Użytkownik "wycena" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:001b01c3e49d$e9c66e80$6501a8c0@piii750c...
> witam!
> poniewaz na grupie bylo i jest duuuuuuuuuzo na ten temat pomyslalem, ze
sie
> podziele informacja jak taka sprawa zakonczyla sie w moim miescie.
> na poczatek kilka faktow.
[ciach] [wrrrrr] [muuuu!]

i to się potwierdza. Wszystkie te naloty (bo faktycznie miały miejsce) są
odpryskami zatrzymań ludzi handlujacych nielegalnym oprogramiowaniem. Jak
policja zwinie handlarza i przechwyci listę klientów, którzy od niego
kupowali to ma wtedy podstawę do przeszukania mieszkań tychże, przede
wszystkim po to by znaleźć dowody na to, że gość faktycznie ten towar
sprzedał i postawić mu zarzut - bo może się okazać, że adresy znalazły się
na liście z innych powodów. A przy okazji jego klientom mogą robić sprawę o
paserstwo. Natomiast opowiadania o tym, że przeszukują po kolei domy ludzi
korzystających z netu, albo robią o 4 rano nalot na akademik to już
martyrologiczne dodatki, być może pochodzace od ludzi, którzy w swej
głupocie kupili pirata podając sprzedawcy swój adres domowy, policja ich
odwiedziła i teraz usiłuja wmówić innym, ze padli ofiarą spisku i naduzycia
władzy przez policję.

Jednym słowem - jeśli kupowaliście piraty i podaliście sprzedawcy swój adres
domowy - bójcie się, bo mogą was odwiedzić (co jakiś czas słychać o złapaniu
kolejnego handlarza, zwykle razem z listą klientów).