eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoDyrektor skonfiskował komórkęRe: Dyrektor skonfiskował komórkę
  • Data: 2005-04-04 21:15:03
    Temat: Re: Dyrektor skonfiskował komórkę
    Od: "RomanO" <r...@k...chip.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Robert Tomasik - praca" <r...@p...onet.pl> napisał w
    wiadomości news:d2s68k$ft7$1@news.onet.pl...
    <..>

    > Nie ma sensu tego powielać i dla tego obecnie staram się unikać wdawania
    się
    > w spór co do prawa do wprowadzenia takiego zakazu. Osobiście uważam, że
    > statut takiego zakazu wprowadzić nie może.
    ???? a podstawa prawna....:-\

    >Nie może, bowiem brak jest
    > podstawy prawnej do wprowadzenia takiego zakazu. Zakaz może być prowadzony
    > tylko mocą ustawy albo z jej upoważnienia. Z tego co wiem, to zadna ustawa
    > tego nie normuje.
    I nie zabrania...UOSO? ...O Systemie Oświaty?

    >Zakaz używania komórek podczas przew, które przecież są
    > wolnym dla ucznia czasem, można moim zdaniem przyrównać do szeregu zakazów
    > wprowadzanych w marketach.
    A widzisz! To czemu nauczycielom zabiera się czas przerw, dyżurowaniem?
    Chodzi o to, by pilnować uczniów, bo są pod opieką szkoły!
    Tu przesadzasz i źle interpretujesz!
    Przerwa należy do pobytu ucznia w szkole...
    To też nie przerwa w...obowiązkach wobec niej!

    <...>
    > jednoznacznie, że takie zakazy nie mają żadnej mocy prawnej i są co
    najwyżej
    > życzeniem właściciela obiektu, do którego ktoś się może, ale nie musi
    > dostosować.
    No nie! To nie jest dobre porównanie.
    Chodzi tu o podległość.

    <...>
    > podstawy prawnej do tego, by mu ów telefon odbierać. To ma być zemsta?
    Kara?
    Bezwzgledna konsekwencja czynu.

    <..>
    > możliwości zabezpieczenia na nim śladów, albo też odzyskanie przedmiotu i
    > jego późniejszy zwrot prawowitemu właścicielowi. A jaki cel miało by w tym
    > wypadku?
    <..>
    Zatrzymanie przedmiotu ma przerwać możliwość wykonania czynności
    zabronionej.

    <..>
    > zabierać telefon, to natychmiast wzywać Policję i jej przekazać sprawcę i
    > dowód domniemanego przestępstwa. Innego pomysłu na uzasadnienie działania
    > dyrektora nie mam.
    Uczeń niepełnoletni...?!

    > Zabranie telefonu przez nauczyciela podczas lekcji dokonane na czas lekcji
    > można jakoś tam wytłumaczyć względami pedagogiki.
    O Łaskawca! Wymiękasz? A uczeń.... "Wańka wstańka"?

    >Uczeń nie może się
    > opanować, by nie bawić się nowym telefonem, to nauczyciel mu to ułatwia,
    > odbierając pokusę. Ale na czas lekcji. Wówczas jest jakieś tam
    uzasadnienie
    > kierowaniem się dobrem dziecka.
    Pisałem już o tym: _jednokomórkowca_ czy reszty?

    >No bo powinno ono korzystać z lekcji, a nie
    > bawić się telefonem, często przy okazji wciągając w zabawę siedzących
    > nieopodal kolegów i koleżanki.
    O to, to..!

    <..>
    >Ale podstawa ta upada z chwilą zakończenia
    > lekcji. Z tą chwilą upadają wszelkie podstawy prawne zatrzymania tego
    > telefonu. Jest czas wolny dla ucznia.
    O wolności _tego podmiotu_ akurat decyduje jego opiekun?!

    >Jeśli nawet Statut szkoły zabrania
    > korzystania z telefonu, to ucznia można za jego naruszenie ukarać w sposób
    w
    > prawie przewidziany. Napadanie na niego, odbieranie mu jego własności - to
    > nie są rozwiazania prawem dopuszczalne.
    Napadanie tak! Uczeń ma się poddać, jak nie; "Kula w łeb" ;-)

    <...>
    > Zresztą, jeśli nawet nauczycielowi uda się zdobyć ten
    > przedmiot, to czy czasem nie ucierpi na tym jego powaga? Jak wpłynie na
    > morale uczniów świadomość, że dyrektor został przez uczniów pobity? A znam
    > takie przypadki i często nauczyciel wolał nie zgałszać faktu, by nie
    utracić
    > autorytetu.
    Podam przykład:
    Podwoziłem -"spółka", kilkoro dzieci. (1/2 klasa SP).
    Jeden chłopiec takie "ziółko" miał tego dnia "muchy".
    Nie chciał z innymi, jechać do domciu!
    Wyszarpął mi się, nawet i uciekł. (1,5km do domu).
    Wysadziłem resztę towarzystwa, podjechałem pod dom, mamie wyjaśniłem w czym
    sprawa.
    Skończyły się "spółki", z czego jestem zadowolony.
    (Tamten tata, chyba nie bardzo).
    I co dyrektor ma tak zrobić, puścić na wolę, bo "dziecuszko ma muchy"?
    Będzie se gadać kiedy chce? (po 900MHz no może...i z mamą)
    To K U R N A, rodzic jest petentem!
    Jak daje korzytać z telefonu -instruuje, a tu trzeba (niestety poczytać
    Statut).

    <..>
    > > "przeczytanie na miejscu" (sic!). Intencje takiego postępowania są
    > > oczywiste.
    No co? Jasne... brak "kasy" na toner!

    <...>
    > Jedynym racjonalnym sposobem wydaje mi się jego wywieszenie w miejscu
    > publicznie dostępnym. Bez tego Statut nie obowiązuje moim zdaniem.
    <..>
    Coś mi świta, że ma to związek z publikacją w Biuletynie Informacji
    Publicznej
    BIP: i Systemie Informacji Oświatowej: SIO .
    Wiele mniej ważne sprawy (jak np ilość telewizorów trzeba podawać)
    Też tak uważam;
    To piwinno być (obowiązkowo) publikowane w Internecie.

    RomanO

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1