-
1. Data: 2002-07-08 09:04:10
Temat: potrzebuje pomocy - sprawa rodzinna - WAZNE
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
Mam problem, w tym momencie juz dosc powazny.
Jest w sadzie rodzinnym zalozona sprawa o uregulowanie kontaktu corki (4
lata) z ojcem.
Ojciec mieszka w Warszawie, dziecko z matka w Krakowie. Do pewnego momentu
matka wozila dziecko do ojca, zeby utrzymac ich kontakt, ale sytuacja
finansowa uniemozliwila jej to. Ojciec dziecka podajac rozne powody
(choroba - nerwica lekowa uniemozliwia mu dojazd, albo jego hodowla - gady -
uniemozliwia mu pozostawienie zwierzat) NIGDY dziecka nie odwiedzil w
Krakowie. Mala kocha tate, nigdy od matki nie uslyszala zlego slowa o ojcu.
Mala jest leczona u lekarza laryngologa (od ponad roku tego samego). Ma
kuracje, wizyty kontrolne, w sumie bywamy tam 2 razy w miesiacu.
Tatus malej chce ja wziac na miesiac na wakacje... Oczywiscie chce ja
prowadzac do lekarza (jakiegos u siebie). Boje sie, ze dziecko do mnie nie
wroci, choc sa to tylko obawy, bo taka sytuacja sie jeszcze nie zdarzyla.
Ojciec dziecka jest osoba wybuchowa, urzadza mi awantury przez telefon,
odstawia histerie...
Czy mam obowiazek puscic mala na tak dlugo?? Czy moge czekac na opinie
sadu?? Czy jezeli ojciec nie przyjezdza do dziecka, to czy to ma jakies
znaczenie??
Pomozcie... nie wiem co zrobic. Czuje wewnetrzny opor przed puszczeniem jej
na tak dlugo (zaproponowalam tydzien, ale uslyszalam, ze to za krotko).
Kania
-
2. Data: 2002-07-09 23:03:58
Temat: Re: potrzebuje pomocy - sprawa rodzinna - WAZNE
Od: "Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl>
"Kania" <k...@p...onet.pl> wrote in message
news:agbklg$nel$1@news.onet.pl...
> Tatus malej chce ja wziac na miesiac na wakacje... Oczywiscie chce ja
> prowadzac do lekarza (jakiegos u siebie). Boje sie, ze dziecko do mnie nie
> wroci, choc sa to tylko obawy, bo taka sytuacja sie jeszcze nie zdarzyla.
> Ojciec dziecka jest osoba wybuchowa, urzadza mi awantury przez telefon,
> odstawia histerie...
Awantury przez telefon zawsze mozna nagrac i przedstawic w sadzie jako
dowod, jezeli rzeczywiscie boisz sie, ze moze byc dla dziecka niebezpieczny.
> Czy mam obowiazek puscic mala na tak dlugo?? Czy moge czekac na opinie
> sadu??
Oczywiscie, ze mozna poczekac na orzeczenie sadu.
>Czy jezeli ojciec nie przyjezdza do dziecka, to czy to ma jakies
> znaczenie??
Moze miec. Jesli okaze sie, ze powodem w rzeczywistosci jest np. jego
wygodnictwo. A swoja droga jak 4-latka ma do niego trafic? Zamierza po nia
przyjechac? I czy bedzie mial czas na opieke nad nia przy tych wszystkich
gadach?
I czy gady nie stanowia dla dziecka zagrozenia? Ojciec moze jej i zwierzat
nie dopilnowac. Te wszystkie watpliwosci trzeba (bez histerii) przekazac
sadowi.
Sad moze uznac, ze to jest problem i nie przyznac ojcu racji, albo moze sie
z nim zgodzic, ale dokladnie dopytawszy, jak ten jest przygotowany na
przyjecie dziecka i uswiadomiwszy mu zagrozenia.
> Pomozcie... nie wiem co zrobic. Czuje wewnetrzny opor przed puszczeniem
jej
> na tak dlugo (zaproponowalam tydzien, ale uslyszalam, ze to za krotko).
No nie wiem. Tak nagle pelna opieka nad chorym czterolatkiem na miesiac, to
rzeczywiscie moze byc problem.
Pozdrawiam,
Marta