-
1. Data: 2010-09-30 09:33:12
Temat: Wtracanie sie w cudze sprawy
Od: robercik-us <r...@p...onet.pl>
Witam
Sprawa przedstawia się następująco:
Prowadzę prace przy budowie domu jednorodzinnego w pewnej miejscowości.
Dom już stoi i jest przygotowywany do odbioru, z tzw 'grubszych prac'
pozostało wykonanie przyłącza wod-kan. W tym celu wykonawca - zgodnie z
projektem i wszelkimi uzgodnieniami - przystąpił do wykonywania prac w
okolicy drogi, przez którą należało zrobić tzw przebitkę i w rurze
ochronnej ułożyć odpowiednie instalacje - rura kanalizacyjna i wodociągowa.
W momencie wykonywania rzeczonej 'przebitki' pojawił się pewien osobnik,
który jest zresztą sołtysem we wsi, i wymyślił sobie, że przy okazji
należy tu zrobić coś ponad to, co jest w projekcie - ułożyć odpowiednio
większą rurę wodociągową, by można było uzbroić większą liczbę działek.
Mój projekt mówił jedynie o wykonaniu przyłącza, a już o rozbudowie
sieci nie, zatem ten pan usiłował wymusić na wykonawcach przekroczenie
prawa, bo jak się później okazało, nie ma w gminie przygotowanej
dokumentacji na rozbudowę sieci wodociągowej w tym rejonie.
Mnie wówczas nie było na miejscu, bo byłem chory, a facet zrobił taką
awanturę, że wykonawca wykonał pewien etap prac i je przerwał. Przerwa
trwała kilka dni, aż do upewnienia się przeze mnie, że jednak sołtys nie
miał prawa wstrzymywać mi prac i roboty zostały wznowione.
Gość raczej zrozumiał, że postąpił bezprawnie i już nie usiłował
ingerować w prace. Problem jednak w tym, że z biegiem czasu zepsuła się
pogoda i znacznie pogorszyły się warunki wykonywania robót, poza tym
incydent doprowadził do opóźnienia o około dwa tygodnie procedur
związanych z zakończeniem budowy domu.
Na tego gościa uskarża się wielu sąsiadów i podobne zdarzenia miały już
miejsce w przeszłości - kompletnie samowolne i bezprawne ingerowanie w
cudze sprawy i niejednokrotne utrudnianie prac, awantury, pyskówki...
Teraz jestem na finiszu prac ziemnych związanych z przyłączem wod-kan,
ale chcę facetowi trochę utrzeć nosa, bo mnie maksymalnie wnerwił, kiedy
podczas mojej nieobecności drogą perswazji słownych i przy użyciu innych
argumentów doprowadził do wstrzymania prac na mojej budowie ani mnie o
tym nie informując, ani - co gorsze - nie uzgadniając tego ze mną.
Chcę zażądać od niego odszkodowania - w jakiejś symbolicznej wysokości
np 2000 zł oraz oficjalnych przeprosin zamieszczonych gdzieś w
publicznym miejscu w związku z naruszeniem moich dóbr osobistych.
Czy takie roszczenie jest uzasadnione? - świadkowie zdarzenia są, między
innymi sąsiad, który też miał z facetem wcześniej przejścia.
I jak się do tego zabrać?
Będę wdzięczny za sensowne sugestie.
Jestem człowiekiem spokojnym i z nikim nie chciałbym wchodzić na wojenne
ścieżki, ale tu gość ewidentnie przegiął i chcę, by zrozumiał, że źle
trafił.
pozdr
robercik-us
-
2. Data: 2010-09-30 10:03:34
Temat: Re: Wtracanie sie w cudze sprawy
Od: "Massai" <t...@w...pl>
robercik-us wrote:
>
> Teraz jestem na finiszu prac ziemnych związanych z przyłączem
> wod-kan, ale chcę facetowi trochę utrzeć nosa, bo mnie maksymalnie
> wnerwił, kiedy podczas mojej nieobecności drogą perswazji
> słownych i przy użyciu innych argumentów doprowadził do
> wstrzymania prac na mojej budowie ani mnie o tym nie informując, ani
> - co gorsze - nie uzgadniając tego ze mną.
Kluczowe może się okazać to "innych argumentów" i forma tej
perswazji.
Przyjdzie człowiek z ulicy i się będzie domagał żebyś zaprzestał
robót, bo tu kosmici grasują... sam rozumiesz.
Jeśli "byłeś w prawie", a on nie użył argumentów siłowych,
obojętnie czy administracyjnych czy fizycznych - to czarno widzę
uzyskanie odszkodowania. Jeśli nie byłeś pewien czy jesteś w
prawie, albo nająłeś zbyt strachliwą firmę - to pewnie sąd uzna
to za Twój problem.
Co innego gdy podpierając się funkcją wydawał polecenia, wtedy
można by mówić o wprowadzeniu w błąd, nadużycie funkcji
publicznej itp.
Po prostu kluczowe jest dokładnie dlaczego zaprzestali robót. Sołtys
naruszył prawo?
I udowodnienie tego, że np. rzeczywiście zakazał robót.
--
Pozdro
Massai
-
3. Data: 2010-09-30 10:26:26
Temat: Re: Wtracanie sie w cudze sprawy
Od: robercik-us <r...@p...onet.pl>
Użytkownik Massai napisał:
> Kluczowe może się okazać to "innych argumentów" i forma tej
> perswazji.
>
> Przyjdzie człowiek z ulicy i się będzie domagał żebyś zaprzestał
> robót, bo tu kosmici grasują... sam rozumiesz.
>
Rozumiem...
> Jeśli "byłeś w prawie", a on nie użył argumentów siłowych,
> obojętnie czy administracyjnych czy fizycznych - to czarno widzę
> uzyskanie odszkodowania.
Tam niezłe cyrki się odbywały, bo wezwał wójta, a ten przyjechał i razem
z wójtem zastanawiali się czy tę 'większą' rurę włożyć, czy nie, potem
wezwali jeszcze dyrektora miejscowych wodociągów i ostatecznie się z nim
pokłócili..., bo ten nie chciał robić czegoś na co nie miał dokumentacji...
Prawdopodobnie tak sołtys, jak i wójt mają w rzeczonym rejonie jakieś
działki, które chcieli sobie 'przy okazji' uzbroić.
Jeśli nie byłeś pewien czy jesteś w
> prawie, albo nająłeś zbyt strachliwą firmę - to pewnie sąd uzna
> to za Twój problem.
Po prostu nie było mnie na miejscu, a o zdarzeniu dowiedziałem się po
fakcie. Gdybym był, to wykonałbym te prace choćby w asyście policji...
Musieliby przyjechać na interwencję, gdybym do nich zadzwonił, że bliżej
nie zidentyfikowani osobnicy zachowując się agresywnie utrudniają i chcą
uniemożliwić mi wykonywanie prac budowlanych, a ja... będąc osobą
niepełnosprawną, mam obawy, czy nie stanie mi się przy tym nic złego...
>
> Co innego gdy podpierając się funkcją wydawał polecenia, wtedy
> można by mówić o wprowadzeniu w błąd, nadużycie funkcji
> publicznej itp.
>
> Po prostu kluczowe jest dokładnie dlaczego zaprzestali robót. Sołtys
> naruszył prawo?
> I udowodnienie tego, że np. rzeczywiście zakazał robót.
>
No właśnie... On się wszystkiego teraz wypiera i twierdzi, że to nie on
mi wstrzymał prace tylko wodociągi..., a wiem, że dyrektor wodociągów
właśnie z nim się pokłócił tam - na tej drodze - o to, że nie można tak
zrobić, jak on sobie życzy.
Strachliwa ekipa... no tak, tu pewnie będzie problem.
W każdym razie chcę do sołtysa wystosować pismo z opisem sytuacji i
roszczeniami i w razie braku pozytywnego odzewu, lub w razie odpowiedzi
negatywnej zagrozić oddaniem sprawy do sądu.
Czy takie sprawy się w ten sposób załatwia...? Kompletnie się ta takich
rzeczach nie znam.
pozdr.
robercik-us
-
4. Data: 2010-09-30 13:57:46
Temat: Re: Wtracanie sie w cudze sprawy
Od: "Massai" <t...@w...pl>
robercik-us wrote:
> Użytkownik Massai napisał:
>
> Strachliwa ekipa... no tak, tu pewnie będzie problem.
>
> W każdym razie chcę do sołtysa wystosować pismo z opisem sytuacji
> i roszczeniami i w razie braku pozytywnego odzewu, lub w razie
> odpowiedzi negatywnej zagrozić oddaniem sprawy do sądu.
>
> Czy takie sprawy się w ten sposób załatwia...? Kompletnie się ta
> takich rzeczach nie znam.
Z całości tego, i z poprzedniego wątku gdzie o tym pisałeś wynika
raczej że bardziej właściwym adresatem żądań odszkodowania jest
firma, która wykonywała prace.
Jak są idiotami/boją się sołtysa, to niech za to płacą.
--
Pozdro
Massai
-
5. Data: 2010-09-30 15:04:58
Temat: Re: Wtracanie sie w cudze sprawy
Od: robercik-us <r...@p...onet.pl>
Użytkownik Massai napisał:
> Z całości tego, i z poprzedniego wątku gdzie o tym pisałeś wynika
> raczej że bardziej właściwym adresatem żądań odszkodowania jest
> firma, która wykonywała prace.
>
> Jak są idiotami/boją się sołtysa, to niech za to płacą.
>
Dzięki za 'inne' spojrzenie na sprawę...
Jestem wkurzony na sołtysa, że się wp...la w nieswoje sprawy, ale
rzeczywiście mogę nic nie ugrać.
Ten człowiek - z opowiadań zainteresowanych - potrafił stanąć na środku
drogi, rozkrzyżować ręce i powiedzieć 'Nie ma przejazdu' - na drodze
publicznej, kiedy sąsiad się budowal. Innym razem, kiedy budowano drogę,
poustawiał już krawężniki i ponawoził podkładu pod drogę o ok 10 m za
daleko - na gruncie innego sąsiada... i tylko gwałtowna interwencja w
odpowiednich instytucjach doprowadziła do prawidłowego wytyczenia drogi.
Takich przykładów zachowań szacownego pana sołtysa jest więcej...
Dziwię się, że ten facet jest ciągle sołtysem - w końcu sołtysa wybiera
się chyba w jakichś tam demokratycznych wyborach. W normalnie
działającej społeczności ktoś taki byłby skończony.
Na układy, widać, nie ma rady...
Jeszcze raz dziękuję za komentarz.
pozdr
robercik-us
-
6. Data: 2010-09-30 15:37:19
Temat: Re: Wtracanie sie w cudze sprawy
Od: "Massai" <t...@w...pl>
robercik-us wrote:
>
> Dziwię się, że ten facet jest ciągle sołtysem - w końcu
> sołtysa wybiera się chyba w jakichś tam demokratycznych wyborach.
> W normalnie działającej społeczności ktoś taki byłby skończony.
Wiesz, ja znam przykład takiego burmistrza który potrafi zabierać
ludziom grunt, ot - tak, bez żadnej decyzji, wyroku
wywłaszczającego, odszkodowania itp.
Po prostu wysyła ekipę żeby np. na czyimś polu zrobiła pętlę dla
autobusu. Ekipa przyjeżdża, niweluje teren obsadzony uprawami,
jakieś 20 arów, stawia wiatę przystankową...
Albo, jak w przypadku moich rodziców, wysyła geodetę, który wylicza
że droga zbudowana 30 lat temu przechodzi przez działkę rodziców, i
potem wydziela z działki pas ziemi, robi z tego pasa nową działkę i
wpisuje jako właściciela gminę. Żadnego odszkodowania.
W księgach wieczystych oczywiście zmian nie dokonuje, i gmina każe
jeszcze płacić moim rodzicom podatek gruntowy za tę nową działkę,
co to niby gmina jest właścicielem ;-)
Na pretensje mówi "a to niech państwo pójdą do sądu i sami
zmienią w księgach".
Ech, niech tylko skończą wreszcie tę kanalizację kłaść to się
chłop zdziwi.
--
Pozdro
Massai
-
7. Data: 2010-10-01 09:21:25
Temat: Re: Wtracanie sie w cudze sprawy
Od: cyklista <c...@k...pl>
Użytkownik Massai napisał:
> robercik-us wrote:
>
>
> W księgach wieczystych oczywiście zmian nie dokonuje, i gmina każe
> jeszcze płacić moim rodzicom podatek gruntowy za tę nową działkę,
> co to niby gmina jest właścicielem ;-)
> Na pretensje mówi "a to niech państwo pójdą do sądu i sami
> zmienią w księgach".
>
Oczywiście trzeba pójść do sądu ale nie po zmianę w księgach tylko o
wyznaczenie opłaty za korzystanie z tego gruntu przez gminę.
-
8. Data: 2010-10-01 10:22:31
Temat: Re: Wtracanie sie w cudze sprawy
Od: "Massai" <t...@w...pl>
cyklista wrote:
> Użytkownik Massai napisał:
> > robercik-us wrote:
> >
>
> >
> > W księgach wieczystych oczywiście zmian nie dokonuje, i gmina każe
> > jeszcze płacić moim rodzicom podatek gruntowy za tę nową działkę,
> > co to niby gmina jest właścicielem ;-)
> > Na pretensje mówi "a to niech państwo pójdą do sądu i sami
> > zmienią w księgach".
> >
>
> Oczywiście trzeba pójść do sądu ale nie po zmianę w księgach tylko o
> wyznaczenie opłaty za korzystanie z tego gruntu przez gminę.
O tym burmistrzu czy wójcie (bo już nie pamiętam kto on jest) to głośno
w mediach lokalnych nawet było, więc raczej na kolejną kadencję go nie
wybiorą.
A jak się zmieni, to wtedy się zobaczy jak nowy podejdzie do sprawy.
--
Pozdro
Massai