P.o.remier wystękał, że zasadniczo to on sobie zdaje sprawę że te jego
rozporządzenia i twity to mogą być kwestionowane (czytaj każdy wie, że
są z dupy wzięte bo to ustawą trzeba) i w tej sytuacji to on mimo, że to
bez podstawy ale grzecznie prosi, żeby przestrzegać.

Niby dzień jak co dzień, no moze mati nie codzienienie się przyznaje do
błędu, nie co dzień okazuje się, że premier 40 milionowego kraju od
ponad pół roku się myli, bo nie zna hierarchi aktow prawnych, mimo to
powiedzmy że "chujowo ale stabilnie"

Tylko jedno ale - kusony wielokrtonie mówiły, że one nie od oceniania
przepisów, z polityką to w ogóle nie mają nic wspólnego a tu taka
sytuacja. Jeszcze rano warczały i szczekały swoim niedorzecznikiem, że
będą bronic godziny milicyjnej jak niepodległości a teraz ciarka wije
się jak... w sumie nieważne jak;) I co teraz kłamczuszku - prawem a nie
polityką się kierujesz? Prawo się nie zmieniło - jedynie polityk
wymęczył z siebie oświadczenie, że w zasadzie to on nie jest pewny czy
on ma podstawę prawną dla swoich pomysłów. No ale to polityk nie sąd,
wiec was nie dotyczy - przepis się nie zmienił. Więc skąd to obracanie
kota ogonem?

Właśnie kulsony oficjalnie pokazałay, że prawo jest tylko mało istotnym
pretekstem a oni sami są pieskami na posyłki.

BTW - ten sam problem dotyczy nie tylko godziny policyjnej ale zgormadzeń...

--
Shrek