Witam, moze jakas dobra dusza mi cos rozjasni. Sytuacja jest taka:
45letni brat meza (notorycznie niepracujacy pijaczek) żąda od swojej
70letniej matki alimentow. Kobieta ma ok 800 zl emerytury, z czego 400
pochlaniaja stale oplaty. Mezczyzna ten ma zasadzone alimenty na swoje
dzieci, ktorych z oczywistych powodow nie placil. Jego zona poprzez opieke
spoleczną zalatwila rozpoczecie sprawy o zasadzenie alimentow dla swojego
meza - by mogl placic dzieciom. I pytanie - co doradzic tej 70letniej
emerytce, przeciez nie utrzyma sie za niecale 400zl. I czy brat meza moze w
dalszej kolejnosci pozwac nas do łożenia na niego alimentow?? Co robic? Nie
zgadzam sie aby z naszych ciezko zdobywanych pieniedzy, ktorych i tak
wiecznie brakuje - fundowac komus alkohol i oplacac jego potomstwo, kiedy
nas nie stac na wlasne :( Poradzcie cos, jak z tego wybrnac??

Melisa