Witam,

Nie bardzo wiem czy w dobrym miejscu ale nie mam pomysłu gdzie indziej... Dzisiaj
sąsiad powiadomił mnie, że dzwoniła jakaś pracowniczka z MOPSu i prosi mnie o pilny
kontakt w mojej sprawie. Sytuacja jest o tyle dziwna, że w życiu nie miałem do
czynienia z MOPSem bo takiej pomocy po prostu nie potrzebuję. Niestety informację
dostałem już po godzinach pracy MOPSu więc nie mogłem się tam dodzwonić.

Dziwności tej sytuacji dodaje fakt, że w tym mieszkaniu mieszkam dopiero od pół roku
i oprócz kilku znajomych tego adresu nie zna nikt (oczywiście wyłączając osoby od
których kupowałem coś w sieci). Jedyna sytuacja jaka może powiązać mój adres z tego
typu instytucją to to, że ponad 3 miesiące temu potrzebowałem pomocy medycznej i
została wezwana karetka, w szpitalu zostałem przebadany i wróciłem do domu. Na karcie
szpitalnej widniał jednak mój adres zameldowania (z dowodu osobistego), a nie ten pod
którym aktualnie przebywam.

Czy szpital mógł z jakiegoś powodu powiadomić MOPS? Niestety dopiero przez tą
sytuację przypomniałem sobie, że nadal nie uregulowałem płatności za pomoc medyczną
(brak ubezpieczenia w tamtej chwili) - z uwagi na to, że wezwania do zapłaty z
pewnością przyszły na adres zameldowania, a w tym domu od kilku miesięcy nikt nie
mieszka, więc w skrzynce zbiera się sporo makulatury.

Zatem, szpital mógł powiadomić MOPS?

Pozdrawiam