Witam!
Może ktoś pomoże, mimo niskiej frekwencji...

Mieszka sobie nade mną patologia. Taka klasyczna do bólu. Pani z
bogatym życiorysem. Ma kuchnię nad moją kuchnią, łazienkę nad moją
łazienką - i notorycznie mnie zalewa. Jej instalacje są w stanie tuż
przed dezintegracją, w miejscach gdzie już się leje są podstawione
wiaderka, których pani czasem nie zdąży w porę opróżnić, o czym ja się
rychło dowiaduję. Pani płacze, pani przeprasza, pani gra głupa że nie
wie jak to się stało, bo przecież rury dobre i ona nie wie skąd to
cieknie, na chwilę się uspokaja po czym wszystko zaczyna się od nowa.

Pytanie: co ja jej mogę zrobić? Standardowa odpowiedź (ubezpieczenie)
niestety nie zadziała w tym konkretnym przypadku, gdyż jak coś to
zapłacą współwłaściciele mieszkania w części którego mieszka, ja
dostanę parę złotych, a pani spokojnie będzie zalewać mnie dalej. A ja
chcę, żeby po prostu przestała mnie zalewać.

Czy jest jakiś sposób, żeby w majestacie prawa dobrać się konkretnie
do osoby która mnie zalewa? Nie chodzi mi tu o jakieś odegranie się, a
raczej o to, żeby zmusić ją do naprawy i uporządkowania instalacji.
Przez moment myślałem, żeby dla swojego świętego spokoju zrobić jej te
odpływy, ale w tej konkretnej sytuacji to proszenie się o kłopoty.

Jakieś pomysły?

A góry dzięki i pozdrawiam!