-
1. Data: 2003-03-08 10:30:47
Temat: Prosba o arbitraz (opinie)
Od: Andrzej Abraszewski <a...@c...pl>
Serdecznie witam !
Fakty :
W ramach jakis tam wspolnych dzialan, w ramach wspolpracy przy tworzeniu
pewnego serwisu, przy okazji bedac jego webadminem, dostalem od pewnego
goscia materialy co do ktorych podjalem sie przeksztalcenia go do
postaci internetowej (to skrot myslowy, wiadomo ze chodzi o utworzenie
kodu HTML ale tez nalezalo dokonac korekty, dopracowac gify, sprawdzic
porawnosc jezykowa itd itp). Zajelo mi to iles tam czasu (nie malo, jako
ze bylem wowczas poczatkujacym tworca stron WWW). Stronka (serwis bo
wlasciwie bylo to iles tam stron) stanela wkrotce, a jakze ! Jako jej
tworca wpisalem swoje nazwisko do metatag(a) "name-autor" zas wszelka
czesc przynalezna nadawcy materialow zamiescilem w obrebie widocznej
czesci kodu. Ze to on nadeslal ten materialy, ze dokonal wyboru i
tlumaczenia. Z oczywistych wzgledow umiescilem tez tam stopke
dookreslajac, gdzie te strone mozna odnalezc w Internecie, pod czyim
patronatem (agenda) ona powstala kto jest webadminem serwisu w ktorym
sie znajduje. Wszystko zgodnie z wszelkimi przynaleznymi jej tworcom
honorami. Spolecznosc z ktorej woli powstal ten serwis miala wiec swoja
kolejna (zrobiana przeze mnie) strone. Po jakims czasie kolega obrazil
sie i ... podpowiedzial innemu kolesiowi by ten, w ramach innego juz
serwisu te materialy zamiescil. Tenze zastosowal prosta technologie
"copy&paste" i juz mial to w (dodam ze w konkurencyjnym do mojego ale w
ramach tej samej spolecznosci) przez siebie prowadzonym serwisie. I
teraz cos co mnie zszokowalo. Nie dosc ze stronka byla toczka w toczke
jak ta ktora ja zrobilem, co odbieram jako szczyt bezczelnosci, to
jeszcze zmieniono jeszcze metatag "name-autor" wymazujac moje nazwisko
i wpisujac swoje, do tego, jakby tego bylo malo, kasujac wszelkie
informacje zawarte w stopce strony. Gdym zwrocil uwage, ze naruszono tym
samym moje prawa autorskie, jako tworcy tego serwisu (poprzez
zawlaszczenia tego autorstwa), to tlumaczenie bylo takie, iz taka byla
wola dawcy materialow. Smutne to dla mnie bo gostek jako informatyk,
webadmin, autor stron WWW, doskonale wie ze mogl po prostu umiescic
link, gdy ten z rozbrajajaca szczeroscia pisze, ze nie widzi w takim
swoim dzialaniu zadnego problemu (nawet w przypisaniu sobie autorstwa
poprzez podmiane metatag(a) !!!).
Uwazam ze jesli nawet, dawca materialow, nie mogl (nie chcial) z jakis
powodow zaakceptowac dotychczasowej lokalizacji (bo np mnie nie lubi),
to mogl przeciez, w ostatecznosci, zwrocic sie do webadmina o usuniecie
ich, do tego poprosic o zwrot materialow wyjsciowych i dac je komus
innemu do przetworzenia i umieszczenia w innym miejscu sieci. To byloby
cywilizowane rozwiazanie a tak, to jest orzech do zgryzienia bo ja
uwazam, ze jest (bylo) to regularne zawlaszczenie (delikatnie mowiac)
cudzej pracy a z drugiej strony mamy tu stanowisko, ze cos takiego jest
calowicie normalne, dozwolone, akceptowalne .... (chocby przez ludzi
ktorzy przygladali sie naszej wymianie zdan albo milczac miast
napietnowac albo argumentujac ze skoro w naszym kraju i tak wszystko (co
dotyczy oprogramowania i internetu) jest kradzione wiec w czym problem
...)
Czy rzeczywiscie ? Czy ja, jako ten ktory sie niezle napracowal nad tym
materialem moge domagac sie jakiegos (jakiego) zadoscuczynienia ?
Chocby przeprosin, samokrytyki na forum spolecznosci, ktorej mial sluzyc
ten serwis oraz zastapienia tej zagarnietej strony linkiem do jej
pierwotnej lokalizacji.
Co radzicie ? Co w ogole myslicie o takim postepowaniu ?
z powazaniem
Andrzej Abraszewski