Gotfryd Smolik news wrote:
> On Sat, 1 Nov 2008, Marian wrote:
>
>> "kowalski sie przyznal, ze wchodzi komus do mieszkania,
>
> Przykład o którym mowa dotyczył emisji i immisji (niech będzie
> że immisji przez emisję) a nie naruszenia terenu.
> Ale przyjmijmy ten przykład - co mają PROŚBY do tego?

Moim zdaniem maja. Jesli ktos narusza czyjas wole, moze w koncu doczekac
sie reakcji w stylu "namolnego nachodzenia" :)

> Inaczej: załóżmy, że nie będziesz chciał żeby ktoś z grupowiczów
> pisał na .prawo. PROSIĆ możesz. Ale nie poskutkuje. I co mu
> zrobisz?

no ale to jest "przestrzen bubliczna". Gdyby natomioast przychodzil i
mazal mi po scianach, to juz moge dac mu z bejzbola :)

> Dlaczego Twoje "prośby w sprawie wejścia" mają być
> (dla prawa) traktowane inaczej, skoro DYSPONUJESZ możliwością,

bo dotycza mojej wlasnosci :)

> aby skutecznie zapobiec łamaniu Twojej woli - lecz NIE CHCESZ
> z takiej możliwości skorzystać?

Moze nie umiem? A moze uwazam, ze doroslemu czlowiekowi wystarczy
prosba, ze ktos czegos nie chce.

>> no sam pisales, ze nie za sluchanie, ale za nadawanie wlasnej :)
>
> Znaczy że w tym przykład Jacka różni się od sieci :)
> Ale popatrz na to tak: najpierw ten co śpiewa oddziałuje na
> lokal tego co korzysta.

Dlatego dzwiek to nie dobry przyklad. Wiec radio tez nie. :)

Najlepsza analogia do wifi jest wifi samo w sobie, tylkko trzeba
zrozumiec jak dziala i dlaczego ktos sciagajacy przez czyjs AP wyrzadza
szkode (mniej lub bardziej mierzalna) wlascicielowi AP. Zwlanianie,
blokowanie ruchu to jest juz utrudnianie komus zycia. To jest tez jakby
wywieranie wplywu na niekorzystne rozporzadzanie mieniem (laczem
internetowym). Zalozmy, ze mam lacze 512, a ktos sciaga obrazki, filmy,
i mnie zostaje 256. To jest niekorzystne dla mnie, ja tego nie chce,
mowie kolesiowi "nie uzywaj mojego lacza" a on... dalej uzywa...