eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoobowiązki rodziców wobec dorosłego dziecka › Re: obowiązki rodziców wobec dorosłego dziecka
  • Data: 2005-12-08 12:25:21
    Temat: Re: obowiązki rodziców wobec dorosłego dziecka
    Od: "=== igoR ===" <i...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > No tak ;)
    > Taki 'chory' jest niezłym kąskiem dla szpitali psychiatrycznych ;) - liczy
    > się 'sztuka'.

    Tylko jak takiego chorego tam zaciągnąć?

    > A tak czytając drugi post autora - zauważyłeś Robercie pewne stwierdzenie,
    > że ten 'co zszedł na złą drogę pomimo DOBREGO WYCHOWNANIA w DOBRYM DOMU i
    > na ODPOWIEDNIM POZIOMIE' - czyli nie tak jak WYOBRAŻALI SOBIE JEGO
    > PRZYBRANI RODZICE (pieprzone ego pseudo-rodziców).

    Sęk w tym, że nie napisałem przybrani, nawet o tym nie pomyślałem. Na wstępie
    wspomniałem, że jest adoptowana, ale to nie ma nic do rzeczy.
    Może miałeś złe doświadczenia, albo ktoś ze znajomych, że tak reagujesz...
    Rodzice, i tyle.
    Chyba każdy rodzic ma jakąś wizję wychowania swojego dziecka, prawda?
    Jestem ojcem, i wiem, że chciałbym wychować syna na prawego człowieka,
    chciałbym, aby był dobry, wykształcony. Czy to moje pieprzone ego?
    Nie będę opowiadał całej historii adopcji, bo nie czas i miejsce, ale to od
    tamtej chwili są JEJ RODZICE.

    > Stwierdzenie to brzmi tak:
    > >> no i boi się... odebrania praw rodzicielskich do swojego
    > >> dziecka (w tej chwili sprawa w toku o ograniczenie praw).
    >
    > To mi nasuwa się refleksja:
    > - może tu chodzić raczej o 'udupienie' niesfornego bękarta i odebranie mu
    > praw rodzicielskich w stosunku do jego dziecka za to że poszedł inną drogą
    > niż chcieli jego przybrani rodzice??
    > Przyznasz, że zaczyna to mieć sens po tym ostatnim poście - prawda?

    Troszkę nie tak...
    Pozew o ograniczenie praw rodzicielskich złożyłem ja, jej partner i ojciec
    dziecka. Sprawa jeszcze w toku (prawie rok), na mocy tymczasowego zarządzenia
    dziecko jest ze mną (po wywaidzie kuratorskim z obiema stronami).
    To "dziecko" chciało niemal zabić naszego syna! I nie ma tu mowy o "udupieniu
    bękarta". Acha, a została adoptowana, bo jej rodzice zmarli. Jej biologiczna
    matka poznała obecnego ojca w szpitalu, niemal umierając, w stanie wojennym.
    Chcieli ratować dziecko, aby miało dom, rodzinę, a nie, by "udupiać bękarta"...

    Co byś zrobił: Twoje dziecko jest chore psychicznie, nie chce słyszeć o
    leczeniu. Co robisz?
    Jej rodzice złożyli pozew o przymusowe leczenie, niestety, został odrzucony
    przez Sąd, bo nie ma podstaw. A nie ma podstaw, bo nikt tego nie stwierdził. A
    nikt nie stwierdził, bo nie była u lekarza... Paranoja.
    Nawet nie chce mi się pisac, bo to już poza tematem wątku.

    --
    igoR

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1