Tristan Alder się wziął i wyklepał:

> W odpowiedzi na pismo z dnia wto 11. maja 2004 15:37 opublikowane na
> pl.soc.prawo podpisane scx:
>
>>> Aczkolwiek tak samo łatwy do sfałszowania jak każdy inny, a nawet
>>> łatwiejszy. W związku z tym, poza psychologicznym, znaczenia nie ma. No
>>> ew. datowy, żeby wierzyciel wiedział w jakich widełkach czasowych szukać
>>> wpływu.
>>
>> To ja nie będę ryzykował i zrobię tak:
>> 1) wypłacę w bankomacie 300 zł
>> 2) pójdę do okienka obok i wpłacę te 300 zł na odpowiednie konto.
>> [ale bzdura]
>
> Bzdura, bo w efekcie dostaniesz potwierdzenie tylko nieco trudniejsze do
> sfałszowania od wydruku z mBanku.
>
> Ale masz rację, przez betony z niektórych urzędów taka piecząteczka jest
> odbierana jako coś godnego uwielbienia. Dla celów sądu możesz więc tak
> zrobić. Ale na przyszłość pamiętaj, że to nie ma sensu i nie wymagaj od
> swoich dłużników takich potwierdzeń, ale uznawaj za dowód fakt wpłynięcia
> pieniędzy na konto.
Oczywiście! Choćbym dostał karteluszkę z 50 pieczątkami i innymi hologramami
najpierw spradzę czy u mnie na koncie coś jest.
Chodziło mi właśnie o to co napisałeś - traktowanie pieczątki jako gwaranta
prawdziwości

--
scx
Absolutnie nie wiem co tu napisac