Serdecznie dziekuje za dyskusje w temacie: Palenie a szkola. Tym razem
kieruje sie do szanownych grupowiczow z troche bardziej kontrowersyjnym
tematem: legalizacja miekkich narkotykow w aspekcie religi :P, ale do
rzeczy.

Polowa lat 70 na winylach 'rzadzi' Bob Marley, dzwony, luz i ...
maryśka. Nie jest zadna tajemnica [dla tych co jednak jest i co wogole
zastanawiaja sie czym jest Rastafarianizm:
http://wiem.onet.pl/wiem/01e37d.html oraz
http://rastafik.republika.pl/religia.htm], ze jednym z glownych
sakarmaentow rasta jest palenie... marihuany. Moje pytanie do
grupowiczow [w formie gdybania, ale pomazyc mozna]:

Jako obywatel mam prawo do wyznawania dowolnej religii [a Rastafarianizm
jest nia napewno]. Czy nie byloby pogwalceniem praw człowieka i swobod
obywatelskich, gdybym nie mogl palic marihuany [zakazanej przez polskie
prawo], gdyby takowy Kościoł udało sie zarejestrowac w Polsce ?? Czy
Państwo Polskie nie byłoby zmuszone do jej legalizacji ?? [Bo przeciez
stosowne akty sa zapisane w konstytucji i innych miedzynarodowych
traktatach]

Prosze, zeby ta dyskusja nie przeniosla sie na temat sensownosci oraz
szkoldiwosci narkotykow, bo naprawde nie o to chodzi. Sprawa ta to taki
'temat rzeka' i mysle, ze raczej nieodpowiednie miejsce na dyskusje o
tym.

Ps. Wiem, ze to wieeelkie 'gdybanie', ale od dawna trapi mnie ta sprawa.