Robert Tomasik napisał(a):
> Bo z racji swojego zawodu kilka ... dziesiąt razy musiałem wyjaśniać
> podobne do tych opisane zarzuty i z reguły się okazywało, ze diabeł
> tkwił w szczegółach, a zarzuty były bezpodstawne. Tam, gdzie osoby
> dysponowały konkretnymi argumentami, nikt się nie bawił w ceregiele,
> tylko powiadamiał stosowne służby i te szybko sprawę ucinały.

A po powrocie z bajki do rzeczywistości trzeba pamiętać, że gdyby nie
publikacje prasowe i spora zawierucha z tym związana to np.:
- prokuratura w dalszym ciągu by nie wszczęła postępowania w sprawie
propozycji pewnego Lwa R. i korekty pewnej ustawy przez pewną Olę J.;
- pewien senator Henio S. nie dbał by tak o zachowanie prywatności jak
obecnie;
- czy choćby pewien prokuratorek Robercik M. dalej by łamał prawa
podejrzanych; (przydałyby się esbekowi-hobbyście zarzuty karne, ale mamy
niestety stalinowski immunitet)

W każdej z wyżej wymienionych spraw wcześniej rzekomo było dobrze i nie
stwierdzano naruszenia prawa choć prokuratura miała o nich informacje.
Jakoś po publikacjach wszystko się klaruje. Siakaś magia.


--
pzdr