-
81. Data: 2011-03-19 18:13:28
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: Skrypëk <krypëk@pűbliçenëmy.pl>
Arek wrote:
> W dniu 2011-03-19 17:00, Skrypëk pisze:
>> Ta w której twój stary na dworcu daje dupy za pojarę z wiceroja.
>
> I już się zaprezentowałeś.
:-*
-
82. Data: 2011-03-19 21:12:43
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
W dniu 2011-03-19 14:31, Skrypëk pisze:
> Tomasz Pyra wrote:
>> W dniu 2011-03-19 13:37, Skrypëk pisze:
>>
>>> Jeśli sprzedawca zakupił licencję na preinstalowanie oprogramowania
>>
>> Ale zrozum, że konsumenta który wyszedł ze sklepu z płytką i pozycją
>> na paragonie "Win XP OEM" kompletnie nie interesują żadne umowy
>
> Nieznajomość prawa szkodzi.
Oczywiście że nieznajomość PRAWA szkodzi, ale nie nieznajomość jakiegoś
pliku który ktoś umieścił w internecie, albo nagrał na płytę.
Bo źródłem prawa w Polsce nie są są pliki, ani nawet napisy na pudełkach.
> Jak zamiat nierozpakowanego pakietu system buildera dostaniesz pudełko
> po butach z zakazanymi substancjami, egzotycznymi roślinami lub
> zwierzętami pod ochroną, to ty będziesz odpowiadał za ich posiadanie i
> używanie.
Doskonały przykład!
A dlaczego nie wolno ich posiadać i używać?
Dlatego że na produkcie ktoś napisał że nie wolno?
Czy dlatego że zakaz wynika z ustaw lub rozporządzeń?
To jest właśnie ta różnica między czymś napisanym na pudełku, a
wynikającym z ustawy.
Bo jak na pudełku ktoś napisze "zakaz otwierania", a następnie produkt
składający się z tego pudełka sprzeda, to nic już nie zabrania obecnemu
właścicielowi pudełka otworzyć.
Wyobraź sobie książkę - ochrona książek jest bardzo podobna do ochrony
programów komputerowych. Tam można podobnie rozróżnić formę i treść. I
tak samo jak w przypadku książki napisanie na okładce że "otwierając
książkę musisz przestrzegać wszystkiego co jest napisane pod adresem
www.wydawca.pl/eula.txt", a tam byłoby napisane że nie wolno książki po
przeczytaniu sprzedać.
Czy książka czy program - podobnie. Kupujesz, używasz, nudzisz się tym i
sprzedajesz.
-
83. Data: 2011-03-19 21:20:08
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
W dniu 2011-03-19 14:18, Skrypëk pisze:
>> Może się okazać że gdzieś w ECU komputera zaszyty jest plik w którym
>> ktoś napisał że jadąc samochodem zgadzasz się na warunki zapisane na
>> stronie http://www.producentsamochodu.com/bleula.txt ;)
>
> Nie, nie moze. Gdyby producent samochodu miał udzielać ci licencji na
> używanie zawartego w nim oprogramowania, to miałby obowiązek cię o tym
> informować w sposób widoczny.
Niedawno twierdziłeś że plik schowany w systemowym katalogu komputera
(do którego nawet sam system informuje że lepiej nie wchodzić), w
dodatku napisany w obcym języku jest wystarczająco widocznym sposobem
żeby stał się źródłem prawa polskiego, ważniejszego nawet od ustaw :)
Więc zaszycie napisu w ECU sterownika samochodem też jest wystarczające :)
> Ale nie bój żaby, producent twojego samochodu z pewnością umieszcza w
> nim jakieś licencjonowane komponenty i płaci licencjodawcy od sztuki.
Ale zauważ że mnie, jako obecnego _właściciela_ samochodu, tamte
ustalenia zupełnie nie obchodzą i mam prawo wymontować sobie ten jakże
licencjonowany i patentowany komponent i wystawić go na Allegro.
Po to żeby nabywca użył go w dowolnie wybranym przez siebie celu.
> Podobnie roducent twojej płyty głównej płaci AMI lub Phoenixowi za prawo
> wgrania do niej BIOSa.I Asrockowi nie wolno przegrywać BIOSa z zepsutych
> płyt ASUSa.
A mi wolno kupioną w sklepie płytę główną odsprzedać komu chcę. Nawet w
kawałkach.
Chociaż być może licencja BIOS-a której udzielił AMI, ASUS-owi tego
zabrania. Ale zabrania ASUS-owi, a nie mi.
Ja tego oprogramowania nie licencjonowałem - ja kupiłem w sklepie jego
egzemplarz, jako komponent płyty.
-
84. Data: 2011-03-20 00:56:07
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: Skrypëk <krypëk@pűbliçenëmy.pl>
Tomasz Pyra wrote:
> W dniu 2011-03-19 14:31, Skrypëk pisze:
>> Tomasz Pyra wrote:
>>> W dniu 2011-03-19 13:37, Skrypëk pisze:
>>>
>>>> Jeśli sprzedawca zakupił licencję na preinstalowanie oprogramowania
>>>
>>> Ale zrozum, że konsumenta który wyszedł ze sklepu z płytką i pozycją
>>> na paragonie "Win XP OEM" kompletnie nie interesują żadne umowy
>>
>> Nieznajomość prawa szkodzi.
>
> Oczywiście że nieznajomość PRAWA szkodzi, ale nie nieznajomość
> jakiegoś pliku
Nikt od ciebie nie wymaga znajomości żadnego pliku.
W twoim interesie jest upewnić się, że wolno ci korzystać z oprogramowania.
> To jest właśnie ta różnica między czymś napisanym na pudełku, a
> wynikającym z ustawy.
Konieczność poszanowania praw autorskich wynika z ustawy.
Jeśli dostałeś w pakiecie system buildera płytkę przeznaczoną do użycia w
konkretnym celu, to nie wolno ci jej używać w żadnym innym.
Jeśli uważasz, że licencja system buildera jest nieważna, bo nie podpisałeś
imiennie umowy, to nie masz żadnych praw dot. wymienionego w niej
oprogramowania i możesz firmę MS cmoknąć. Domyślny zakres twoich praw do
cudzego oprogramowania jest zerowy. Nic ci się nie należy z tytułu wzięcia
do łapy nośnika, jeśli nie akceptujesz licencji.
Po to jest umowa naklejona na pudełku, żeby ci było łatwiej tę licencję
nabyć bez podpisywania papierów, a nie żeby ci się wydywało, że możesz sobie
coś bezprawnie uzurpować.
> Bo jak na pudełku ktoś napisze "zakaz otwierania", a następnie produkt
> składający się z tego pudełka sprzeda, to nic już nie zabrania
> obecnemu właścicielowi pudełka otworzyć.
Co to jest produkt składający się z pudełka? I co to ma do rzeczy? My tu nie
rozmawiamy o przetwarzaniu surowców wtórnych tylko o licencjonowaniu, czyli
udzielaniu konkretnych ograniczonych praw. A ty zainspirowany bredniami
buzdygana kombinujesz jak koń pod górę, nie wiadomo zupełnie po co.
> Wyobraź sobie książkę - ochrona książek jest bardzo podobna do ochrony
> programów komputerowych. Tam można podobnie rozróżnić formę i treść. I
> tak samo jak w przypadku książki napisanie na okładce że "otwierając
> książkę musisz przestrzegać wszystkiego co jest napisane pod adresem
> www.wydawca.pl/eula.txt", a tam byłoby napisane że nie wolno książki
> po przeczytaniu sprzedać.
>
> Czy książka czy program - podobnie. Kupujesz, używasz, nudzisz się
> tym i sprzedajesz.
Oprogramowanie OEM jest licencjonowane a nie sprzedawane.
Nie rób z siebie durnia i nie wciskaj ciemnoty, że ktoś przed tobą ukrył
EULĘ. Nośniki instalacyjne dostarczane są z wyraźną informacją do czego są
przeznaczone. Nośniki dostarczane są w ramach licencji do użytku w niej
opisanego. Nie licencja w ramach nośnika.
Tak samo kopie książek, filmów czy utworów muzycznych dostarcza się różnym
podmiotom w przeróżnych ściśle określonych w umowie celach i licencjobiorcy
nie wolno robić z tymi utworami niczego na co nie zezwolił wyraźnie
uprawiony podmiot dostarczający.
Krótko mówiąc: nie wiesz z czego żyjesz i opowiadasz głupoty.
-
85. Data: 2011-03-20 01:03:55
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: Arek <a...@e...net>
W dniu 2011-03-20 01:56, Skrypëk pisze:
> Oprogramowanie OEM jest licencjonowane a nie sprzedawane.
Zaprawdę powiadam - idź już sobie stąd i przestań się kompromitować.
Odchodząc możesz jeszcze powiedzieć czy pracujesz dla M$, Cisco czy też
jesteś
tzw. "przydatnym idiotą".
Arek
--
http://www.arnoldbuzdygan.com
-
86. Data: 2011-03-20 01:20:53
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: Skrypëk <krypëk@pűbliçenëmy.pl>
Tomasz Pyra wrote:
> W dniu 2011-03-19 14:18, Skrypëk pisze:
>
>>> Może się okazać że gdzieś w ECU komputera zaszyty jest plik w którym
>>> ktoś napisał że jadąc samochodem zgadzasz się na warunki zapisane na
>>> stronie http://www.producentsamochodu.com/bleula.txt ;)
>>
>> Nie, nie moze. Gdyby producent samochodu miał udzielać ci licencji na
>> używanie zawartego w nim oprogramowania, to miałby obowiązek cię o
>> tym informować w sposób widoczny.
>
> Niedawno twierdziłeś że plik schowany w systemowym katalogu komputera
> (do którego nawet sam system informuje że lepiej nie wchodzić), w
> dodatku napisany w obcym języku jest wystarczająco widocznym sposobem
> żeby stał się źródłem prawa polskiego, ważniejszego nawet od ustaw :)
Nic takiego nigdy nie twierdziłem. Sam sobie ubzdurzyłeś takie brednie.
W przypadku zakupu licencji OEM treść tej umowy widnieje na pudełku.
Wyraźnie jest na nim napisane, w jakim celu w środku dostarczany jest
nośnik.
Tobie się naprawdę wydaje, że odkryłeś jakąś lukę i oszukałeś system, udając
że nie wiesz co kupujesz? Och, naiwny.
>> Ale nie bój żaby, producent twojego samochodu z pewnością umieszcza w
>> nim jakieś licencjonowane komponenty i płaci licencjodawcy od sztuki.
>
> Ale zauważ że mnie, jako obecnego _właściciela_ samochodu, tamte
> ustalenia zupełnie nie obchodzą i mam prawo wymontować sobie ten jakże
> licencjonowany i patentowany komponent i wystawić go na Allegro.
> Po to żeby nabywca użył go w dowolnie wybranym przez siebie celu.
Że ciebie żadne ustalenia nie obchodzą, bo tobie się wszystko należy, to już
ustaliliśmy. I nie od dziś wiadomo, że jest to postawa błędna.
>> Podobnie roducent twojej płyty głównej płaci AMI lub Phoenixowi za
>> prawo wgrania do niej BIOSa.I Asrockowi nie wolno przegrywać BIOSa z
>> zepsutych płyt ASUSa.
>
> A mi wolno kupioną w sklepie płytę główną odsprzedać komu chcę. Nawet
> w kawałkach.
No pewnie że możesz. Ale rozpowszechniać luzem firmwaru z niej skopiowanej
juz ci nie wolno. Z tego prostego powodu, że nie nabyłeś do tego uprawnień.
(z Windowsem OEMowym analogicznie)
> Chociaż być może licencja BIOS-a której udzielił AMI, ASUS-owi tego
> zabrania.
Licencja na BIOS nie może zabraniać rozbierania płyty na kawałki. Licencja
na BIOS moze tylko ograniczać jego uzycie do tego egzemplarza płyty. Tylko
tyle i aż tyle. I to wystarczy.
> Ale zabrania ASUS-owi, a nie mi.
Oczywiście, ze nic ci nie zabrania licencja, bo takowej nie posiadasz. Ty
może nie rozumiesz znaczenia słowa "licencja", więc ci przetłumaczę na
polski: to taki zbiór uprawnień. Jak nie posiadasz żadnej licencji, to nie
posiadasz żadnych uprawnień. Nie otrzymałeś zezwolenia na cokolwiek co by
tego BIOSa dotyczyło. Kumasz?
> Ja tego oprogramowania nie licencjonowałem - ja kupiłem w sklepie jego
> egzemplarz, jako komponent płyty.
Nie, nie kupiłeś egzemplarza biosa. Tak samo jako nie kupileś egzemplarza
piosenki wykorzystanej w filmie, gdy kupiłeś sobie płytę z tym filmem. I nie
kupiłeś egzemplarza windowsów kupując komputer, gdy producent komputera
przed sprzedażą wgrał do niego windowsy (bo miał na takie wgrywanie
licencję).
-
87. Data: 2011-03-20 01:22:21
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: Skrypëk <krypëk@pűbliçenëmy.pl>
Arek wrote:
> W dniu 2011-03-20 01:56, Skrypëk pisze:
>> Oprogramowanie OEM jest licencjonowane a nie sprzedawane.
>
> Zaprawdę powiadam - idź już sobie stąd i przestań się kompromitować.
Arnoldzie, a kto ciebie mianował derektorem tej grupy?
Czy jest na sali lekarz?
-
88. Data: 2011-03-20 08:51:20
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: mvoicem <m...@g...com>
(19.03.2011 22:12), Tomasz Pyra wrote:
>
> Wyobraź sobie książkę - ochrona książek jest bardzo podobna do ochrony
> programów komputerowych. Tam można podobnie rozróżnić formę i treść. I
> tak samo jak w przypadku książki napisanie na okładce że "otwierając
> książkę musisz przestrzegać wszystkiego co jest napisane pod adresem
> www.wydawca.pl/eula.txt", a tam byłoby napisane że nie wolno książki po
> przeczytaniu sprzedać.
Z książką jest o tyle inaczej że w grę wchodzi tzw. dozwolony użytek,
tak samo jak w przypadku filmów, muzyki itd.... a co nie występuje dla
oprogramowania,
p. m.
-
89. Data: 2011-03-20 08:55:45
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: mvoicem <m...@g...com>
(20.03.2011 02:20), Skrypëk wrote:
>>> Podobnie roducent twojej płyty głównej płaci AMI lub Phoenixowi za
>>> prawo wgrania do niej BIOSa.I Asrockowi nie wolno przegrywać BIOSa z
>>> zepsutych płyt ASUSa.
>>
>> A mi wolno kupioną w sklepie płytę główną odsprzedać komu chcę. Nawet
>> w kawałkach.
>
> No pewnie że możesz. Ale rozpowszechniać luzem firmwaru z niej
> skopiowanej juz ci nie wolno. Z tego prostego powodu, że nie nabyłeś do
> tego uprawnień.
>
> (z Windowsem OEMowym analogicznie)
>
>> Chociaż być może licencja BIOS-a której udzielił AMI, ASUS-owi tego
>> zabrania.
>
> Licencja na BIOS nie może zabraniać rozbierania płyty na kawałki.
> Licencja na BIOS moze tylko ograniczać jego uzycie do tego egzemplarza
> płyty. Tylko tyle i aż tyle. I to wystarczy.
Czy nie przesadzasz trochę w tym momencie? Przecież T.P. nie mówi o
przegraniu firmwaru z jednej kości na drugą, tylko o przelutowaniu kości.
W szczególności może nie wiedzieć nawet że na tej kości jest
jakiekolwiek oprogramowanie. Tak jak być może kiedyś młotkach znajdzie
się oprogramowanie do kontroli siły uderzenia - nijak to nie będzie (w
obecnym stanie prawnym) zmieniać sytuacji że w każdym momencie mogę
sobie taki młotek rozebrać na części i złożyć z nich coś zupełnie innego.
p. m.
-
90. Data: 2011-03-20 14:54:09
Temat: Re: Odkupienie uzywanego oprogramowania ?
Od: Skrypëk <krypëk@pűbliçenëmy.pl>
mvoicem wrote:
> (20.03.2011 02:20), Skrypëk wrote:
>>>> Podobnie roducent twojej płyty głównej płaci AMI lub Phoenixowi za
>>>> prawo wgrania do niej BIOSa.I Asrockowi nie wolno przegrywać BIOSa
>>>> z zepsutych płyt ASUSa.
>>>
>>> A mi wolno kupioną w sklepie płytę główną odsprzedać komu chcę.
>>> Nawet w kawałkach.
>>
>> No pewnie że możesz. Ale rozpowszechniać luzem firmwaru z niej
>> skopiowanej juz ci nie wolno. Z tego prostego powodu, że nie nabyłeś
>> do tego uprawnień.
>>
>> (z Windowsem OEMowym analogicznie)
>>
>>> Chociaż być może licencja BIOS-a której udzielił AMI, ASUS-owi tego
>>> zabrania.
>>
>> Licencja na BIOS nie może zabraniać rozbierania płyty na kawałki.
>> Licencja na BIOS moze tylko ograniczać jego uzycie do tego
>> egzemplarza płyty. Tylko tyle i aż tyle. I to wystarczy.
>
> Czy nie przesadzasz trochę w tym momencie? Przecież T.P. nie mówi o
> przegraniu firmwaru z jednej kości na drugą,
sam nie wie o czym, bo kombinuje pod górę
I nie rozumie, ze to na nim spoczywa obowiązek dowiedzenia się, czy mu
wolno.
Przy każdym starcie mu się wyświetla - "Copyright (C) 1984-2007 Award
Software" na ten przykład - nie ma co rżnąć głupa, że nie miał pojęcia, że
używa chronionego prawem dzieła, za którego wykorzystanie w tym celu ktoś
zapłacił.
> tylko o przelutowaniu kości.
> W szczególności może nie wiedzieć nawet że na tej kości jest
> jakiekolwiek oprogramowanie.
To po co ją przelutował? Myślał, że to rezystor? Daj spokój :)
> Tak jak być może kiedyś młotkach
> znajdzie się oprogramowanie do kontroli siły uderzenia - nijak to nie
> będzie (w obecnym stanie prawnym) zmieniać sytuacji że w każdym
> momencie mogę sobie taki młotek rozebrać na części i złożyć z nich
> coś zupełnie innego.
W domu se możesz. A ja mówię o produkcji i sprzedaży.
Prywatnie to se możesz ze starego Merceda celownik przyczepić do swojego
czopera.
Ale jakbyś sobie otworzył fabrykę samochodów z takim wichajstrem na
przedzie, to by cię pogoniono z hukiem. I raczej by nikogo nie obchodziło,
że przekładałeś te dzynksy ze starych, legalnie nabytych taksówek. Ani to,
że do auta nie była dołączona EULA.
Ale dygresja bez sensu, bo inna ustawa, więc T.P. zaraz znajdzie dziurę w
całym.
A ja mu tylko chciałem uzmysłowić, jak wiele rzeczy wokół niego jest
chronionych i licencjonowanych, żeby przestał być taki zdziwiony.