eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoRe: Obciążenie z Administracji › Re: Obciążenie z Administracji
  • Data: 2008-09-25 23:39:33
    Temat: Re: Obciążenie z Administracji
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Thu, 25 Sep 2008, Kinga wrote:

    > W dniu 2008-09-25 16:12 Gotfryd Smolik news napisał/a:
    >> On Thu, 25 Sep 2008, Kinga wrote:
    >>
    >>> Tam jest napisane o dłużniku. Ja nie jestem administracji nic winna.
    >>
    >> Nie? A czynsz to nie jest dług?
    >> To z czego Ci "potrącają", płacisz im pieniądze za nic? :]
    >
    > Nieuważnie czytałeś.

    Uważnie czytałem. Akurat w tym przypadku tak :)
    To Ty twierdzisz, że nie jesteś (a ściślej: bywasz) dłużnikiem.

    > Potrącili

    "potrącili". Bo to NIE JEST potrącenie (w rozumieniu przepisów),
    lecz "zaliczenie zapłaty za inny dług" (mozliwe tylko w konkretnych
    warunkach, a nie tak sobie).
    I owo zaliczenie, jako bezprawne, jest przecież nieskuteczne jeśli
    nie zostanie uznane.
    Po pierwsze, uznałaś je, wpłacając później kwotę zażądaną jako
    czynsz - ale dobrowolnie przecież wpłaciłaś, do sądu nie poszli
    (tak rozumiem).
    Po drugie, jeśli ich roszczenie było zasadne, to i tak byś musiała
    zapłacić. Faktu nieprawidłowego wpisu to nie zmienia:

    > mi raz za coś z mojego czynszu,tj kwoty, która
    > jest zaksięgowana i przeksiegowali na to co chcieli - dla siebie.

    Ale przecież co oni mają w swoich księgach, tego nie wiesz,
    sama pisałaś że "nie powiadomili".
    Liczą się "kwity"... a na "kwitach" była zapłata za konkretne
    świadczenie, więc NIE MOGŁA zostać "przeksięgowana".
    Mają błąd w księgach i tyle :P
    Jak by na mnie trafiło, do tego z bezpodstawnym roszczeniem (bo
    jak z podstawnym, to przecież bez różnicy od czego odsetki policzą)
    to chyba bym ich przekonał, że "nie chcieli" :>
    (FYI: jakąś tam praktykę w walce z administracją mam, mieszkałem
    jakiś czas temu w mieszkaniu komunalnym. Przy "akcjach" typu
    "pan nie będzie trzymał roweru na strychu" okresami na mój widok
    jedyną reakcją pracowników było "prosimy do kierownika" ;))

    Popatrz na to tak: jeśli roszczenie administracji było zasadne,
    to nie ma o co się awanturować. Przecież dane pieniądze i tak
    by "im" się należały, wywalczenie słusznego uznania, że nie
    mieli prawa "zaliczyć zapłaty na inny cel" nie da NIC, prawda?

    W tym przypadku mamy podobnie: nie mają prawa zaliczyć
    zapłaty za czynsz na inny cel. Nijak.
    Ale JEŚLI mają prawo do żądania zwrotu wydatku, to co to zmieni?

    >> Dla mnie nie jest ciągle jasne kto zawinił zalaniu.
    >
    > Ten co zalał. Dopiero policja w tamtym mieszkaniu zakręciła (2 policjantów)
    > wszystkie krany, bo były poodkręcane, zlewozmywak zapchany.
    > Ten typ był w mieszkaniu. Specjalnie zalewał i nic sobie z tego nie robił.
    > Potem dojechało pogotowie wodociągów.

    Po pierwsze :) - dobrze że w końcu coś opisujesz.
    Przecież poprzednie komentarze były zupełnie w ciemno.

    Czyli przyjechali niepotrzebnie?
    Zauważ: w takim układzie NIE jest jasne, z jakiej paki administracja
    zapłaciła za interwencję. Nie podejmuję się powiedzieć.
    Ale skoro pogotowie miało podstawy aby obciążyć wzywającego (Ciebie),
    to (o ile nie można wskazać powodu, dla którego adm zapłacił
    za Ciebie) wyjdzie, że ma roszczenie z tytułu bezpodstawnego
    wzbogacenia.
    Nadal nie uprawnia to do "potrącenia" sobie z czynszu, ale uprawnia
    do potrącenia (we właściwym rozumieniu tego słowa) z nadpłaty lub
    do wytoczenia powództwa w sądzie (i jeszcze za ich prawnika przyszłoby
    zapłacić).
    Czyli trzeba ściągnąć z winnego... a skoro masz ubezpieczenie
    (o czym RÓWNIEŻ nie napisałaś na początku, prawda?) to tak jak
    pisze Liwiusz, chcieć od nich.
    I niewykluczone, że bez postraszenia lub *faktycznego* złożenia
    w sądzie pozwu o uznanie, że wezwanie pogotowia było zasadne
    i w związku z tym powinno być pokryte przez ubezpieczenie może
    się nie obejść.
    Niestety opisów, że ubezpieczyciel *rownież* nie wywiązuje się
    z obowiązków wynikających z umowy, dopóki nie ma sądu przed
    sobą, też nie są rzadkie :(

    >> Ile razy składałaś apelację od wyroku, że to wiesz?
    >
    > Jaką apelację i jaki wyrok? Nie łażę po sądach.
    > Skąd wiem to wiem.

    Znaczy "wiesz lepiej".
    No to przecież nie ma z czym dyskutować :)
    A na pewno nie ma co dyskutować ze stanowiskiem "do sądu nie pójdę".
    Nie to nie... a że inaczej PRAWNIE nie można zmusić do niczego
    drugiej strony, to co my możemy poradzić? Owszem, to (pójście do
    sądu) może się nie opłacać i wiele naciągaczy (nie wyłączając
    instytucji, takich jak np. ubezpieczyciele) na wynikającej stąd
    niechęci "pójscia do sądu" bazuje.
    Popatrz co napisał "witek"...
    I bez urazy poproszę - po prostu niekiedy NIE DA się czegoś
    załatwić inaczej. Niezależnie czy ma się do czynienia z administracją,
    urzędem, jakąś firmą, innym cżłowiekiem...

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1