Od sierpnia 2003 staram się o rentę, Obecnie sprawa jest w Sądzie Okręgowym
Wydział Ubezpieczeń Społecznych. Badało mnie czterech biegłych lekarzy
sądowych którzy zgodnie stwierdzili, że renta mi się jak najbardziej należy.
Ale jakie było moje zdziwienie gdy główny orzecznik stwierdził iż
dokumentacja na podstawie której orzekli biegli jest niewiarygodna a ja (jak
twierdzi orzecznik) powiedziałem że nie mam już padaczki (była to moja
odpowiedź na pytanie czy dalej występują takie ataki jak po wypadku). To co
napisał główny orzecznik to było moim zdaniem celowe wprowadzenie w błąd.
Biegli ponownie się wypowiedzieli i podtrzymali to co wcześniej.
Obecnie ZUS wystąpił o inny skład biegłych a ja wniosłem o dołączenie
jeszcze jednego lekarza biegłego. Sędzia zadaje mi za każdym razem głupie
pytania czy zgadzam się z opinią biegłych która jest na moją korzyść. Moje
zastrzeżenia co do ZUS-u nie są brane pod uwagę. Ktoś mi powiedział że ZUS i
ten cały wydział w sądzie ds ubezpieczeń społecznych to są po jednym diable
i biorą pieniądze z tego samego worka, więc chyba nie mam co liczyć na
sprawiedliwy wyrok.
Czy powinienem złożyć doniesienie do prokuratury o celowym wprowadzaniu sądu
w błąd? (czy to ma jakiś sens?)
Czy można jakoś zmienić sędziego który jak się domyślam już postawił na mnie
krzyżyk?
Co powinienem w tej sytuacji zrobić, od czego zacząć?