eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCzyn niedozwolony, a czyn szkodliwyRe: Czyn (cząstkowo)
  • Data: 2011-05-05 14:16:06
    Temat: Re: Czyn (cząstkowo)
    Od: Maruda <m...@n...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2011-05-05 14:36, .B:artek. pisze:

    > Nie do końca. Posiadam o tym systemie wiedzę, ale to nie znaczy, że go
    > akceptuję i nie dostrzegam wad. Jednocześnie wydaje mi się, że tworzenie
    > _kompletnie_innego_ systemu prawa i sprawiedliwości niż to, co mamy w
    > cywilizowanych państwach jest na tę chwilę najgorszym wyborem. Zauważ,
    > że to co mamy, czyli nacisk na zapewnienie przez państwo bezpieczeństwa
    > kosztem wolności jednostek jest odpowiedzią na wielosetletnie
    > zapotrzebowanie społeczne. Odwrotem od tego byłoby rozwiązanie Policji
    > czy innych służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i powrót do zajazdów
    > szlacheckich czy prawa pięści. To, co obecnie mamy w wielu wymiarach
    > jest rozwiązaniem odwiecznych problemów - nie boję się tego słowa -
    > ludzkości. Kiedyś nie było np. straży pożarnej, a jak się paliło to bez
    > pomocy sąsiadów w parę minut traciłeś dorobek całego życia, bo
    > ubezpieczeń od ognia też nie było. Podobnie z ratownictwem medycznym,
    > ubezpieczeniami społecznymi itd. Jak w fabryce w XIX w. maszyna ucinała
    > pracownikowi ręce, to człowiek wylatywał z pracy i stawał się żebrakiem,
    > bo renty nie było, a pracodawca ubezpieczenia nie wypłacał. Nie
    > twierdzę, że obecne rozwiązania systemu ubezpieczeń społecznych czy
    > służby zdrowia czy sądownictwa są świetne, ale dzięki nim nie mamy
    > sporej części problemów, z jakimi byśmy się borykali na co dzień.

    Polemizuję tutaj z Twoimi poglądami na pożytek przyglądających się temu
    wątkowi bywalców tej grupy. Cenię wysoce Twoją staranność wypowiedzi,
    dobór przykładów i argumentów. Jednak czuję też presję forsowania
    poglądów, do których doszedłem na przestrzeni 50-paru lat życia (to nie
    jest argument mający mi przydać "racji"! ;) ), które tu będę prezentował.

    Fajnie, że użyłeś przykładu straży pożarnej. W 18-19 w to była straż
    fundowana przez dziedzica, albo ze zrzutki. Ludzie WIEDZIELI, że za to
    płacą, więc dbali sami o ochronę p-poż. Teraz, w dobie powszechnych
    ubezpieczeń, każdemu to lotto. Nie czuje różnicy, więc po cóż miałby się
    kłopotać? Skutek - wiadomy.

    A więc - czy takie społeczeństwo, w którym "wszyscy" pod przymusem (!)
    zrzucają się na godziwą (!) rentę dla kalek jest silniejsze, czy słabsze
    od takiego, w którym kaleka musi liczyć na hojność dobrych ludzi, którzy
    mają dużo, bo państwo im nie zrabowało?
    Czy nie byłoby lepiej, gdyby kaleka musiał zastanowić się w jakich
    sferach może wykazać swoją przydatność, użyteczność i produktywność, niż
    jedynie domagać się *godziwej renty* ? (Której godziwość oczywiście
    systematycznie jest podwyższana, bo dlaczegóż-by kaleka miał być
    pozbawiony dostępu do wakacji w Tunezji (ja jeszcze nie byłem w
    "ciepłych krajach"))


    >
    > I wracając do Twego zarzutu. Naszą rozmowę można by przyrównać do
    > dialogu współczesnego lekarza (ja) z osobą X (Ty) i sytuacji, w której u
    > pacjenta zdiagnozowano jakąś chorobę. Lekarz proponuje stół operacyjny i
    > miesięczną rekonwalescencję, po której na 90% pacjent będzie zdrowy.
    > Proponuje to, bo tak został nauczony i taki jest teraz ogólnoludzki
    > standard. Tymczasem jego rozmówca proponuje okłady z gazy nasączonej
    > sikiem kota, zmieszanymi z kulkami z pajęczyny i picie wywaru z
    > pokrzywy. Mówi przy tym, że w czasie operacji pacjent może umrzeć, jak
    > przeżyje to może zostać zarażony żółtaczką, a nawet jak nie to cały
    > zabieg może (10% szans) nie poprawić jego stanu. OK - nie ma rozwiązań
    > idealnych, są pewne ryzyka i potencjalne skutki uboczne, ale jeżeli
    > zważymy potencjalne korzyści i zagrożenia, to chyba współczesna medycyna
    > ma przewagę nad znachorstwem z XVII wieku.

    A mówiłem, że nie unikniemy demagogii? ;)
    (obaj!)
    Nie deprecjonuj poglądów konserwatywnych przez przyrównanie ich do
    ciemnoty. Kwestie rodzinne i społeczne niewiele zmieniły się od paru
    tysięcy lat (z wyłączeniem elementów zależnych od systemów
    społeczno-politycznych) i ciągle dobrze funkcjonują. Dzieci muszą czasem
    dostać w d.ę, młodzi muszą wziąć starych na garnuszek, nauczać powinien
    dom, człowiek ma odpowiadać za swoje czyny itp.

    Jaśnie oświecony i postępowy system prawny jest dobry, ale przede
    wszystkim dla prawników, resocjalizatorów, psychologów i całej reszty
    tej gromady pasożytów, którzy z tego systemu żyją, zamiast wziąć łopaty
    i kopać rowy (byłoby więcej pożytku).

    > Zgadzam się. Ale z drugiej strony popatrz na historię. Czy "elity"
    > szlacheckie to naprawdę wyżyny społeczne? Szlachtą był byle prostak,

    To też była demokracja, tylko "szlachecka". Wyobraź sobie, że w tym
    baroku dopuściłbyś do głosu pospólstwo. Co by się działo... ?

    > poradziły. W Sparcie zrzucano je ze skały. Od 200 lat mniej więcej
    > przesiąknięci jesteśmy ideami humanizmu i egalitaryzmu, które wywierają
    > niebanalny wpływ na funkcjonowanie współczesnych państw i kształt prawa.

    A to dobrze, czy źle?
    Znów - nie traktujmy tych zjawisk społecznych jako obiektywne, jak prawa
    fizyczne, czy własności materii. Fundujemy sobie to sami na własne życzenie.

    Proponuję zakończenie tej dyskusji, o ile nie czujesz imperatywnej
    presji riposty. Miło było. Nie zmieniłem mojego zdania, Ty, jak sądzę,
    również. Ale zasialiśmy trochę fermentu ;) I o to chodzi!



    --

    Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1