Artur pisze:
> Dnia Wed, 09 Jul 2008 12:59:55 +0200, DeeCann napisał(a):
>
>
>> Przez kilka lat istniala spolka cywilna. W pewnym momencie jeden ze
>> wspolwlascicieli odpisal sie od spolki.
>
>
> Ilu pierwotnie było przedsiębiorców w tej spółce?
>

No wlasnie tu mnie cos nie pasilo ;) Po dokladnym zbadaniu sprawy wyszlo
ze firma zostala "rozwiazana". Czyli The End, koniec, slus. Moja wina,
zle sluchalem.
Ale problem pozostaje czyli jeden z panow wlascicieli wyzbyl sie
wszystkich dobr jakie mial i powiedzial ze "on pitoli i nie placi".
No i jest sytuacja patowa mianowicie, w zaden sposob nie idzie zmusic
dawnego wspolwlasciciela do tego zeby odpowiedzialnosc lezala po obu
stronach ... a niestety za dlugi bierze sie komornik.
Czy istnieje jakis sposob na na wyjscie z takiej sytuacji. Oczywiscie
jeden znam czyli splata 100% zadluzenia przez jednego ze
wspolwlascicieli a potem ewentualnie na drodze sadowej ubiegac sie o
zwrot polowy kosztow itp itd. Ale jak to w praktyce wyglda bo mam
przeczucia ze chyba to jest wszystko palcem na wodzie pisane.

Jeszcze jedna rzecz znalazlem, mianowicie chodzi o sciagalnosc dlugu w
przypadku kiedy defacto nie ma z czego przyslowiowo sciagnac. Czytalem
ze dlug moze zostac przeniesiony na osoby trzecie ( rodzina, rodzenstwo
). Jak to ma sie w praktyce ? Bo w tej sytuacji pomimo iz koles "wyzbyl"
sie swojego majatku to mam rozumiec ze i tak to nie wiele mu daje bo
dlug moze "przejsc" dalej.

pzdr