-
1. Data: 2003-06-05 23:06:57
Temat: Potrzebna POMOC - OPINIA - HELP?
Od: k...@w...pl (Kakoon)
lekko formalny styl jest konsekwnecja jak najdokladniejszej proby
oddania rzeczywistosci i tego iz pisalem to (przed chwila ) to
redakcji sttony z poradmi prawnymi...
(moj nowy mejl to f...@b...net)
" Witam - mam na imię Piotrek i piszę do państwa gdyż z dwóch
powodów mogę potrzebować porady w materii prawnej. Otóż byłem dzisiaj
uczestnikiem bardzo nieprzyjemnego zajścia. Postaram się jak najlepiej
opisać sytuację. Nie chcę się rozwodzić nad przyczynami dla których
podszedłem do człowieka - ważne jest iż miałem poczuci krzywdy(
poszczuł mnie wcześniej kolegami, z którymi mnie lekko poturbowali -
jednak bez poważnych uszkodzeń ciała, lecz ze strata materialna w
postaci rozdartej koszuli o dużej wartości) Niezależnie od tego,
podszedłem dziś do tego człowieka z nadzieją że przyzna się on do
głupiego zachowania i co najmniej mnie przeprosi a może i
zrekompensuje stratę materialną. Doszło do przepychani słownej,
trwającej nie więcej niż 3-4 minuty, po czym postanowiłem zrezygnować
z jakiegokolwiek samodzielnego dochodzenia sprawiedliwości(prawie od
początku sytuacji byłą tam obecna dziewczyna mojego "przeciwnika",
moja znajoma ze szkoły - nie ukrywam ze poniekąd poprzez szacunek do
niej postanowiłem odejść) Powiedziałem do człowieka cos w stylu
"jesteś dla mnie gnojkiem, bez honoru - narazie". On wstał z ławki i
mnie odepchnął. Próbowałem utrzymywać dystans - głownie z uwagi na
obawę przed możliwością otrzymania "ciosu" w głowę, on jednak parł od
p[przodu, po czym zamachnął się i uderzył mnie pięścią w twarz. Tego
już nie zniosłem i postanowiłem mu oddać, z czego wyniknęła typowa
bójka, w której zadałem "przeciwnikowi" 3 do 4 ciosów, równocześnie
broniąc się przed ciosami z jego strony, tak jednak niefortunnie iż
złamałem mu nos. Kiedy zobaczyłem że z nosa leci mu krew krzyknąłem
coś jeszcze i kiedy byłem już pewien że nie grozi mi z jego strony
niebezpieczeństwo (trzymał się za nos) oddaliłem się. W tej chwili
sytuacja wygląda następująco: ten chłopak - jak sądzę pełnoletni
złożył skargę na policję popartą obdukcją, która wykazała złamanie
nosa, i co gorsza jego rodzice złożyli skargę w mojej szkole, co
spowodowało natychmiastowe zawieszenie mnie w prawach ucznia. Na dzień
w zasadzie to już dzisiejszy - tj. piątek7 czerwca umówiony jestem na
rozmowę z dyrektorem szkoły. Porada potrzebna jest mi jak już pisałem
z dwojakiego powodu, po pierwsze gdyż chciałbym wiedzieć jak wyglądają
szanse mojej obrony w świetle prawa karnego i cywilnego, a po drugie i
co może de facto dla mnie ważniejsze , - stoję wobec zadanie
przekonania szkoły o nie dużym wymiarze mojej winy.(Moja szkoła, wedle
przyjętej konstytucji i regulaminu, ma sąd do którego mogę się,
odwołać nawet od decyzji dyrektora i każdego innego ciała. W
konstytucji zaś sformułowane jest iż należy przestrzegać zasad dobrego
wychowania i idei natchnionych Deklaracją Praw Człowieka.)
Co najważniejsze - wydaje mi się (mam taką nadzieję) iż sytuacja
nie jest bardzo zła. Nie zaprzeczalnym faktem jest iż to nie nikt inny
tylko ja złamałem temu człowiekowi nos, jednak: po pierwsze nie
przyszedłem do niego w tym właśnie celu; po drugie i chyba
najważniejsze to on mnie pierwszego uderzył i szczerze powiedziawszy
nie zostawił mi specjalnie wyboru. Nie skłamie mówiąc Iz wręcz z uwagi
na własne bezpieczeństwo zmuszony byłem powstrzymać się przed jego
pięściami. Nadmienić powinienem jak sadze równie ze jestem
niepełnoletni - skończyłem jednak 17 lat co może jak mniemam
spowodować traktowanie mnie w świetle prawa jako osobę dorosłą.
Osobiście, moja a zarazem pewnie najbardziej przeze mnie
interpretowana sytuacja jest taka - zostałem zaatakowany - uderzony w
głowę, co miałem robić? Nie będę się rozpisywał tutaj o honorze gdyż
nie na to jest pora. Jeśli uznają państwo za stosowne użyczyć mi
pomocy w jakiejkolwiek postaci - rad będę wielce. Zapomniałbym - przy
zajściu obecna była jego dziewczyna i jej koleżanka, obie z mojej
szkoły i trochę dalej około 10 metrów dwóch chłopców, którzy mogą na
pewno poświadczyć że zostałem pierwszy uderzony w twarz - bez
uprzedzenia w momencie w którym miąłem opuszczone ręce. Koleżanka
jego dziewczyny mówi że nie widziała jak było - co zapewne jest próba
uniknięcia świadczenia na niekorzyść sprawy chłopaka przyjaciółki.
Możliwe iż coś pominąłem - zależy mi na jak najszybszym kontakcie,
podaje więc telefon: 604 569 362, z góry dziękuje, chociażby za czas
poświęcony na czytanie o moim problemie.
Piotrek Frieske
"