| Pytanie teoretyczne ;-) Czy jezeli otrzymam spam reklamowy od jakies firmy
| na publiczny (albo lepiej - na niepublikowany w Internecie adres email) to
| czy moge wytoczyc takiej firmie sprawe o odszkodowanie? Jezeli tak to
jakie
| mam szanse na wygranie takiej sprawy i jakiego rzedu odszkodowan
| toeretycznie moge sie domagac? Czy jest w Polsce jakas kancelaria ktora
| prowadzi takie sprawy?

Teoretycznie oczywiście masz szanse wygrania takiej sprawy. Zgodnie z prawem
cywilnym jednak musisz udowodnić, kto ponosi winę za Twoją stratę. Nie
wystarczy, że reklama dotyczy firmy X, no bo firma ta może powiedzieć, że
ona się w Internecie nie reklamuje i najpewniej ktoś chce jej dobre imię
pohańbić. Oczywiście, w wielu wypadkach jest możliwe ustalenie skąd nadano
wiadomość. Na Twoje życzenie sąd może wystąpić do operatora o ujawnienie
drogi przesyłki i tak dalej. Zresztą najpewniej będziesz musiał powołać na
swój koszt biegłego, bo raczej jest mało prawdopodobne, by sąd się na tym
znał z urzędu. No, ale to koszt tylko kilkuset złotych.

Jeśli będziesz miał odrobinę szczęścia, to się okaże, że spam wyszedł
bezpośrednio z siedziby firmy X. No wówczas sprawa prosta, bo pozwiesz
właściciela firmy, albo firmę, jeśli będzie miała osobowość prawną. Gorzej,
jak ten trop doprowadzi nas do mieszkania prywatnego. Pod jednym adresem
zameldowanych jest kilka osób, a i to kręgu potencjalnych sprawców nie
wyczerpuje, bo nie można wykluczyć, że ktoś tam mieszka bez meldunku, albo
zgoła kolega (-żanka) przyszła i korzystając z chwilowej nieuwagi
właściciela komputera dopuściła się tego niecnego czynu.

Sprawa ma się tragicznie, jeśli się okaże, że trop dowiedzie nas do kafejki
internetowej, uczelni czy też innego miejsca, gdzie dostęp do komputera jest
w zasadzie nielimitowany.

Gdy już poznamy sprawcę, należy wyznaczyć wysokość poniesionych przez Ciebie
strat. Można udowodnić, jeśli jesteś na przykład użytkownikiem modemu, że
ściągnięcie wiadomości iluś tam kilo trwało załóżmy 5 sekund. Ponieważ
wiadomo ile kosztuje minuta połączenia, straty można określić dość
dokładnie. Myślę, że mógłbyś dochodzić odszkodowania w wysokości jakiejś
złotówki, no przy szczególnie obszernym spamie góra dwóch złotych.
Oczywiście plus koszty procesu.

Sprawa jest bardzie zagmatwana, gdy masz stałe łącze. No cóż, możesz
oczywiście trafnie zauważyć, że utrąciłeś swój cenny czas, bo musiałeś ten
nabój przeczytać. To fakt. Myślę, że kilka złotych było by adekwatną ceną za
te kilkanaście sekund, w trakcie których podjąłeś jedyną słuszną decyzję w
tej sprawie - "DELETE"!

Miało być teoretycznie, więc jest bo akurat miałem chwilę czasu. W praktyce
daj sobie spokój. To tylko moja rada, ale lepszej w tym wypadku udzielić nie
mogę.