-
1. Data: 2004-11-25 10:54:01
Temat: MIeszkanie po rodzicach
Od: "js18" <j...@g...pl>
Witam serdecznie.
Mam pytanie. Co sie stanie z mieszkaniem rodziców po ich smierci? Mam własne
mieszkanie spółdzielczo-własnościowe. Moja siostra jest bliska kupna
własnego mieszkania. Mieszkanie rodziców jest rowniez
spółdzielczo-własnościowe. Mieszkałem razem z rodzicami prawie 28 lat. Czy
bedziemy mieli jakiekolwiek prawo do tego mieszkania z siostrą? A moze juz
teraz należy przedsięwziąć jakieś kroki zeby takie prawo nabyć? Proszę o
pomoc.
J.S.
-
2. Data: 2004-11-25 13:36:09
Temat: Re: MIeszkanie po rodzicach
Od: "robek1" <r...@p...onet.pl>
"js18" <j...@g...pl> wrote in message
news:co4dm7$dir$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Witam serdecznie.
> Mam pytanie. Co sie stanie z mieszkaniem rodziców po ich smierci? Mam
> własne
> mieszkanie spółdzielczo-własnościowe. Moja siostra jest bliska kupna
> własnego mieszkania. Mieszkanie rodziców jest rowniez
> spółdzielczo-własnościowe. Mieszkałem razem z rodzicami prawie 28 lat. Czy
> bedziemy mieli jakiekolwiek prawo do tego mieszkania z siostrą? A moze juz
> teraz należy przedsięwziąć jakieś kroki zeby takie prawo nabyć? Proszę o
> pomoc.
> J.S.
>
>
spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu (jeśli takim prawem dysponują
rodzice) to jest ono zbywalne oraz dziedziczne, co oznacza że po śmierci
rodziców spadkobiercy dziedziczą prawo do takiego lokalu. Nie trzeba teraz
nic robić. Można taki lokal również sprzedać na wolnym rynku.
pozdrawiam
Robek
-
3. Data: 2004-11-25 14:47:18
Temat: Re: MIeszkanie po rodzicach
Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>
> spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu (jeśli takim prawem dysponują
> rodzice) to jest ono zbywalne oraz dziedziczne, co oznacza że po śmierci
> rodziców spadkobiercy dziedziczą prawo do takiego lokalu.
Prawdopodobnie ktoś Was nastraszył, że możecie stracić to mieszkanie po śmierci
rodziców. Rzeczywiście dawniej w prawie spółdzielczym był przepis (chyba 228
lub coś koło niego), że w wypadku śmierci właściciela spadkobierca (lub osoba,
która będzie się tylko starała uzyskać spadek) musi w ciągu roku od śmierci
spółdzielcy zawiadomić Spółdzielnię o tym, że się o ten spadek stara. Przepis
był niezwykle restrykcyjny i trochę osób straciło mieszkania przez zwykłą
nieuwagę, bo rozpoczynali postępowanie spadkowe, ale nie zawiadamiali
Spółdzielni na czas. W takich wypadkach, po zakończeniu postępowania
spadkowego, zamiast mieszkania delikwenci dostawali tylko jakieś resztki (wkład
budowlany? wartość księgowa mieszkania?) które miały się nijak do jego
rzeczywistej wartości. Teraz już to nie obowiązuje, ale ten kto Was straszył
pewnie znał taki przypadek z dawniejszych czasów.
Pozostaje kwestią dyskusyjną, czy ten przepis był naprawdę taki zły. Moim
zdaniem, wystarczyło zamienić tą wartość księgową na wartość rynkową i byłoby
OK. Wyobraźmy sobie bowiem sytuację: umiera człowiek i pozostawia mieszkanie.
Wysycha woda w syfonach, smród fekaliów wali na cały budynek, w mieszkaniu
zalęga się robactwo i nikt nie płaci czynszu. Sprzedać ani zasiedlić mieszkania
nie można, bo po 10 latach przecież może się zgłosić spadkobierca, który
właśnie wygrał w sądzie sprawę o spadek. Przez te 10 lat Spółdzielnia nie ma
żadnego kontaktu ze spadkobiercą, nie można wymieniać pionów ani kanalizacji,
ponadto rośnie zadłużenie. Gdyby przepis obowiązywał, chaupę opycha się z
przetargu po roku od śmierci człowieka, pieniądze idą do depozytu sądowego (tak
było poprzednio, tylko te pieniądze były inne) i po 10 latach człowiek odbiera
je sobie z odsetkami. Kupuje inne mieszkanie i wszyscy są zadowoleni.
Pozdrawiam
Czapla
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl