Trafilem ostatnio na nietypowa kontrole,

Chcialem podjechac z dworca Centralnego do Placu Zawiszy,
wiec wsiadlem w warszawski zólto-czerwony autobus ZTMu, gdzie trafilem na
kanara.

Niewiele myslac dalem mu warszawska karte miejska i legitymacje uprawniajaca
do znizki.

Okazalo sie jednak ze na czas remontu jednego z tuneli, kolejowych "Koleje
Mazowieckie"
wynajely od warszawskiego ZTM autobusy zastepcze. A czlowiek którego
wzialem za kanara jest konduktorem.

Na podstawie wreczonych dokumentów wypisal mandat.
Jedyna prosbe jaka mialem to by w miejscu uwagi pasazera wpisal ze autobus
byl zle oznakowany (wygladal jak autobus ZTM). Konduktor odmówil wpisania
tych danych do mandatu wiec ja odmówilem podpisania mandatu i tak sie
rozstalismy.

Po dwóch tygodniach przyszlo wezwanie do zaplaty z kopia mandatu a w miejscu
podpisu informacja konduktora, ze zostalem pouczony o konsekwencjach jego
niepodpisania.

Teraz nie wiem co mam zrobic. Na pewno moge sie odwolac.
Tylko czy przyznawac sie ze to faktycznie mnie skontrolowali, a moze skarzyc
sie na zle oznakowany autobus,
czy moze na niekompetencje konduktora który odmówil wpisania uwag pasazera
na mandacie.

Jesli ma ktos jakis pomysl lub podobne doswiadczenia bylbym wdzieczny za
pomoc.
Podobna z koleja nie jest tak latwo ale czy napewno?

Tomek