-
11. Data: 2005-04-08 12:27:27
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
J.A. napisał(a):
> Fri, 8 Apr 2005 13:52:56 +0200, na pl.soc.prawo, Heming napisał(a):
>
> Po co to wszystko, skoro interpretacja, że niepowzięcie
> decyzji w terminie oznacza z mocy prawa zatwierdzenie już istniejącej
> uchwały?
No tylko jak by to mialo dzialac gdy decyzja nie polega na
zatwierdzeniu, a jakims zarzadzeniu, czy arbitrazu?
Na przyklad sad rozpatrzyl w terminie jakiejs sprawy, albo ktos nie
wydal pozwolenia na cos w okreslonym terminie?
-
12. Data: 2005-04-08 12:28:23
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: "J.A." <l...@p...com>
Fri, 8 Apr 2005 14:21:30 +0200, na pl.soc.prawo, Heming napisał(a):
> Użytkownik "J.A." <l...@p...com> napisał w wiadomości
> news:njn56fjof49a.4wt0m0a7eda0.dlg@40tude.net...
>
>> No bo jak? Widział to kto, żeby ukraść i nie wpaść komu zaszkodziło?
>> Komu zaszkodzi naruszenie ustawy, jeżeli nikt się nie połapie, że jest
>> naruszana?
>
> A chcialbys zyc w panstwie w ktorym kazde naruszenie kazdej ustawy byloby
> penalizowane?
No właśnie nie. Tak raczej rozumują chyba ci, którzy odsyłają do sądu zeby
zaskarzyc opieszalosc organu.
A mnie chodzi wlasnie o to, zeby tak interpretowac ustawe, zeby
zminimalizowac zagrozenie penalizacja.
Jezeli wiec organ ma zatwierdzic w ustawowym terminie jakas uchwałę, to
powinno byc to moim zdaniem interpretowane tak, że upływ ustawowego terminu
oznacza zatwierdzenie tej uchwały na mocy prawa, jeżeli organ nie podjął
decyzji o niezatwierdzeniu.
Taka właśnie interpretacja zminimalizowałaby zagrożenie penalizacją do
minimum. Organ sam by się dyscyplinował, a skarga na opieszałość do sądu
nie miałaby po prostu racji bytu. Sądy by się odciążyły i miałyby czas na
naprawdę poważne sprawy.
--
J.A.
-
13. Data: 2005-04-08 12:30:16
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: Johnson <j...@n...pl>
J.A. napisał(a):
>>
>>To tylko ty tak uważasz. Kluczowe znaczenie ma to co mówi ustawa.
>
>
> Ustawa mówi jasno, ze o zatwierdzeniu uchwały organ rozstrzyga w terminie
> do jednego miesiąca".
>
> Ty masz jednak na myśli raczej interpretację mówiącą, że organ może
> rozstrzygać po upływie tego terminu.
> To jest jednak interpretacja, bo ustawa nie tylko o tym nie mówi, ale mówi
> coś przeciwnego: "do jednego miesiąca". Nie ma w ustawie nic "po". Kropka.
>
>
>
Po pierwsze niczego nie interpretuje bo nie wiem o co chodzi.
Po drugie ustawa nie mówi co dzieje się w przypadku niezachowania
terminu, nie mówi że po terminie organ tego nie może zrobić. Więc nie
wiem czemu twierdzisz, że twoja interpretacja ma być lepsza? Zresztą
przy twoim założeniu z uchwałą? Jest zatwierdzona, czy nie jest
zatwierdzona i upada?
--
@ Johnson
--- za treść postu nie odpowiadam
-
14. Data: 2005-04-08 12:33:17
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: "J.A." <l...@p...com>
Fri, 08 Apr 2005 14:27:27 +0200, na pl.soc.prawo, Tomasz Pyra napisał(a):
> J.A. napisał(a):
>> Fri, 8 Apr 2005 13:52:56 +0200, na pl.soc.prawo, Heming napisał(a):
>>
>> Po co to wszystko, skoro interpretacja, że niepowzięcie
>> decyzji w terminie oznacza z mocy prawa zatwierdzenie już istniejącej
>> uchwały?
>
> No tylko jak by to mialo dzialac gdy decyzja nie polega na
> zatwierdzeniu, a jakims zarzadzeniu, czy arbitrazu?
> Na przyklad sad rozpatrzyl w terminie jakiejs sprawy, albo ktos nie
> wydal pozwolenia na cos w okreslonym terminie?
Chodzi mi właśnie o to, żeby termin w prawie oznaczał rzeczywiście termin.
Nie może być tak, że ktokolwiek nie mieści się w terminie.
Z drugiej strony prawo powinno przewidywać jakiś margines bezpieczeństwa w
terminie. Jeżeli termin w ustawie jest źle ustalony, to trzeba zmienić
ustawę, a nie twierdzić, że przepis nie obowiązuje, bo prawo się
kompromituje negując samo siebie.
--
J.A.
-
15. Data: 2005-04-08 12:33:36
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: Johnson <j...@n...pl>
J.A. napisał(a):
> Jezeli wiec organ ma zatwierdzic w ustawowym terminie jakas uchwałę, to
> powinno byc to moim zdaniem interpretowane tak, że upływ ustawowego terminu
> oznacza zatwierdzenie tej uchwały na mocy prawa, jeżeli organ nie podjął
> decyzji o niezatwierdzeniu.
Taki skutek musiałby wynikać z ustawy.
Dorozumianą interpretacją w razie przekroczenia terminu winno być raczej
to, że uchwała nie została zatwierdzona. W końcu zatwierdzenie to
działanie, a nie zaniechanie. Nic nie zrobił (zaniechał) znaczy że nie
zatwierdził.
--
@ Johnson
--- za treść postu nie odpowiadam
-
16. Data: 2005-04-08 12:36:55
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: Maciej Bebenek <m...@t...waw.pl>
Heming napisał(a):
>>No bo jak? Widział to kto, żeby ukraść i nie wpaść komu zaszkodziło?
>>Komu zaszkodzi naruszenie ustawy, jeżeli nikt się nie połapie, że jest
>>naruszana?
>
>
> A chcialbys zyc w panstwie w ktorym kazde naruszenie kazdej ustawy byloby
> penalizowane? W Polsce obowiazuje kilka tysiecy ustaw do ktorych jest
> kilkadziesiat tysiecy rozporzadzen. O wiekszosci (pewnie o 90%) z nich
> przecietny prawnik nie ma pojecia, a co dopiero przecietny czlowiek.
Zdecydowanie nie chodzi o karanie, tylko o rozstrzygnięcie, np. jeżeli
postępowanie wszczyna się na wniosek zainteresowanego, w przypadku braku
decyzji przyjmuje się, że decyzja jest zgodna z wnioskiem.
M.
-
17. Data: 2005-04-08 12:37:42
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: "J.A." <l...@p...com>
Fri, 08 Apr 2005 14:30:16 +0200, na pl.soc.prawo, Johnson napisał(a):
> J.A. napisał(a):
>>>
>>>To tylko ty tak uważasz. Kluczowe znaczenie ma to co mówi ustawa.
>>
>> Ustawa mówi jasno, ze o zatwierdzeniu uchwały organ rozstrzyga w terminie
>> do jednego miesiąca".
>>
>> Ty masz jednak na myśli raczej interpretację mówiącą, że organ może
>> rozstrzygać po upływie tego terminu.
>> To jest jednak interpretacja, bo ustawa nie tylko o tym nie mówi, ale mówi
>> coś przeciwnego: "do jednego miesiąca". Nie ma w ustawie nic "po". Kropka.
>>
> Po pierwsze niczego nie interpretuje bo nie wiem o co chodzi.
Skoro nie wiesz o co chodzi, to skąd wiesz, że tylko ja tak uważam?
> Po drugie ustawa nie mówi co dzieje się w przypadku niezachowania
> terminu, nie mówi że po terminie organ tego nie może zrobić.
A mnie nie interesuje to, czego ustawa nie mówi.
Nie mówi też o lotach na Księżyc.
W ustawie jest ważne przede wszystkim to, co mówi - a mówi, że
rozstrzygnięcie ma nastąpić "do jednego miesiąca".
Tyle mówi ustawa.
--
J.A.
-
18. Data: 2005-04-08 12:42:27
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: "Heming" <h...@w...gazeta.pl>
Użytkownik "Maciej Bebenek" <m...@t...waw.pl> napisał w wiadomości
news:d35u5s$2dj$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Zdecydowanie nie chodzi o karanie, tylko o rozstrzygnięcie, np. jeżeli
> postępowanie wszczyna się na wniosek zainteresowanego, w przypadku braku
> decyzji przyjmuje się, że decyzja jest zgodna z wnioskiem.
Napiszcie projekt nowelizacji do kpa, zbierzcie 100.000 podpisow i pod
glosowanko. Ewentualnie bloga zalozcie ;)
-
19. Data: 2005-04-08 12:43:29
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: "J.A." <l...@p...com>
Fri, 08 Apr 2005 14:33:36 +0200, na pl.soc.prawo, Johnson napisał(a):
> J.A. napisał(a):
>
>> Jezeli wiec organ ma zatwierdzic w ustawowym terminie jakas uchwałę, to
>> powinno byc to moim zdaniem interpretowane tak, że upływ ustawowego terminu
>> oznacza zatwierdzenie tej uchwały na mocy prawa, jeżeli organ nie podjął
>> decyzji o niezatwierdzeniu.
>
> Taki skutek musiałby wynikać z ustawy.
> Dorozumianą interpretacją w razie przekroczenia terminu winno być raczej
> to, że uchwała nie została zatwierdzona. W końcu zatwierdzenie to
> działanie, a nie zaniechanie. Nic nie zrobił (zaniechał) znaczy że nie
> zatwierdził.
Nie jest to możliwe, bo ustawa mówi, że organ rozstrzyga o zatwierdzeniu w
terminie do jednego miesiąca.
Nie może więc zaniechać. Ustawa zobowiązuje do rozstrzynięcia. Zgodnie więc
z ustawą, stanowisko organu w ustawowym terminie będzie miało miejsce.
W związku z tym, że będzie miało miejsce, to brak stanowiska też jest
stanowiskiem z mocy ustawy.
Brak stanowiska nie oznacza zajęcia stanowiska sprzecznego z istniejącą
uchwałą, czyli może być logicznie interpretowany jako zgoda na
zatwierdzenie uchwały na mocy ustawy.
--
J.A.
-
20. Data: 2005-04-08 12:45:19
Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
Od: "J.A." <l...@p...com>
Fri, 08 Apr 2005 14:36:55 +0200, na pl.soc.prawo, Maciej Bebenek
napisał(a):
> Heming napisał(a):
>
>>>No bo jak? Widział to kto, żeby ukraść i nie wpaść komu zaszkodziło?
>>>Komu zaszkodzi naruszenie ustawy, jeżeli nikt się nie połapie, że jest
>>>naruszana?
>>
>> A chcialbys zyc w panstwie w ktorym kazde naruszenie kazdej ustawy byloby
>> penalizowane? W Polsce obowiazuje kilka tysiecy ustaw do ktorych jest
>> kilkadziesiat tysiecy rozporzadzen. O wiekszosci (pewnie o 90%) z nich
>> przecietny prawnik nie ma pojecia, a co dopiero przecietny czlowiek.
>
> Zdecydowanie nie chodzi o karanie, tylko o rozstrzygnięcie, np. jeżeli
> postępowanie wszczyna się na wniosek zainteresowanego, w przypadku braku
> decyzji przyjmuje się, że decyzja jest zgodna z wnioskiem.
>
> M.
Z ust mi to wyjąłeś.
Tylko jak to się ma do problemu "terminu instrukcyjnego"?
Ten termin strasznie miesza w tej koncepcji.
--
J.A.