Witam.

Żona była zatrudniona jako ekspedientka w sklepie. Zaszła w ciąże, w
konsekwencji poszła na zawolnienie lekarskie, urlop macierzyński i teraz na
urlop wychowawczy. W między czasie (w listopadzie 2004) firma padła. Pod koniec
grudnia, pracodawca, podczas przypadkowego spotkania (!) powiedział jej, że
firmę wyrejestrował i żeby zgłosiła, gdzie trzeba, że już u niego nie pracuje.
Wiem, że zgłosić powinien między innymi on, bo na papierach pisze, że w razie
zmian jest do tego zobowiązany. Na papierach żony też pisze, że w razie zmian ma
powiadomić odpowiednią instytucję. Tylko, że teraz wzięła kasę za listopad i
grudzień, a dalej nie ma oficjalnie w ręku żadnego dokumentu, że firmy nie ma,
jedynie ustne powiadomienie pracodawcy. Co w takim razie zrobić ? Czy poczekać
na oficjalny dokument (przy czym pracodawca już został uświadomiony, że ma być z
datą powiadomienia ustnego, nie rozwiązania firmy) i dopiero zgłaszać, czy też
zgłosić wcześniej ? Czy pobrane już pieniądze trzeba będzie oddać ? Jest jeszcze
jedna wersja, bo podobno inna z pracownic w podobnej sytuacji nadal pobiera
świadczenia ... Jak to jest według prawa ?

Pozdrawiam i z góry dzięki.


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

do góry