eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoStronniczy sędzia? Jak to możliwe? [długie]Re: Stronniczy sędzia? Jak to możliwe? [długie]
  • Data: 2005-03-11 10:05:20
    Temat: Re: Stronniczy sędzia? Jak to możliwe? [długie]
    Od: "Małgorzata i Eugeniusz" <e...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "M" <spamerom@mowimy_nie.pl> napisał w wiadomości
    news:d0q8ih$knm$1@nemesis.news.tpi.pl...
    > witam,
    > na wstępie krótko przybliżę temat. Otóż moja babcia właścicielem działki,
    > która czołem dochodzi do drogi wojewódzkiej. Obok sąsiad ma swoją działkę.
    > Kilkanaście lat temu sąsiad zabrał część naszej działki, robiąc po skosie
    > wyjazd z drogi głównej na swoją posesję. W tym czasie nasz dom był dopiero
    > w budowie i zdarzało się, że przez kilka-kilkanaście dni nikogo na działce
    > nie było. Właśnie podczas jednej z takich nieobecności sąsiad zrobił sobie
    > ten wjazd. Ponieważ moje dziadki byli ludźmi niekłotliwymi, nie
    > zniwelowali mu tego buldożerem, no i tak zostało (jednak nie dział tu
    > prawo zasiedzenia jeszcze). Potem jak to między sąsiadami - stosunki się
    > pochrzaniły, i babcia stwierdziła, że ma ich dośc (cały czas płaci podatek
    > gruntowy od całości, łacznie z częścią użytkowaną przez sąsiada).
    > Wnieśliśmy sprawę do sądu o przywrócenie granic, zwrot zajętego terenu
    > oraz o odszkodowanie z tytułu użytkowania. Sprawa ciągła się 5 lat!!!
    > Podczas rozprawy sądowej obie strony przedkładały swoje dokumenty. Pozwany
    > usiłował dowieść, że część, którą zajął należała do jego ojca a potem do
    > niego.
    >
    > działka mojej babci znajduje się obok działki, której właścicielką była
    > jej siostra. Ich ojciec dał im w spadku jedną dużą działkę, która została
    > następnie podzielona równo na dwie części.
    >
    > pod adresem http://www.zawalkiewicz.netax.info/szkic.jpg znajduje się
    > szkic poglądowy (50kb)
    >
    > poniżej przedstawiam dokumenty, jakie każda ze stron przedłożyła w sądzie.
    >
    > pozwany:
    > - wypis i wyrys z ewidencji gruntów
    > - wypis z ksiąg wieczystych
    > - podział masy spadkowej
    >
    > nasze dokumenty:
    > - dokumenty stwierdzające rozgraniczenie z siostrą pozwanego
    > - regulacja stanu prawnego z 1971 roku
    > - regulacja stanu prawnego babci (włascicielki gruntu)
    > [te dwa powyższe dokumenty są równowaznikami numerów katastralnych]
    > - wszystkie mapy wykonane przez różnych geodetów w różnych okresach czasu
    >
    > pozwany sąsiad powolywał się na jakąś tam nieistniejąca mapkę, która
    > mówiła rzekomo, że wzdłuż drogi szła jeszcze jedna działka, która
    > zachodziła tez na nasze działki, a która potem weszła w skład pasa
    > drogowego, i że ten sporny kawałek znajduje sie na tej własnie działce. Na
    > naszą prośbę powołany został radca prawny Urzędu gminy w Zielonkach, który
    > stwierdził, że nigdy nie było takiej działki, o której mówił pozwany. Sąd
    > w trakcie procesu powołał biegłego geodetę, co do którego mamu
    > podejrzenia, iż nie był bezstronny i być może przyjął korzyść majątkową,
    > ponieważ pomimo oczywistych dokumentów znajdujących się w aktach geodeta
    > ów podał w ekspertyzie, że taka działka, o jakiej mówił pozwany sąsiad
    > jednak istniała i zajęty przez jego wjazd teren znajduje się własnie na
    > tej działce. Dizwne jest to, że geodeta ten, POMIMO klarownych dokumentów,
    > map pochodzących z różnych instytucji i świadczących o tym, że TAM NIE
    > BYŁO żadnej działki ją - rzeczoną działkę jednak znalazł. Dziwne, prawda?
    > I reasumując - na dzisiejszym ogłoszeniu wyroku, sędzina olewając z góry
    > na dół wszelkie dokumenty przedstawione przez nas w trakcie procesu: mapy,
    > opinię radcy prawnego UG Zielonki itp stwierdziła, że dla niej wiążąca
    > jest opinia biegłego (tego geodety) i przyznała rację sąsiadowi. Dziwnym
    > zbiegem okoliczności od dwóch tygodni przed ogłoszeniem wyroku sąsiedzi
    > byli wyjątkowo radośni, jakby przeczuwali/znali wyrok. Równiez dziwne,
    > prawda? Czyżby korzyść majątkowa w przypadku sędziego?
    >
    > I tu moje pytanie - oczywiście będziemy składać apelację, skargę do
    > prezesa sądu również, ale jak u licha to jest możliwe, aby pomimo tylu
    > dokumentów opracowanych przez różne uprawnione do tego instytucje sąd
    > przyznał rację pozwanemu, który jedynie MÓWIŁ o tej magicznej działce, a o
    > której NIGDY nie były dostarczone ŻADNE dokumenty??? Jak to możliwe, że
    > wobec oczywistego błedu biegłewgo geodety sąd przyjął jego opinię???
    >
    > proszę o poradę, co mam robić, bo szczerze mówiąc, to mi już ręce opadły,
    > jak zorientowałem się w jakim kraju my żyjemy... Nie pozostaje chyba nic
    > innego, tylko nie oddawać sprawiedliwości w ręce sądów, a samemu ją
    > wymierzać... bo jak tu inaczej postępować???
    >
    > załamany,
    > Mirek
    >
    Witam.

    Dyskusja jest żenująca. Moim zdaniem, jeśli czujecie się pokrzywdzeni
    wyrokiem, to proponuję udać się do adwokata zajmującego się prawem
    rzeczowym, które w swej istocie jest bardzo trudne i zawiłe. Tylko adwokat z
    dużą praktyką może sobie z tym problemem poradzić.
    MG


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1