Czesc,

niedawno moja kopbietka dostala z PKP Biuro Windykacji zaskakujace
ponaglenie. Swego czasu zdazylo sie jej jechac pociagiem bez biletu. Dostala
mandat, ktorego nie zaplacila. Po czasie przyszlo ponaglenie poczte o
zaplacie kwoty ok. 150zl. Znajac jej niesfornosc kwote wplacilem i bylem
przekonany, ze sprawa zalatwiona. Bardzo sie zdziwilem, gdy kilka dni temu
przyszlo kolejne ponaglenie, w ktorym PKP stwierdza, ze zalega z zaplata.

Ponaglenie to ma tresc "nie odnotowalismy wplaty naleznosci wobec naszej
firmy, zasadzonej sadownym nakazem zaplaty w postepowaniu upominawczym". W
ponagleniu tym widnieje:
- naleznosc glowna,
- odsetki ustawowe za zwloke
- KOSZTY PROCESU
- dotychczas wplacono (i tu kwota 151 - tyle ile wplacilem)
Z pisma wynika, ze mam do zaplaty jeszcze 114zl.

I tu moje pytanie - skad biora sie zwroty KOSZT PROCESU czy ZASADZONEJ
SADOWNIE? Nie otrzymala jakiejkolwiek korespondencji z jakiegokolwiek sadu z
informacja, ze odbyl sie proces i zasadzono na jej konto jakas grzywne etc?
Poza tym pismo to przyszlo listem zwyklym, a wg mnie powinno przyjsc listem
poleconym (na dobra sprawe moglo wogole nie dotrzec do niej).

Co mam o tym myslec? Strasza mnie i cygania, zeby wyciagnac wiecej kasy? Mam
ich olac czy wysmarowac pismo z prosba o wyjasnienie kiedy odbyla sie
sprawa, w jakim sadzie i jak brzmi zasadzony wyrok?

Prosze o jakies wskazowki.

--
Pozdrawiam, XavieR