eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawowykup lokalu uzytkowego, spoldzielnia odmawia... HELP... › Re: wykup lokalu uzytkowego, spoldzielnia odmawia... HELP...
  • Data: 2006-06-14 10:30:02
    Temat: Re: wykup lokalu uzytkowego, spoldzielnia odmawia... HELP...
    Od: Jarek Spirydowicz <j...@k...szczecin.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    In article <f3098$448e8e13$3eb33fb7$20498@news.chello.pl>,
    "Tiger" <c...@c...pl> wrote:

    > >> Chcialbym mimo wszystko zwrocic Pana uwage na kilka faktow, ktore byc
    > >> moze
    > >> zmienia Pana zdanie.
    > >>
    > > [o tym, jak to inni mają lepiej]
    >
    > Nie - o tym, jak to zostala stworzona nierownosc wzgledem prawa
    > (podatkowego). Chce Pan podyskutowac z Konstytucja?
    >
    Raczej o Pańskim rozumieniu Konstytucji. Nie, dziękuję. Mam tego wokół
    aż nadto. Ale z niejaką satysfakcją odnotowuję powrót do tematyki grupy
    ;)

    > >> Czy w kontekscie powyzszych kontrastow nadal jest Pan swiecie przekonany,
    > >> ze
    > >> sa to _przywileje_???
    > >>
    > > Owszem. To są przywileje. Jeśli to Pana pocieszy, przywilejem jest
    > > również zasiłek dla bezrobotnych.
    >
    > W tym kontekscie chetnie porownam argumenty. Przywileje dawane jednym w
    > porownaniu z odbieranymi drugim - to chyba nie jest rownosc wzgledem prawa.
    >
    Chce Pan powiedzieć, że piernik nie jest wiatrakiem? Zgoda.

    > >> Czy moze jednak sa to pewne gwarancje, ktore pozwalaly
    > >> tworcom i artystom na godny byt?
    > >>
    > > To proszę jeszcze uzasadnić, dlaczego za moje pieniądze mam gwarantować
    > > godny byt każdemu, kto zechce się nazwać artystą.
    >
    > Nie kazdemu, ktory zechce sie nazwac artysta, bo rynek doskonale funkcjonuje
    > w promocji beztalencia i miernoty. Brak przywilejow, ktore umozliwilyby
    > artystom tworzenie zamiast zmiany branzy i porzucania nieoplacalnej
    > dzialalnosci artystycznej powoduje jedynie, ze na prace tworcza moga
    > pozwolic sobie promowani i majetni, lub objeci nepotycznymi ukladami.
    >
    Myli Pan możliwość pracy twórczej z życiem z pracy twórczej. Bo ja na
    przykład ani majętny, ani promowany, ani objęty, a czasem sobie coś tam
    dłubię...

    > Decentralizacja rozdzialu srodkow na kulture i sztuke - i przekazanie ich
    > samym artystom - moglyby postawic polska kulture na nogi, bo nareszcie poete
    > byloby stac na to, zeby zaoszczedzic i wydac swoj tomik wierszy; autora
    > poezji spiewanej byloby stac na nagranie plyty i jej dystrybucje... A rynek
    > sam ocenilby artyste i po 1-2 plytach moglby on zniknac (nie oplacaloby mu
    > sie dalej funkcjonowac, bo nikt by go nie kupowal) albo rozwinac sie.
    >
    Znam jednego poetę, który pracuje w zajezdni tramwajowej (bynajmniej nie
    jako prezes). Beznadziejnie pisze (próbkę mogę dać na życzenie, ale w
    przyszłym tygodniu), jednak na wydanie tomika wierszy było go stać.
    Sfinansuje mu Pan kolejny? Niech rynek oceni...

    > > Jeżeli kryzysem nazwać to, że legitymacja związku literatów nie
    > > gwarantuje już druku dowolnych wypocin w liczbie według rozdzielnika, to
    > > rzeczywiście, jest kryzys.
    >
    > Tu akurat sie zgodze, bo kazda centralizacja srodkow i zezwolen na kulture
    > jest jej wrogiem.
    >
    Ale ja nie o centralizacji, tylko o wydawaniu cudzych pieniędzy na
    dowolny chłam, byle był od Certyfikowanego Artysty.

    > > A jeśli przyjąć punkt widzenia kogoś, kto chciałby pójść do teatru, ale
    > > nie może planować wieczoru na dwa miesiące naprzód (z takim
    > > wyprzedzeniem trzeba u nas bilety rezerwować), to rzecz wygląda
    > > dokładnie na odwrót.
    >
    > Teatry jakos sie trzymaja, bo kazda jednostka jest niejako odbiorca koncowym
    > i odbiera fundusze na swoja dzialalnosc. W kulturze waznym jest, zeby
    > adresatem srodkow budzetowych byli wlasnie odbiorcy koncowi, czyli sami
    > tworcy, lub jednostki, w ktorych sa zatrudnieni na etacie (np. teatry).
    >
    Czytają i nie rozumieją. A może zamiast płacząc nad losem kultury
    wysokiej wyciągać rączki po środki budżetowe wyciągnąć je po pieniążki z
    biletów dając kilka przedstawień więcej?

    > Nie probuje Pana rozsmieszyc. Widocznie nie zna sie Pan na specyfice pojecia
    > "rok budzetowy" i na uwarunkowaniach, ktore sa potrzebne, aby w jakiejs
    > duzej firmie zapadla decyzja "dajemy pieniadze na kulture". Widze natomiast,
    > jak bardzo zmniejszyla sie ilosc srodkow, ktore znani mi osobiscie artysci
    > otrzymuja w odpowiedzi na prosby o sponsoring. Slysze od wielu lat
    > biadolenia i narzekania. Po likwidacji ulg podatkowych od darowizn na
    > kulture i sztuke niemal niemozliwe jest uzyskanie pieniedzy bez znajomosci
    > lub programu, ktory "na pewno sie sprzeda i przyniesie zyski bezposrednie
    > lub posrednie".
    >
    I bardzo dobrze, jeszcze tylko to dawanie po znajomości wyplenić. Jak
    ktoś chce, niech daje ze swoich prywatnych pieniędzy.

    > A co z tzw. kultura wysoka? Odmowa... odmowa... odmowa... I
    > nie mowie tu o jakims Mietku, ktory pisze nuty w kanciapie i nikt tego
    > sluchac nie bedzie, tylko calych olbrzymich projektach kulturalnych, np.
    > realizacja sonetow Szekspira (poezja spiewana) na orkiestre kameralna i glos
    > jedynej juz w tej chwili przedstawicielki wylacznie tego gatunku w Polsce.
    >
    Proszę nie obrażać Mietka. On jest jedynym w Europie realizatorem
    symfonii Bacha na kocioł c.o., baterię flaszek i głosy.

    > Przez glosy takie, jak Panski, sluchamy dzis Dody elektrody i przeroznych
    > bekartow gatunku Disco Polo.
    >
    Ktoś słucha, ten słucha. Ja słucham tzego, co mi się podoba (i za to
    tylko płacę).

    --
    Jarek
    To tylko moje prywatne opinie.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1