-
1. Data: 2007-02-20 21:29:53
Temat: sprawa - rozwod
Od: c...@o...pl
witam. czy ktos sie zna na prawie rozwodowym? pomocy!
-
2. Data: 2007-02-21 07:59:36
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: "Rentier" <r...@i...pl>
Sporo wiedzy masz tutaj : http://users.nethit.pl/forum/forum/tata/
Poza tym kodeks rodzinny i opiekuńczy.
Rentier
PS. przedstaw problem na grupie, zobaczymy....
Użytkownik <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:1172006993.489750.35680@t69g2000cwt.googlegroup
s.com...
> witam. czy ktos sie zna na prawie rozwodowym? pomocy!
>
-
3. Data: 2007-02-21 13:36:15
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: KrzysiekPP <j...@N...ceti.pl>
> witam. czy ktos sie zna na prawie rozwodowym? pomocy!
Ktoś się zna.
--
Krzysiek, Kraków, http://kszysiek.xt.pl/
-
4. Data: 2007-02-21 15:09:56
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: c...@o...pl
On 21 Lut, 14:36, KrzysiekPP <j...@N...ceti.pl> wrote:
> > witam. czy ktos sie zna na prawie rozwodowym? pomocy!
>
> Ktoś się zna.
>
> --
> Krzysiek, Kraków,http://kszysiek.xt.pl/
A czy Ty się na tym znasz? Możesz mi coś poradzić?
-
5. Data: 2007-02-21 18:31:57
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: "T" <t...@p...onet.pl>
> On 21 Lut, 14:36, KrzysiekPP <j...@N...ceti.pl> wrote:
> > > witam. czy ktos sie zna na prawie rozwodowym? pomocy!
> >
> > Ktoś się zna.
> >
> > --
> > Krzysiek, Kraków,http://kszysiek.xt.pl/
>
> A czy Ty się na tym znasz? Możesz mi coś poradzić?
O rany! No zna sie, zna. i nie tylko on zreszta, paru innych sie tu jeszcze
znajdzie. Ale rozwazania, jakie prowadzisz, do niczego drogi kolego nie
prowadza. Pozwol, ze Ci podpowiem, jak to dziala: opisujesz swoj problem, a
wtedy Ci, co sie znaja wlasnie i jeszcze maja czas i ochote, podpowiadaja co
robi. Wiec albo pisz jaki masz problem, albo - zajmij sie czyms innym.
T
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
6. Data: 2007-02-21 19:57:22
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: c...@o...pl
"T" <t...@p...onet.pl> wrote:
> O rany! No zna sie, zna. i nie tylko on zreszta, paru innych sie tu jeszcze
> znajdzie. Ale rozwazania, jakie prowadzisz, do niczego drogi kolego nie
> prowadza. Pozwol, ze Ci podpowiem, jak to dziala: opisujesz swoj problem, a
> wtedy Ci, co sie znaja wlasnie i jeszcze maja czas i ochote, podpowiadaja co
> robi. Wiec albo pisz jaki masz problem, albo - zajmij sie czyms innym.
Masz racje! Jakis niekumaty jestem! To wszystko przez to co sie
dzieje, a poza po raz pierwszy opisuje swoj problem na grupie
dyskusyjnej!
Oto w czym tkwi problem:
Rok temu ozenilem sie z dziewczyna, jednak juz kilka miesiecy potem
zrozumialem, ze popelnilem blad! Przez caly ten czas staralem sie
sprostac wymaganiom zony i odnalezc sie w zaistnialej sytuacji.
Myslalem, ze to przejdzie i wspolnie przezwyciezymy problemy. Jednak
pomylilem sie, dluzej tak nie chce zyc. Pracuje calymi dniami bo nie
mam ochoty wracac do domu w obawie przed kolejna klotnia. Nie mozemy
zyc wiecznymi protensjami. Ja tak nie potrafie i nie chce! Bardzo
pragne to zmienic. Jednak my nadal mieszkamy razem, a o rozwodzie
jeszcze jej nie powiedzialem. Najpierw chce sie dowiedziec czegos na
ten temat, by byc odpowiednio przygotowany (a nie tak bezmyslny gdy
sie zenilem). Mieszkanie jest moja wlasnoscia, wspolny majatek mamy
niewielki (wlasciwie trudno go nazwac majatkiem). Nie mamy dzieci!
Chcialbym uzyskac rozwod bez orzekania winy i to jak najszybciej!
Jednak nie wiem czy po tak krotkim czasie trwania malzenstwa uzyskanie
rozwodu w ogole jest mozliwe? Slyszalem, ze sad moze orzec separacje?
Nie chce separacji, bo to tylko strata czasu i przeciaganie
nieuniknionego! Poza tym czy mozna pominac sprawe pojednawcza? No i
jak to najlepiej rozegrac?
Prosze o pomoc i porade.
JD
-
7. Data: 2007-02-22 16:07:02
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: KrzysiekPP <jimi@_NOSPAM_ceti.pl>
> Nie chce separacji, bo to tylko strata czasu i przeciaganie
> nieuniknionego! Poza tym czy mozna pominac sprawe pojednawcza? No i
> jak to najlepiej rozegrac?
Na separacje i rozwod bez orzekania winy powinienes miec zgode "zony".
Jesli ona na wszystko bedzie mowila NIE, to czeka cię dluga i ciernista
droga. Zwlaszcza, ze jesli u ciebie mieszka to nie mozesz jej wywalic na
bruk. Chociaz i na to jest sposob ... wystarczy sie nie myć i po sobie
nie sprzątać :))))))))))))))) to moze sama ucieknie :)
Tak wiec najpierw z nią pogadaj ... kawę na ławę. Dopiero potem jak
uzyskasz jej stanowisko, to napisz tutaj. Jej pierwsza reakcja moze byc
dosc "szaleńcza" :) . Byc moze jak to sobie przemysli, to bedziesz mogl
zdecydowac co dalej.
Cholercia ... psychologia z tego jakas wyszła.
--
Krzysiek, Kraków, http://kszysiek.xt.pl/
-
8. Data: 2007-02-23 12:15:25
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: "Rentier" <r...@i...pl>
> Na separacje i rozwod bez orzekania winy powinienes miec zgode "zony".
> Jesli ona na wszystko bedzie mowila NIE, to czeka cię dluga i ciernista
> droga. Zwlaszcza, ze jesli u ciebie mieszka to nie mozesz jej wywalic na
> bruk. Chociaz i na to jest sposob ... wystarczy sie nie myć i po sobie
> nie sprzątać :))))))))))))))) to moze sama ucieknie :)
> Tak wiec najpierw z nią pogadaj ... kawę na ławę. Dopiero potem jak
> uzyskasz jej stanowisko, to napisz tutaj. Jej pierwsza reakcja moze byc
> dosc "szaleńcza" :) . Byc moze jak to sobie przemysli, to bedziesz mogl
> zdecydowac co dalej.
>
> Cholercia ... psychologia z tego jakas wyszła.
E, tam, całkiem dobrze powiedziane.
Mimo wszystko polecam lekturę tego ,co zapodałem w 1 moim poście.
Mieszkanie jest twoje?Kupione przed ślubem?
Od biedy możesz w sytuacji bezdzietnej nie upierać się o orzekaniu bez
winy.W przeciwnym razie, jak żona zobaczy,że ci zależy, wyssie z ciebie
wszystko.Albo co najmniej sporo.
Masz coś już na boku?
W sensie nowej laski oczywiscie. Jeżeli tak,to złaź głeboko do podziemia.
Podaj max szczegółów, bo rozwiązań twojego problermu jest kilka.
R.
-
9. Data: 2007-02-23 18:30:48
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: c...@o...pl
"Rentier" <r...@i...pl> wrote:
> Mimo wszystko polecam lekturę tego ,co zapodałem w 1 moim poście.
Wszedłem na stronę, która mi podałeś i powoli czytam poszczególne
posty, ale tego jest całkiem sporo. Dziś spróbuje umieścić mój problem
na forum (Nowym forum?) tak, jak mi radziłeś.
> Mieszkanie jest twoje?Kupione przed ślubem?
Mieszkanie kupiłem jeszcze przed ślubem, auto też. Reszty "majątku"
jest niewiele bo kokosów nie zarabiam, a ona zarabia jeszcze mniej
(jest nauczycielką).
> Od biedy możesz w sytuacji bezdzietnej nie upierać się o orzekaniu bez
> winy.W przeciwnym razie, jak żona zobaczy,że ci zależy, wyssie z ciebie
> wszystko.Albo co najmniej sporo.
Dzieci nie mamy! Ja do tej pory nie chciałem ich mieć - chyba właśnie
ze względu na ta całą sytuację i na to, co działo się między nami!
Rozwód bez orzekania winy byłby idealnym rozwiązaniem, ale co jeśli
ona się nie zgodzi? Mam wziąć winę na siebie? Bo obwiniając ją tylko
bym się pogrążył i na rozwód czekałbym w nieskończoność! Ona
upierałaby się przy swoim i nigdy nie uznałaby winy po swojej stronie!
Więc co zrobić i co napisać w pozwie żeby było dobrze? Najlepiej
byłoby, gdyby ona także chciała tego rozwodu! Tylko jak tego dopiąć?
Co robić by uznała że lepiej nam będzie osobno? Może masz jakieś
pomysły?
> Masz coś już na boku?
> W sensie nowej laski oczywiście. Jeżeli tak,to złaź głęboko do podziemia.
Co do tego Twojego pytania to jest tak: nikogo na boku nie mam, bo
chciałbym najpierw uporządkować sprawy między mną a moją żoną! Ale
wciąż myślę o mojej pierwszej miłości. Z nią było inaczej i głupi
byłem, że to spieprzyłem (sorki za wyrażenie)! :( Teraz to wiem,
szkoda tylko, że tak późno! :( A przez tą sytuację w domu (z żoną)
wciąż przypominam sobie, jak wspaniale było między mną a tamtą
dziewczyną. Między mną, a żoną nigdy tak nie było! I to jest dodatkowy
powód by zakończyć to małżeństwo. Nie o tym marzyłem i dłużej nie chcę
się już tak męczyć! Nie chcę wiecznych kłótni i pretensji! Po pracy
chciałbym spokojnie wrócić do domu, przytulić się do ukochanej
kobiety, porozmawiać z nią, po prostu pobyć sobie z nią bez obawy, że
znów dojdzie do kłótni! Niestety u mnie tak nie jest i dlatego mam już
dość! Muszę to zmienić! Dlatego pragnę rozwodu ale chcę to mądrze
rozegrać! Już wystarczająco długo próbowałem dostosować się do tego
małżeństwa i starałem się sprostać tej sytuacji. Ale w tej kwestii nic
się nie zmienia. Może tylko na gorsze. Już nie interesuje mnie co ona
robi, gdzie chodzi, z kim się spotyka..., za to ona wciąż stara się
mnie kontrolować! Nie mogę nigdzie bez niej wychodzić, z nią też
nigdzie nie wychodzę bo ona nie ma na to ochoty! Najchętniej
siedziałaby w domu i marudziła! Tak się nie da żyć! Jak to zmienić? O
jakich rozwiązaniach mojego problemu myślałeś? Co miałeś na myśli
pisząc, że rozwiązań mojego problemu jest kilka? Podpowiedz mi co mam
zrobić! Potrzebna mi pomoc.
Pozdrawiam
JD
-
10. Data: 2007-02-23 23:24:38
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: "Maverick31" <m...@w...o2.pl>
Użytkownik "Rentier" <r...@i...pl> napisał w wiadomości
news:ermlu1$njt$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Od biedy możesz w sytuacji bezdzietnej nie upierać się o orzekaniu bez
> winy.W przeciwnym razie, jak żona zobaczy,że ci zależy, wyssie z ciebie
> wszystko.Albo co najmniej sporo.
A gdy uznasz swoja wine w rozkladzie to ona bedzie miala prawo do alimentow
na siebie. I ssanie tez bedzie calkiem niezle.