eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopotrąciłam pieszegoRe: potrąciłam pieszego
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.nask.pl!news-stoc.telia.net!news-s
    toa.telia.net!telia.net!newsfeed.tpinternet.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: potrąciłam pieszego
    Date: Fri, 7 Mar 2003 19:10:30 +0100
    Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
    Lines: 72
    Message-ID: <b4aq0q$jka$6@inews.gazeta.pl>
    References: <b3r99s$d0s$1@szmaragd.futuro.pl>
    NNTP-Posting-Host: pc3.nowysacz.cvx.ppp.tpnet.pl
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1047063387 20106 217.99.219.3 (7 Mar 2003 18:56:27 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Fri, 7 Mar 2003 18:56:27 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
    X-Priority: 3
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
    X-User: robert.tomasik
    X-MSMail-Priority: Normal
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:134300
    [ ukryj nagłówki ]

    Niestety nie miałem okazji zobaczyć szkicu sytuacji. Ktoś obiecywał, że
    prześle na grupę, ale pewnie się nie doczekam. Po przeczytaniu tych
    wszystkich postów, to już nie wiem, jak ta sytuacja wyglądała. Bo co rusz,
    to inna hipoteza co do stanu faktycznego.
    Może zatem od rzeczy, ale pozwolę sobie przytoczyć sprawę o - jak mi się
    wydaje - podobnym charakterze. Może na coś się to przyda przy konstruowaniu
    obrony.

    W 1993 albo 1994 roku w Krakowie na terenie dzielnicy Nowa Huta miało
    miejsce takie zdarzenie. Wieczorową porą (ciemno i deszcz, mokra
    nawierzchnia) alejami, na których znajdowały się po dwa pasy ruchu w każdym
    kierunki, po jednej jezdni jechały dwa pojazdy. Jadący bliżej środkowego
    pasa zieleni jechał kilkanaście-kilkadziesiąt metrów za drugim pojazdem. Nie
    udało się ustalić, czy pojazdy jechały dokładnie z jednakową prędkością, czy
    któryś z nich jechał szybciej. Obydwa pojazdy dojeżdżały do oznaczonego
    znakami przejścia dla pieszych z prędkością około 60-70 km/h (dopuszczalna
    70 km/h). Z prawej strony na przejście weszła kobieta. Kobieta przechodziła
    dość szybko. Kierowca prawego samochodu uznał najprawdopodobniej, że nie ma
    potrzeby hamować, ponieważ piesza zdąży przejść przed jego dojazdem. Tak się
    stało. Jednak kierowca lewego pojazdu zobaczył pieszą dopiero w chwili, gdy
    ta weszła na jego pas ruchu. Nie zdążył zahamować i kobieta poniosła śmierć
    na miejscu.
    Jedyna relacja zdarzenia pochodziła od kierowcy tego lewego pojazdu.
    Kierującego prawym pojazdem nigdy nie ustalono, albowiem nie zatrzymał się
    on i odjechał. Nie wiadomo, czy w ogóle o zdarzeniu wiedział, albowiem z
    relacji kierującego lewym pojazdem wynika, że w chwili uderzenia w kobietę
    tamten samochód był już za przejściem. Mógł nie zauważyć.
    Sprawca twierdził, że znaku przejścia dla pieszych nie widział, bowiem
    zasłaniał mu go poprzedzający samochód. Białe pasy na jezdni były faktycznie
    mało widoczne, bo jak to w Polsce bywa nie były dawno odmalowywane. Przy
    mokrej nawierzchni, to w zasadzie z poziomu samochodu nie było ich widać w
    ogóle.
    Ze zrozumiałych względów nie ustalono, czy piesza widziała ten drugi
    nadjeżdżający samochód, czy nie. Rozsądnie rzecz ważąc można przypuszczać,
    że mogła go nie widzieć, gdyż był względem jej usytuowany za tym pierwszym
    pojazdem.
    Zresztą nie udało się ustalić, czy w ogóle ten drugi pojazd tam się
    znajdował. Wypadku nikt nie widział, a przynajmniej żadnego świadka nie
    ustalono. Z konieczności przyjęto wersję wydarzeń przedstawioną przez
    kierującego. Chyba jeszcze był ktoś z jego rodziny w jego samochodzie, ale
    tego już teraz nie pamiętam.

    Prokurator uznał, że było to nagłe wtargnięcie na jezdnię. W uzasadnieniu
    podano, że pieszy wchodząc na jezdnię nie może tego czynić przed
    nadjeżdżającym pojazdem i powinien pod uwagę wziąć wszystkie poruszające się
    drogą pojazdy. Zatem, jeśli którykolwiek z pojazdów znajdował się na tyle
    blisko przejścia, że w celu przepuszczenia pieszego musiałby on nagle
    hamować, to pieszy nie miał prawa wejść i ponosi winę za zdarzenie.
    Nie wiem, czy to orzeczenie uprawomocniło się oraz czy któraś ze stron
    odwoływała się później. Rodzina ofiary bardzo protestowała po otrzymaniu
    postanowienia. Niestety dalej sprawą się nie interesowałem, więc nie wiem,
    jak się skończyła. Czy ktokolwiek odwoływał się? Czy utrzymano w mocy
    postanowienie? Niestety nie pamiętam sygnatury akt, co z resztą chyba i tak
    nie ma znaczeni w sprawie, bo przecież na postanowienie prokuratora powołać
    się nie można. No ale do wykorzystania pozostaje myśl przewodnia tego
    wywodu.


    Może w wypadku Beaty można by było w obronie próbować dowieść właśnie coś
    takiego. Że ten pieszy wszedł nagle na przejście nie z tego powodu, że tuż
    przed jej pojazdem, ale w takiej odległości, iż zmuszał kierującą do nagłego
    hamowania. Pieszy nie może przecież wchodzić na jezdnię zza przeszkody. Nie
    można również jeździć tak, jakby z za każdego pojazdu mógł wyskoczyć pieszy,
    bo to doprowadziłoby do absurdu.

    Jeśli nawet nie doprowadzi to do uniewinnienia, to może przynajmniej
    złagodzi wymiar kary.



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1