-
31. Data: 2004-03-20 05:50:35
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Sierp wrote:
> ja kiedys zadzwonilem do M$ aby sie dowiedziec co jest wymagane
> aby udowodnic legalnosc softu, i dowiedzialem sie ze
> "kupujac produkt otrzymuje pan to i to i to i to"
> oraz
> "kazdy przypadek jest osobno rozpatrywany"
> w gruncie rzeczy niczego nowego sie nie dowiedzialem...
To brzmi trochęjakbym słyszał ministra zdrowia pie*.*cego o tych
opłatach za leczenie...
Rozwiązanie jest proste - olać M$. Zmienić system.
Żeby jeszcze to samo było tak samo proste także w przypadku obecnego
rządu ;-P
-
32. Data: 2004-03-20 09:44:15
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: "Falkenstein" <r...@g...pl>
Arek wrote:
> Użytkownik Falkenstein napisał:
>> Owszem. Zawiera liczne przepisy ograniczające zasadę swobody umów:
>> art 19 ust 3, art 76, art 109, art 124 ust 4, Żaden z nich jednak
>> nie zakazuje powiązywania prawa do uzywania umowy z posiadaniem
>> konkretnego elementu komputera.
>
> Jak i wielu innych szczegółowych rzeczy!
> Niestety nikt nie jest w stanie przewidzieć jakie durnoty mogą ludzie
> powpisywać w umowy.
Powiem tak. Jeżeli ustawa czegoś wyraźnie nie zakazuje to jest to dozwolone.
> W tym wypadku wystarczy to, że twórca NIE MA PRAWA kontrolowania
> obrotu egzemplarzem utworu po jego wprowadzeniu do obrotu i...
> wszystko na temat!
Dobra. Widzę, że tu się nie dogadamy. Wprawdzie NSA w żadnym miejscu nie
napisał, że jest to wprowadzenie utworu do obrotu ale poczyńmy takie
założenie, o ile polepszy to Panu humor. Czyli kupujemy OEMa jako egzemplarz
programu. I na czym stoimy dalej?
Mam płytę, na której jest egzemplarz programu. Nie wiąże mnie w tej chwili
żadna umowa, bo nikt nie może kontrolować obrotu programem. Ergo - nikt nie
może mi zakazać jego sprzedazy, podarowania komukolwiek i w jakikolwiek
sposób. Mam ten utwór zaklęty w ślicznych srebrzystych rowkach na płytce.
Jest tylko mój i nikt mi go nie odbierze. No, nie moge go wydzierżawić i to
wszystko.
Zaczynamy instalować windowsa i co? Warunkiem zainstalowania go jest
zawarcie umowy z microsoftem określającej warunki uzywania programu. Treść
warunków umowy pojawia się na ekranie i komputer pyta czy się na nie
zgadzamy. składamy oświadczenie WOLI zawarcia umowy na podanych warunkach i
jedziemy dalej. Od tego momentu wiąże nas umowa, której musimy dotrzymać. A
umowa przewiduje, że uzywac tego programu możemy tylko wówczas, gdy w
zestawie jest konkretna częśc komputerowa.
Jak widać niezależie od tego czy traktujemy płytę jako egzemplarz programu
czy też nie sytuacja jest taka sama - przy instalacji zawieramy umowę i ta
umowa nas wiąże.
>
>> Niestety panie Arnoldzie. Warygodności kupić nie mozna
>
> A ja nic nie chce kupować.
> Pytam się ile gotów jesteś postawić na swoje zdanie?
> Bo wiesz - jak nawet TY SAM nie chcesz postawić złamanego grosza to
> każdy już rozumie ile ono jest warte, prawda?
Zakład o to kto ma rację... jakie to prymitywne. Ostatni raz tak zakładałem
się w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że
to ile warte jest moje zdanie ocenią obserwatorzy tej dyskusji i z pewnością
nie będzie ich interesowało na ile to zdanie "wyceniam". Bo wiarygodości nie
mozna kupić, i nie mozna jej przeliczyć na pieniądze.
> Ja na to swoje zdanie jestem gotów postawić każdą rozsądną kwotę,
> coby nie była odbierana jako hazard - 1 , 5 tys. mogę nawet więcej.
> A zakład rozstrzygną sądy przyznając rację albo mi stwierdzając,
> że te zapisy w umowie są sprzeczne z prawem, albo Tobie stwierdzając,
> że "swoboda umów ble ble ble"
Chciałbym przypomnieć, że publicznie zapowiadał Pan pozywanie microsoftu o
odszkodowania za oszustwo. Jeżeli uważa Pan swoje stanowisko za słuszne, to
prosze odpowiedziec na moje wielokrotnie stawiane pytanie czy w ogóle taki
pozew został złożony, w jakim sądzie i jaki jest stan sprawy.
> To jak? Stawiasz jakieś grosze na podparcie swojego zdania czy też
> przyznajesz, że jest ono nic nie warte?
Przykro mi Panie Arnoldzie, ale to ile warta jest moja opinia pozwolę ocenić
obserwatorom tej publicznej dyskusji i zdam się na ich osąd. NIe wiem jak
Pan, ale ja nie czuję potrzeby podpierania mojej opini pieniedzmi.
>> W którym miejscu artykuł ten podważa moje wywody. Proszę konkretnie.
>
> No jak to!? Przecież swoboda umów i takie tam.
> Czemu ścigają M$ i to jeszcze za dogadzanie klientom w postaci
> dołączenia darmowego odtwarzacza? Toż to skandal!
Chciałbym zwrcić uwagę, że ten artykuł dotyczy naruszenia zakazów
nieuczciwej konkurencji a nie umów związanych z oprogramowaniem OEM. Wobec
tego powołanie go tu jest bezprzedmiotowe.
--
Falkenstein
Oderint dum metuant
-
33. Data: 2004-03-20 10:44:07
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: Arek <a...@e...net>
Użytkownik Falkenstein napisał:
> Powiem tak. Jeżeli ustawa czegoś wyraźnie nie zakazuje to jest to dozwolone.
Hmm... przeoczasz jeszcze inne akty wyższego rzędu niż umowa oraz
konstytucję. A także to, że w umowach musi być zachowana równowaga stron.
> Dobra. Widzę, że tu się nie dogadamy. Wprawdzie NSA w żadnym miejscu nie
> napisał, że jest to wprowadzenie utworu do obrotu ale poczyńmy takie
Ależ pośrednio napisał!. Podał WYCZERPUJĄCO konkretne sytuacje gdy jest
udzielenie licencji i orzekł, że w pozostałych przypadkach jest sprzedaż
egzemplarza, czyli jeśli jest to pierwsza jego sprzedaż to jest to
wprowadzenie go do obrotu.
[..]
> Zaczynamy instalować windowsa i co? Warunkiem zainstalowania go jest
> zawarcie umowy z microsoftem określającej warunki uzywania programu.
Przepraszam Cię bardzo - ale na jakiej podstawie twierdzisz, że
ktokolwiek ma prawo decydować o warunkach UŻYWANIA przeze mnie MOJEGO
egzemplarza programu!?
Zaczynam dostrzegać w czym jest problem - w nieodróżnianiu przez Ciebie
pojęć "używania" i "korzystania", które i owszem są sobie pokrewne,
ale NIE SĄ synonimami !
[..]
> umowa przewiduje, że uzywac tego programu możemy tylko wówczas, gdy w
> zestawie jest konkretna częśc komputerowa.
I znowu wracamy do tego, że to kliknięcie NIE JEST moim oświadczeniem
woli i nie ma tu zawarcia żadnej umowy.
> Zakład o to kto ma rację... jakie to prymitywne.
To nie jest zakład o to kto ma rację.
Twoje wypowiedzi kogoś mogą słono kosztować - jeżeli wzbudzą u kogoś
niepokój i skłonią go do rezygnacji z zakupu OEM na rzecz BOXu.
A jak widać jedną osobę już skłoniły.
Dlatego to nie jest zakłada o głupią rację, tylko o to jaką Ty jesteś
gotów wziąć odpowiedzialność za swoje słowa.
Jak widać nie bierzesz żadnej nie tylko finansowej, ale nawet nie
pokazujesz swojej twarzy, jesteś anonimowy.
> Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że to ile warte jest moje zdanie
> ocenią obserwatorzy tej dyskusji i z pewnością
Zanim oni ocenili Ty już SAM to zrobiłeś!
Stwierdziłeś, że nie postawisz na nie nawet złamanego grosza !
To chyba wszystko mówi, wszystko weryfikuje, prawda?
> Chciałbym przypomnieć, że publicznie zapowiadał Pan pozywanie microsoftu o
> odszkodowania za oszustwo. Jeżeli uważa Pan swoje stanowisko za słuszne, to
> prosze odpowiedziec na moje wielokrotnie stawiane pytanie czy w ogóle taki
> pozew został złożony, w jakim sądzie i jaki jest stan sprawy.
Został złożony przeciwko M$, a także Cisco i jeszcze dwóm innym małym
firmom, które zgodziły się podłożyć w roli "adwokata diabła" coby M$
i Cisco nie zablokowały procesu na lata.
> Przykro mi Panie Arnoldzie, ale to ile warta jest moja opinia pozwolę ocenić
> obserwatorom tej publicznej dyskusji i zdam się na ich osąd. NIe wiem jak
> Pan, ale ja nie czuję potrzeby podpierania mojej opini pieniedzmi.
Ja też nie, ale nie w tej sytuacji, gdy te opinie mogą kosztować innych
ludzi konkretne pieniądze. Dlatego ja jasno mówię, że biorę za nie
odpowiedzialność i jeśli ktoś uważa, że nie mam racji to może mi to
udowodnić i jeszcze zarobić na tym 1, 5, 10 tys.
Rzuciłem już wielokrotnie tą rękawicę - jak dotąd widzę, że moich
oponentów stać jedynie na bicie piany i mącenie wody z niewiadomego
powodu :(
A to doskonale coś pokazuje, prawda?
> Chciałbym zwrcić uwagę, że ten artykuł dotyczy naruszenia zakazów
> nieuczciwej konkurencji a nie umów związanych z oprogramowaniem OEM. Wobec
> tego powołanie go tu jest bezprzedmiotowe.
To była tylko dygresja do swobody umów. No bo niby dlaczego M$ miałby
nie móc dołącząć darmowego odtwarzacza do systemu, jak Ty to mówiłeś:
jest to zakazane gdzieś w ustawie !?
Ja tego np. nie rozumiem. Znaczy rozumiem ból twórców innych
odtwarzaczy, ale że to miałoby podpadać pod czyn nieuczciwej konkurencji
to już przesada.
pozdrawiam
Arek
--
http://www.elita.pl/arek
-
34. Data: 2004-03-20 11:54:25
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: "Falkenstein" <r...@g...pl>
Arek wrote:
> Użytkownik Falkenstein napisał:
>> Powiem tak. Jeżeli ustawa czegoś wyraźnie nie zakazuje to jest to
>> dozwolone.
>
> Hmm... przeoczasz jeszcze inne akty wyższego rzędu niż umowa oraz
> konstytucję. A także to, że w umowach musi być zachowana równowaga
> stron.
Konkretnie które? Konstytucja nic o tym nie wspomina.
>> Dobra. Widzę, że tu się nie dogadamy. Wprawdzie NSA w żadnym miejscu
>> nie napisał, że jest to wprowadzenie utworu do obrotu ale poczyńmy
>> takie
>
> Ależ pośrednio napisał!. Podał WYCZERPUJĄCO konkretne sytuacje gdy
> jest udzielenie licencji i orzekł, że w pozostałych przypadkach jest
> sprzedaż egzemplarza, czyli jeśli jest to pierwsza jego sprzedaż to
> jest to wprowadzenie go do obrotu.
Rozstrzygnął kwestię traktowania płyt jako nośników oprogramowania i
obciążenia ich VAT 22%.
> [..]
>> Zaczynamy instalować windowsa i co? Warunkiem zainstalowania go jest
>> zawarcie umowy z microsoftem określającej warunki uzywania programu.
>
> Przepraszam Cię bardzo - ale na jakiej podstawie twierdzisz, że
> ktokolwiek ma prawo decydować o warunkach UŻYWANIA przeze mnie MOJEGO
> egzemplarza programu!?
>
> Zaczynam dostrzegać w czym jest problem - w nieodróżnianiu przez
> Ciebie pojęć "używania" i "korzystania", które i owszem są sobie
> pokrewne,
> ale NIE SĄ synonimami !
Wyjaśnijmy to. Używanie rozumiem to w potocznym znaczeniu słowa - to jest
zainstalowanie i wykorzystywanie funkcji programu.
Natomiast pomija Pan fak\t, ze z programem związana jest umowa, od
zaakceptowania postanowień której uzależnione jest zainstalowanie programu.
Jeżeli ona Panu nie odpowiada może Pan programu nie inastlować, nadal przy
tym pozostajac włascicelem jego egzemplarza.
> [..]
>> umowa przewiduje, że uzywac tego programu możemy tylko wówczas, gdy w
>> zestawie jest konkretna częśc komputerowa.
>
> I znowu wracamy do tego, że to kliknięcie NIE JEST moim oświadczeniem
> woli i nie ma tu zawarcia żadnej umowy.
Proszę wybaczyć, ale nawet najlepszy dowcip powtarzany wielokrotnie staje
się nudny.
Odstyłam do definicji oświadczenia woli w kodeksie cywilnym.
Jak rozumiem podnosi Pan, że składa oświadczenie pomimo braku woli. Teoria
prawa zna takie sytuacjie i określa je jako /reservatio mentalis/ , przy
czym kategorycznie stwierdza, ze pozostaje ono bez wpływu na ocenę skutków
złozonego oświadczenia.
>
>> Zakład o to kto ma rację... jakie to prymitywne.
>
> To nie jest zakład o to kto ma rację.
> Twoje wypowiedzi kogoś mogą słono kosztować - jeżeli wzbudzą u kogoś
> niepokój i skłonią go do rezygnacji z zakupu OEM na rzecz BOXu.
> A jak widać jedną osobę już skłoniły.>
> Dlatego to nie jest zakłada o głupią rację, tylko o to jaką Ty jesteś
> gotów wziąć odpowiedzialność za swoje słowa.
> Jak widać nie bierzesz żadnej nie tylko finansowej, ale nawet nie
> pokazujesz swojej twarzy, jesteś anonimowy.
Nie biorę żadnej odpowiedzialności za moje porady i opinie. Nie twierdzę
tez, że jestem nieomylny. I robię to w całkowitej zgodzie z jawnym i
powszechnie dostępnym regulaminem (faq) grupy pl.soc.prawo - patrz punkt
6.1d.
>> Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że to ile warte jest moje zdanie
> > ocenią obserwatorzy tej dyskusji i z pewnością
>
> Zanim oni ocenili Ty już SAM to zrobiłeś!
> Stwierdziłeś, że nie postawisz na nie nawet złamanego grosza !
>
> To chyba wszystko mówi, wszystko weryfikuje, prawda?
Pozwolę sobie odesłać Pana do uzasadnienia mojego stanowiska w tym
przedmiocie i ponownie oddać się pod ocenę innych dyskutantów.
>> Chciałbym przypomnieć, że publicznie zapowiadał Pan pozywanie
>> microsoftu o odszkodowania za oszustwo. Jeżeli uważa Pan swoje
>> stanowisko za słuszne, to prosze odpowiedziec na moje wielokrotnie
>> stawiane pytanie czy w ogóle taki pozew został złożony, w jakim
>> sądzie i jaki jest stan sprawy.
>
> Został złożony przeciwko M$, a także Cisco i jeszcze dwóm innym małym
> firmom, które zgodziły się podłożyć w roli "adwokata diabła" coby M$
> i Cisco nie zablokowały procesu na lata.
Czy mógłnym prosić o podanie sygnatury sprawy i do którego sądu pozew został
wniesiony? Oraz o podanie na jakim etapie jest owo postępowanie?
>> Przykro mi Panie Arnoldzie, ale to ile warta jest moja opinia
>> pozwolę ocenić obserwatorom tej publicznej dyskusji i zdam się na
>> ich osąd. NIe wiem jak Pan, ale ja nie czuję potrzeby podpierania
>> mojej opini pieniedzmi.
>
> Ja też nie, ale nie w tej sytuacji, gdy te opinie mogą kosztować
> innych ludzi konkretne pieniądze. Dlatego ja jasno mówię, że biorę
> za nie odpowiedzialność i jeśli ktoś uważa, że nie mam racji to może
> mi to udowodnić i jeszcze zarobić na tym 1, 5, 10 tys.
Ponownie stwierdzam, że udzielanie porad *darmowych* na tej grupie z
założenia nie wiąże się z braniem na siebie żadnej odpowiedzialości przez
udzielających porad. Osoby z nich korzystające czynią to na własne ryzyko.
> Rzuciłem już wielokrotnie tą rękawicę - jak dotąd widzę, że moich
> oponentów stać jedynie na bicie piany i mącenie wody z niewiadomego
> powodu :(
> A to doskonale coś pokazuje, prawda?
Pozwolę sobie zatrzymac dla siebie mój komentarz do tego fragmentu
wypowiedzi. I poddać ten fragment publicnej ocenie innych dyskutantów.
>> Chciałbym zwrcić uwagę, że ten artykuł dotyczy naruszenia zakazów
>> nieuczciwej konkurencji a nie umów związanych z oprogramowaniem OEM.
>> Wobec tego powołanie go tu jest bezprzedmiotowe.
>
> To była tylko dygresja do swobody umów. No bo niby dlaczego M$ miałby
> nie móc dołącząć darmowego odtwarzacza do systemu, jak Ty to mówiłeś:
> jest to zakazane gdzieś w ustawie !?
W tym przypadku chodzi o przepisy europejskie zakazujace nadużywania pozycji
monopolistycznej na rynku.
> Ja tego np. nie rozumiem. Znaczy rozumiem ból twórców innych
> odtwarzaczy, ale że to miałoby podpadać pod czyn nieuczciwej
> konkurencji to już przesada.
Ja także nie rozumiem wielu orzeczeń. W tym jednak przypadku nie podejmę się
dyskusji, gdyz nie znam się na prawie konkurencji.
Aha, i jeszcze jedno. Prosze ustawić sobie sygnaturkę poprzedzoną właściwym
delimiterem. To ułatwi odpowiadanie i będzie zgodne z netykietą.
--
Falkenstein
Oderint dum metuant
-
35. Data: 2004-03-20 14:32:13
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: "poilkj" <l...@d...invalid>
"Arek" <a...@e...net> wrote in message news:c3h79d$sje$1@news.onet.pl...
>
>
> Przepraszam Cię bardzo - ale na jakiej podstawie twierdzisz, że
> ktokolwiek ma prawo decydować o warunkach UŻYWANIA przeze mnie MOJEGO
> egzemplarza programu!?
Ależ ty sobie twój egzemplarz możesz używać jak chcesz. Możesz sobie tą
płyttkę wyrzucić, powiesić na ścianie lub użyć do instalacji programu.
Natomiast program nigdy nie był i nie będzie twój.
płytę z muzyką też sobie możesz używać do woli, nawet jako papier toaletowy,
ale odtwarzać jej publicznie ci nie wolno bo to nie jest twój utwór, masz co
najwyżej jego egzemplarz i z egzemplarzem możesz sobie nawet na księżyc
polecieć.
-
36. Data: 2004-03-20 15:02:47
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: Arek <a...@e...net>
Użytkownik Falkenstein napisał:
> Nie biorę żadnej odpowiedzialności za moje porady i opinie.
I wszystko na temat.
pozdrawiam
Arek
--
http://www.hipnoza.info
-
37. Data: 2004-03-20 16:40:34
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: "Marcin 'Radmar' Wasilewski" <r...@o...pl>
Użytkownik "Falkenstein" <r...@g...pl> napisał w
wiadomości news:c3fa91$o1u$1@inews.gazeta.pl...
> Wysoki sądzie! Tak, zaznaczyłem, że się zgadzam na warunki umowy, ale to
się
> nie liczy bo ja się tak naprawde nie zgadzam. A zaznaczyłem bo bez tego
bym
> nie zainstalował programu.
Wysoki sądzie! Oprogramowanie te zostało zainstalowane na moim
komputerze przez kogoś innego, która to osoba zatwierdziła te warunki, więc
nie jestem prawnie zobowiązany do ich przestrzegania.
Znalazłem ogłoszenie, że za 50 zł. ktoś oferuje usługę instalacji
oprogramowania na komputrze. Zadzwoniłem, pan przyszedł, przywrócił komputer
do używalności, zapłaciłem 50 zł. i Pan poszedł. O żadnych warunkach nie
czytałem i niczego nie akceptowałem, powyższemu panu udostępniłem moje
legalne płyty z oprogramowaniem celem instalacji na moim komputerze i to
wszystko.
Rozważmy inną sytuację, ktoś zarejestrował na siebie starter jakiegoś
prepaida (podpisując tym samym, że zapoznał się z regulaminem świadczenia
usług i będzie się do niego stosował), po czym mi go podarował. Czy jestem
zobowiązany do przestrzegania zapisów tego regulaminu pomimo, że się pod tym
nie podpisałem :)
Dalej chce Ci się tak śmiać :)
pozdrawiam,
--
Marcin "Radmar" Wasilewski
http://www.ostbahn.net
-
38. Data: 2004-03-20 16:47:15
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: "Falkenstein" <r...@g...pl>
Marcin 'Radmar' Wasilewski wrote:
> Użytkownik "Falkenstein" <r...@g...pl> napisał w
> wiadomości news:c3fa91$o1u$1@inews.gazeta.pl...
>> Wysoki sądzie! Tak, zaznaczyłem, że się zgadzam na warunki umowy,
>> ale to się nie liczy bo ja się tak naprawde nie zgadzam. A
>> zaznaczyłem bo bez tego bym nie zainstalował programu.
>
> Wysoki sądzie! Oprogramowanie te zostało zainstalowane na moim
> komputerze przez kogoś innego, która to osoba zatwierdziła te
> warunki, więc nie jestem prawnie zobowiązany do ich przestrzegania.
Aaaa, to zmienia postać rzeczy i jest tematem na odrębną dyskusję
teoretyczną. Ale nie zmienia faktu, że nie można tłumaczyć się tym, że
zaznaczyło się "akceptuję" nie dlatego że się akcepyuje tylko po to by
zainstalować.
--
Falkenstein
Oderint dum metuant
-
39. Data: 2004-03-22 08:18:56
Temat: Re: legalne oprogramowanie w firmie
Od: "Plumpi" <p...@w...pl>
> Co to jest BSE (BSA) ?
To jest prawdopodobnie choroba szalonych krów, która jak widać przeniosła
się na populację ludzką. Szaleje od jakiegoś czasu, niosąc za sobą ogromne
koszty leczenia oraz przerażenie wśród polskiego społeczeństwa. ;o)))
Jacek "Plumpi"