Witam
Najpierw postaram się dość dobrze zobrazować sytuację, zanim zacznę
zadawać pytania.
Około 2 miesięcy temu znajomy zakupił samochód po bardzo atrakcyjnej
cenie(przynajmniej tak się mogło na początku wydywać).
Znajomy jednak "zabezpieczył się" poprzez spisanie odpowiedniej umowy
Kupna Sprzedaży pojazdu tzn.:
- jednym z podpunktów brzmiał: Sprzedający oświadcza, że zbywany pojazd
nie posiada żadnych wad prawnych
- oraz w żadnym z podpunktów umowy nie stwierdzono iż Kupujący zapoznał
się dokładnie z stanem technicznym nabywanego pojazdu oraz brak
oświadczeń kupującego, który nabywa samochód w takim stanie technicznym,
w jakim obecnie się znajduje oraz i z tego tytułu nie będzie zgłaszał
żadnych roszczeń w stosunku do sprzedającego.

W umowie stwierdzono również fakt iż samochód miał wypadek w którym
uszkodzono przednią lampę i zderzak.

Po jakim czasie okazuje się, że samochód miał trzy poważne wypadki: dwa
dachowania (przez co przynajmniej raz stwierdzono, że ma iść do kasacji)
oraz bity mocno przód (szyba, chłodnica, naruszona geometia pojazdu).
Samochód
został już zarejstrowany na znajomego. Całkiem możliwy jest również
scenariusz, że samchód nie przeszedł przeglądu powypadkowego i pokrętnie
(naprawiając go wcześniej w domowym zaciszu) załatwiono zwykł przegląd
techniczny. Może być również łańcuszek sprzedawców (chociaż właściciel
twierdził, że jest pierwszy).

Zgodnie z kodeksem cywilnym (jeśli nie kłamię) sprzedawca powinien
poinformować o wszystkich zaistniałych wydarzeniach kupującego i spisać
to w umowie. Jednak tego nie uczynił (jest świadek).

Moje pytania to:
1. Czy jest jakiś cień szansy aby tą sprawę wygrać (najlepiej porpzez
zwrot pieniędzy ) ??
2. Czy w jakikolwiek sposób można unieważnić umowę lub żądać obniżenia
ceny ?
3. Jak sprawę należy zgłosić :Gdzie, Jakie dokumenty trzeba przedstawić
gdzie można uzyskać dokumenty potwierdzające stan / wypadki pojazdu ?
4. Co może grozić sprzedającemu ?

Dziękuję za zainteresowanie i okazaną pomoc .
--
Duffi (duffi_usun_to@_i_to_op.pl)

do góry

szkoda, że mi nikt nie pomoże ....

do góry