś otwierali o szóstej,
    >Dzisiaj Biedronki u mnie w mieście wedle internetu startują o 6:15.
    >A wiejskie (Lewiatan) tam gdzie podali godzinę otwarcia jest ze o
    >6:00.

    No widzisz - nie trzeba przemyslu, ktos musi wstac o 5-tej, zeby
    sklep otworzyc o 6:00 :-)

    Musialbym pojechac i zobaczyc jak to dzisiaj wyglada ... ale to nie
    byla wielkosc biedronki czy lewiatana.

    Nawiasem mowiac ... a jak sie udam do Biedronki o 6 rano, to zobacze
    tych pijaczkow, co ich suszy i po flaszke przyszli ?

    J.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1