Witam!

Pisze raz jeszcze bo poprzedni watek zszedl na postac Buzdygana.

Dodam jeszcze, ze korzystamy z internetu, ktory jest podpiety do innej firmy
i
poza mna korzysta z niego kilku pracownikow tej firmy, oraz pracownicy dwoch
innych firm.
Czy jesli nie przyznam sie, ze to konkretnie ja napisalem to sprawa umrze -
czy np. problemy moga miec wlasciciele firmy, ktora ma oficjalnie podpisana
umowe z providerem? a tego oczywiscie nie chce...

Jakis czas temu (2 lub nawet 3 lata temu) mialem providera internetowego,
ktory fatalnie dzialal. Co chwile byly awarie - sieci nie bylo calymi
dniami, nie reagowali na e-maile z reklamacjami, a awarie trwajace
kilkagodzin, a nie rzadko kilka dni spowodowaly straty - stracilem klienta z
USA, ktory byl zainteresowany uslugami, ale na brak mojej reakcji na jego
e-maile przez dwa dni sie wycofal, kilka podobnych wtop mialem z polskimi
klientami. Nieprzyjomnosci z platnosciami bylo wiecej, ale nie chce mi sie
ich teraz wymieniac... Oczywiscie jak tylko pojawila sie alternatywa
zmienilem providera. Teraz nieopatrznie wypowiedzialem sie w jakiejs
dyskusji na grupie regionalnej - na ktorej co chwile ludzie wieszaja psy na
tym providerze - napisalem, ze to naciagacze i zlodzieje. I podobno juz
napisali do obecnego providera, ze kieruja wobec osoby, ktora to napisala
sprawe do prokuratury.

Jak sie bronic? Wytoczyc im kontrproces? Zebrac swoje e-maile z
reklamacjami, zebrac newsy innych, (ktorzy byli rowniez naciagani i rowniez
wyrazili swoje niezadowolenie na grupie) na poparcie moich dosadnych acz
prawdziwych argumentow. Napiszcie co robic i jak sie tego typu sprawy moga
potoczyc?


Pozdrawiam i z gory dziekuje

horche