On Mon, 10 Nov 2014, My wrote:

> On 10 Nov 2014 18:15, Andrzej Lawa wrote:
>> W dniu 10.11.2014 o 18:03, My pisze:
>>
>>> W istocie w ogóle nie chodzi mi o to, ze biegna czy nie biegna, ale o
>>> to, ze w jedyny dostepny dla mnie dzien sad okazal sie zamkniety mimo,
>>> ze to zupelnie zwykly dzien jest.
>>
>> Jedyny? Niby jakim cudem?
>
> Normalnie. Zaplanowalem sobie tak zycie i nie moge go zmienic bo mi sie
> sypnie i np. nie naprawie samochodu czy cos tam innego co
> zaplanowalem w innych terminach.

To ja Ci coś przetłumaczę na polski.
Wiesz co to jest PANŚTWO?
To instytucja, która rezerwuje sobie monopol na prawo przymusu.
I właśnie się o nie potknąłeś.
Trzecia strona medalu (po postawieniu na kancie), to nieśmiałe
pytanie, kiedy zaplanowałeś sobie ZEPSUCIE samochodu, żeby pasowało
Ci do terminarza. Ale to tak ubocznie (a złośliwość pod kątem
wątpliwej skuteczności argumentu, wzorcowo wystawiającego na
rykoszet).

>> Bo inaczej to albo mogles sobie zrobic wolne innego dnia, albo dac
>> prawnikowi pelnomocnictwo.
>
> Nie nie, ja z tego a nie innego prawa chce skorzystac.

Pech.
Przymus polega na tym, że W TYM DNIU nie możesz.
Chyba, że istnieje przepis wskazujący że sąd naruszył prawo,
ale jak dotąd taki się w wątku nie pojawił.
Z przezorności procesowej, coś co częstu umyka, a trzeba
o tym pamiętać: prawo składa się nie tylko z przepisów, ale
również tzw. "zasad prawnych".
Tłumacząc na polski - "prawo do zamknięcia sądu" nie musi
być zapisane wprost. Chyba, że istnieje przepis stanowiący
inaczej (że sąd musi być czynny we wszystkie dni robocze).
Ale nie został dotąd przytoczony, jest więc spora szansa
że nie istnieje, a tym samym np. mały sąd może mieć dajmy
na to czwartki wolne. "Bo tak". Chyba że przepis...

pzdr, Gotfryd