-
1. Data: 2003-12-20 09:57:09
Temat: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "LoboV" <l...@i...pl>
Witam
Od kilku tygodni "dzieki" naszej lokalnej "policji" mam pewien problem -
otoz zabralem z drogi rozjechanego dzika - zawiozlem do lowczego okregu
lowieckiego (mojego tescia), za jego wczesniejsza zgoda, aby zagospodarowac
padline na karme dla psow. Nasza dzielna policja to wykryla i podniecila sie
ze zlapala klusownika. Sprawa jest "badana".
Padla na drodze zwierzyna prawnie nalezy do nadlesnictwa i obowiazkiem nadl.
jest ja usunac. Jednak miedzy kolem a nadlesnictwem byla umowa "na gebe" ze
swoja zwierzyne sprzata kolo lowieckie. Po incydencie mamy to na pismie, ze
nadlesnictwo zrzeka sie tego dzika (padlego tam i tam o tej i o tej
godzinie) na rzecz kola. I wszystko byloby jasne, ale nasi "detektywi" draza
temat i mam w poniedzialek jeszcze skladac jakies wyjasnienia.
I mam w zwiazku z tym pytanie - czy jesli potencjalny poszkodowany
(nadlesnictwo) zrzekl sie tej padliny to czy moze byc wszczete jakies
sledztwo na wniosek np. prokuratora? (mysle ze to smieszne, za zajmuja sie
takimi pierdolami, zwlaszcza ze sprawa jest w zasadzie wyjasniona - z tym ze
oni nie znaja przepisow i nie wiedza kto jest prawnym wlascicielem padlej
zwierzyny na drodze - DO CZEGO JAWNIE PRZYZNALI SIE !! ("- Panie ja nie znam
przepisow.. ale mi sie wydaje, ze ten dzik powinien byc w tej ksiazce [plan
hodowlany] juz wpisany")
Wiec co moge tym lokalnym "szeryfom" powiedziec kiedy przedstawimy im to
pismo z nadlesnictwa w poniedzialek?
Licze na Wasza pomoc, dzieki
Pozdrawiam
LoboV
-
2. Data: 2003-12-20 15:30:24
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "Leszek" <l...@p...fm>
Użytkownik "LoboV" <l...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bs16eo$lva$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Padla na drodze zwierzyna prawnie nalezy do nadlesnictwa i obowiazkiem
nadl.
> jest ja usunac.
Jesteś tego pewien?? W powiecie poznańskim do dobijania i
zagospodarowywania potrąconych przez samochody zwierząt wyznaczeni są
członkowie kół myśliwskich a nie leśnicy.
Pozdr
Leszek
-
3. Data: 2003-12-20 16:49:13
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Leszek" <l...@p...fm> napisał w wiadomości
news:bs1puf$k2d$1@topaz.icpnet.pl...
> Jesteś tego pewien?? W powiecie poznańskim do dobijania i
> zagospodarowywania potrąconych przez samochody zwierząt wyznaczeni są
> członkowie kół myśliwskich a nie leśnicy.
I zgodnie z prawem. Co nie znaczy, że jak dobiją tę zwierzynę, to stanowi
ich własność.
-
4. Data: 2003-12-20 16:54:49
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "LoboV" <l...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bs16eo$lva$1@atlantis.news.tpi.pl...
Postępowanie w tej sprawie może zostać wszczęte z urzędu, albowiem
ewentualna szkoda powstaje na szkodę Skarbu Państwa, a nie koła
łowieckiego czy nadleśnictwa. Natomiast sprawą otwartą pozostaje, czy
miało miejsce jakiekolwiek przestępstwo. Silnie to zależy od okoliczności
ujawnienia zdarzenia. Czy ta dokumentacja zrzekająca się praw i
pozwalająca na zbieranie zwierząt z drogi kołom myśliwskim powstała po
fakcie, to można domniemywać, że zostało to zrobione na potrzeby właśnie
tego wypadku i tylko po to, byś nie poniósł odpowiedzialności. Podstawowe
pytanie, to skąd organa ścigania dowiedziały się o zdarzeniu i czy do
czasu powzięcia tej informacji wszystkie osoby "zamieszane" sprawę
dopełniły odpowiednich formalności, czy też formalności te zaczęto
dopełniać dla tego, że organa ścigania się o sprawie dowiedziały.
-
5. Data: 2003-12-20 17:25:51
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "LoboV" <l...@i...pl>
> Jesteś tego pewien?? W powiecie poznańskim do dobijania i
> zagospodarowywania potrąconych przez samochody zwierząt wyznaczeni są
> członkowie kół myśliwskich a nie leśnicy.
To zalezy chyba od umowy kolo lowieckie-nadlesnictwo, jednak z tego co mi
wiadomo prawnie (jakas tam ustawa dot. lasow panstwowych) do tego
zobligowanii sa lesnicy.. chociaz znow w przepisach prawa lowieckiego jest
napisane ze padla zwierzyna (np. zdechla) maja sie zajac mysliwi. Na forum
lowiecki.pl wszyscy mowia ze wlasnie w tym temacie prawo nie jest
jednoznaczne (jak w wielu przypadkach w Polsce).. Tak czy siak i tak
mielismy to zabrac (czy w mysl prawa lowieckiego czy z umowy (teraz juz
pisemnej) z nadlesnictwem.. Naswietlalem problem, bo moze w niektorych
przypadkach prokurator moze wniesc oskarzenie (np. dot molestowania
nieletnich) a w innych nie (np. prawa autorskie) Chodzi mi tylko o to czy w
tym przypadku jesli nadlesnictwo zrzeka sie dochodzenia swoich praw to nikt
sie tym tematem juz nie zajmuje. Nie chce 3 godzin w poniedzialek spedzic u
tych debili tylko pokazac im papier i odwrocic sie na piecie ;)
Pozdrawiam
LoboV
-
6. Data: 2003-12-21 07:35:59
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "LoboV" <l...@i...pl>
> Postępowanie w tej sprawie może zostać wszczęte z urzędu, albowiem
> ewentualna szkoda powstaje na szkodę Skarbu Państwa, a nie koła
> łowieckiego czy nadleśnictwa. Natomiast sprawą otwartą pozostaje, czy
> miało miejsce jakiekolwiek przestępstwo. Silnie to zależy od okoliczności
> ujawnienia zdarzenia. Czy ta dokumentacja zrzekająca się praw i
> pozwalająca na zbieranie zwierząt z drogi kołom myśliwskim powstała po
> fakcie, to można domniemywać, że zostało to zrobione na potrzeby właśnie
> tego wypadku
Tak, bo wczesniej nie bylo z tym problemow
>(...)i tylko po to, byś nie poniósł odpowiedzialności. Podstawowe
> pytanie, to skąd organa ścigania dowiedziały się o zdarzeniu
Posterunkowy jechal do pracy i widzial jak przez pol wsi jechalismy z
otwartym bagaznikiem z ktorego wisial leb dzika, swoja droga to musialbym
byc ostatnim glabem - chcac po cichu zgarnac zwierzyne robic cos takiego :)
>i czy do
> czasu powzięcia tej informacji wszystkie osoby "zamieszane" sprawę
> dopełniły odpowiednich formalności, czy też formalności te zaczęto
> dopełniać dla tego, że organa ścigania się o sprawie dowiedziały.
Nie, bo przyjechali zaraz po tym jak przywiezlismy go na miejsce, nie bylo
czasu ani go zwazyc ani zamierzyc :/
Swoja droga.. czemu sie tak nie spieszyli kiedy okradali nam magazyn? Ehh..
koncze studia i wieje z tego kraju..
Pozdrawiam
LoboV
-
7. Data: 2003-12-21 15:55:22
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "LoboV" <l...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bs3irn$qa6$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Posterunkowy jechal do pracy i widzial jak przez pol wsi jechalismy z
> otwartym bagaznikiem z ktorego wisial leb dzika, swoja droga to
musialbym
> byc ostatnim glabem - chcac po cichu zgarnac zwierzyne robic cos takiego
:)
>
Jakie było prawdopodobieństwo, że ten posterunkowy akurat wówczas będzie
jechał? Pewnie niewielkie, więc moim zdaniem taki przewóz miał o wiele
większe szanse powodzenia niż jakieś tajne operacje które od razu by
wzbudziły podejrzenia wszystkich.
> Nie, bo przyjechali zaraz po tym jak przywiezlismy go na miejsce, nie
bylo
> czasu ani go zwazyc ani zamierzyc :/
No to może być kłopot.
> Swoja droga.. czemu sie tak nie spieszyli kiedy okradali nam magazyn?
Ehh..
> koncze studia i wieje z tego kraju..
Całą rzecz w tym, że trudno wszystkim dogodzić. Teraz jak zadziałali
szybko, to masz o to pretensje. Kiedyś tam zadziałali powoli i też uważasz
to za błąd.
-
8. Data: 2003-12-21 21:37:09
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "LoboV" <l...@i...pl>
> Kiedyś tam zadziałali powoli i też uważasz
> to za błąd.
O to chodzi ze zdarzenie mialo miejsce 2 miesiace temu i nawet nie wiedza
kto to (a kradziez odbyla sie konno (!) - na wozie drabiniastym - co przy
ogolnej liczbie koni we wsi i okolicach (ok. 20) to naprawde nie jest trudna
sprawa.. Zwlaszcza ze slady na sniegu pozostaly bardzo wyrazne. Tylko ze to
bylo na terenie jednej jednostki a przewieziono na teren drugiej i sie buce
nie moga dogadac.. Inny przyklad? Prosze bardzo - usilowanie gwaltu, lut
szczescia decyduje ze nie doszlo do niego. niebiescy przyjezdzaja
nastepnego dnia, przesluchuja poszkodowana, po kilku dniach przyjezdzaja i z
rozbrajajaca szczeroscia stwierdzaja, ze poniewaz do niczego nie doszlo to
sprawy nie ma..
Nie chodzi mi o to ze nie powinni na mnie zwrocic uwagi, ale po okazaniu
dokumentow i przyznaniu sie do nieznajomosci przepisow powinni albo dac
sobie z tym spokoj albo nauczyc sie przepisow i wtedy przyjechac. Wkurzylo
mnie tez ich aroganckie zachowanie podczas "zatrzymania".
Nie raz u wspolnych znajomych widzialem jak po kilku glebszych niebiescy
wsiadaja za kolko i jada na patrol. Olewalem to, ale przy nastepnej okazji
chyba ktos anonimowy zadzwoni do kom. wojewodzkiej :> Zobaczymy co powiedza
jutro.. w kazdym badz razie, stac mnie na dobrego prawnika, oj stac ;)))
Dzieki na razie za pomoc zwlaszcza p. Tomasikowi
Pozdrawiam
LoboV
-
9. Data: 2003-12-21 23:10:43
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "LoboV" <l...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bs53qr$pel$1@atlantis.news.tpi.pl...
Trudno mi Cię przekonywać, że te opisane działania policji były poprawne,
albowiem nie znam spraw. Natomiast wiem, że nie zajedziesz daleko broniąc
się poprzez wykazywanie, że wszyscy w koło kradną a Policja ma to w d...,
to i ja ukradłem. Logiczna linia obrony, to wykazywanie, że nie miałeś
zamiaru kradzieży tego dzika. O ile Twój opis jest rzetelny, to moim
zdaniem powinno się to udać. Ale pod warunkiem, że nie okaże się, że
zaczynacie dorabiać jakieś umowy do zaistniałego faktu, bo może się przy
okazji okazać, że kilka osób pociągniesz za sobą w bagno. Nie wiem
dokładnie, do kogo ta padlina należała i co powinno na przykład
nadleśnictwo z tym mięsem zrobić. Ale jeśli to ma jakąkolwiek wartość
materialną, a jakiś nadleśniczy wspaniałomyślnie darowuje tę sztukę i
wszystkie w przyszłości w tym okręgu padłe komuś tam, to może się okazać,
że przekracza swoje uprawnienia - bez względu na najszczytniejsze pobudki
nim kierujące. Przy dzisiejszej nagonce na korupcje, to mogą go utopić
szybciej niż Ciebie. Takie są realia.
Więc ja radzę po prostu wyjaśniać jak było, a nie mataczyć i dorabiać
kwity. Jeśli faktycznie wiozłeś to oficjalnie, to nawet jakby się okazało,
że nie było umowy to możesz z łatwością wytłumaczyć się, że nie wiedziałeś
co masz z tym zrobić, więc zawiozłeś do myśliwego. Nie chciałeś zostawiać,
by ktoś tego nie ukradł, nie były zagrożenia sanitarnego dla innych
zwierząt czy też z pobudek humanitarnych, by zwierze nie leżało. A
zawiozłeś do łowczego bo miałeś przekonanie, że on będzie wiedział co z
tym zrobić. Ta linia obrony jest najbardziej oczywista, najprostsza i moim
zdaniem najsensowniejsza.
Natomiast mam poważne wątpliwości co do Twojego opisu. Wynika z niego, że
zabrałeś z drogi rozjechanego dzika. No to przecież ten dzik powinien mieć
dość poważne obrażenia. I takie obrażenia silnie różnią się od obrażeń
zadanych przez kłusownika. No przecież nikt nie kłusuje uderzając pojazdem
w zwierzynę. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo osobiście nigdy nie
kłusowałem i nie znam nikogo, kto by to robił. Za to znam kilku myśliwych
i sam byłem na kilku polowaniach. Kłusownik, to do takiego zwierza strzela
albo używa jakiś wnyków i następnie ładuje w łeb jakąś siekierą albo czymś
podobnym. Przy czym nie jestem przekonany, czy dzika akurat można złapać
na wnyka, bo to z reguły duże zwierzęta - nie pisze o warchlaku tylko o
dziku i zakładam, że rozróżniasz te pojęcia.
Tak więc jeśli to zwierze zostało potrącone przez samochód to po pierwsze
w miejscu potrącenia powinny być jakieś ślady. No chyba, że go czołg
potrącił. Widziałem kilka samochodów po spotkaniu z dzikiem. Nawet
ciężarówka zgubi trochę szkła z reflektorów. O dostawczych i osobowych nie
piszę, bo to gorzej wygląda, niż przy niejednym zderzeniu z innym
samochodem. Po za tym jak rozumiem to zwierze znalazłeś przypadkowo. W
jakiej formie więc łowczy wyraził zgodę na przywiezienie? I dla czego
kazał sobie przywieść, zamiast postąpić zgodnie z procedurą, która z tego
co piszesz jest odmienna. Po za tym istotny jest tutaj czas śmierci
naszego "denata". No bo jeśli dzik był jeszcze ciepły, to zaczynam
powątpiewać w przypadkowość tego znaleziska.
Tak, czy inaczej, jeśli nie zdołasz przekonać policji i prokuratury, to
może uda Ci się przekonać sąd.
-
10. Data: 2003-12-23 23:39:34
Temat: Re: Kto moze oskarzyc - tylko poszkodowany ?
Od: "LoboV" <l...@i...pl>
>O ile Twój opis jest rzetelny, to moim
> zdaniem powinno się to udać.
Juz sie udalo ;)
>
> Więc ja radzę po prostu wyjaśniać jak było, a nie mataczyć i dorabiać
> kwity. Jeśli faktycznie wiozłeś to oficjalnie, to nawet jakby się okazało,
> że nie było umowy to możesz z łatwością wytłumaczyć się, że nie wiedziałeś
> co masz z tym zrobić, więc zawiozłeś do myśliwego. Nie chciałeś zostawiać,
> by ktoś tego nie ukradł, nie były zagrożenia sanitarnego dla innych
> zwierząt czy też z pobudek humanitarnych, by zwierze nie leżało. A
> zawiozłeś do łowczego bo miałeś przekonanie, że on będzie wiedział co z
> tym zrobić. Ta linia obrony jest najbardziej oczywista, najprostsza i moim
> zdaniem najsensowniejsza.
Ale niestety nieskuteczna :((
>
> Natomiast mam poważne wątpliwości co do Twojego opisu. Wynika z niego, że
> zabrałeś z drogi rozjechanego dzika. No to przecież ten dzik powinien mieć
> dość poważne obrażenia. I takie obrażenia silnie różnią się od obrażeń
> zadanych przez kłusownika.
Spiesze z wyjasnieniem - dzik mial powazne obrazenia tylnej szynki -
rozlegly krwiak i polamane kosci (co policja udokumentowala na zdjeciach)
oraz rozlegle obrazenia wewnetrzne (m.in. rozerwane serce)
> Tak więc jeśli to zwierze zostało potrącone przez samochód to po pierwsze
> w miejscu potrącenia powinny być jakieś ślady.
Byly (krew i siersc na drodze), co tez jest w protokole i na zdjeciach
> łowczy wyraził zgodę na przywiezienie? I dla czego
> kazał sobie przywieść, zamiast postąpić zgodnie z procedurą, która z tego
> co piszesz jest odmienna.
Procedury procedurami - i nadlesnictwu i nawet, paradoksalnie, policji to do
tej pory bylo na reke - nie musieli sie paprac z padlina i zawozic do
utylizacji (~500zl) tylko kolo lowieckie to zbieralo i zajmowalo sie tym.
Zreszta jak juz wspomnialem - przepisy w tej materii nie sa jasne. Jednak
znalazlo sie dwoch "posterunkowych" ktorzy chcieli sie popisac przed
komendantem. Ale juz koniec dobrego, niech sie sami z tym uzeraja.
>Po za tym istotny jest tutaj czas śmierci
> naszego "denata". No bo jeśli dzik był jeszcze ciepły, to zaczynam
> powątpiewać w przypadkowość tego znaleziska.
Ehh.. 'przypadek' ne ma czegos takiego?
Zreszta - wyjasnilem wyzej - na potwierdzenie moich "zeznan" :)
> Tak, czy inaczej, jeśli nie zdołasz przekonać policji i prokuratury, to
> może uda Ci się przekonać sąd.
Pozdro
LoboV