eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPierworodny Wałęsy - pamięci Grzesia LewandowskiegoPierworodny Wałęsy - pamięci Grzesia Lewandowskiego
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed2.atman.pl!newsfeed.atman.pl!go
    blin2!goblin1!goblin.stu.neva.ru!newsfeed.neostrada.pl!unt-exc-01.news.neostrad
    a.pl!unt-spo-a-01.news.neostrada.pl!news.neostrada.pl.POSTED!not-for-mail
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    X-Mozilla-News-Host: news://Localhost:119
    From: Animka <a...@t...wp.pl>
    Subject: Pierworodny Wałęsy - pamięci Grzesia Lewandowskiego
    Date: Sat, 23 Apr 2016 23:36:06 +0200
    User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.3; rv:38.0) Gecko/20100101 Thunderbird/38.2.0
    Hamster/2.1.0.11
    MIME-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=utf-8; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    Lines: 89
    Message-ID: <571bf704$0$22841$65785112@news.neostrada.pl>
    Organization: Telekomunikacja Polska
    NNTP-Posting-Host: 89-72-157-177.dynamic.chello.pl
    X-Trace: 1461450500 unt-rea-a-02.news.neostrada.pl 22841 89.72.157.177:62016
    X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:755188
    [ ukryj nagłówki ]

    Nazywał ją Wandula. Nie lubiła tego. Była biedna, jak przysłowiowa mysz
    kościelna. Wraz z przykutą do łóżka matką, ojcem, który choć pracował,
    to lubił zaglądać do kieliszka, trójką rodzeństwa i dziadkiem mieszkała
    w walącej się lepiance we wsi Zapusta. Marzyła o kawalerze, który wyrwie
    ją z takiego życia. Nie to, żeby liczyła na księcia na białym koniu, ale
    w ogóle na kogoś, kto się nią zainteresuje.
    Lech Wałęsa pracował wówczas w Państwowym Ośrodku Maszynowym w
    Łochocinie. On i jego bracia, zresztą karani nieraz sądownie, znani byli
    z awanturnictwa. Nazywali ich nawet "sztacheciarzami", bo wyrywali
    sztachety z płotów, kiedy dochodziło do bójek. Praca w POM-ie dała
    znanemu z zarozumialstwa Lechowi Wałęsie jeszcze więcej powodów do
    bufonady. Posada w takiej państwowej instytucji pozwalała mu "kombinować
    lewizny", jak również dorabiać na boku za butelkę alkoholu. Stała praca
    sprawiała też, że dziewczęta patrzyły na niego nieco łaskawiej. Była tam
    jakaś afera z kradzieżą przez Wałęsę silnika elektrycznego, ale kiedy
    milicjanci po rewizji w domu Wałęsów nic nie znaleźli, postępowanie
    zostało umorzone.
    Był rok 1962. Wanda Lewandowska miała 18 lat, kiedy zainteresował się
    nią dziewiętnastoletni Lech Wałęsa. Choć ponoć ładna i skromna, to Lech
    wstydził się jej biedy. Zachodził do niej po zmroku i niechętnie
    przyznawał się do tego związku. Kiedy zaszła w ciążę rzucił ją i nie
    uznał dziecka. Potem w ogóle wyjechał i nikt nie wiedział dokąd. W
    grudniu 1963 w szpitalu we Włocławku Wanda urodziła syna. Mówili, że to
    było śliczne dziecko. Nadała mu imię Grzegorz i swoje nazwisko. Nie
    szukała Lecha, nie występowała o alimenty. To była prosta wiejska
    dziewczyna. Nie miał jej kto doradzić, co robić w tak trudnej sytuacji.
    Do tego doszedł wiejski ostracyzm, wyrzuty ojca, samotność, brak środków
    do życia...
    Kiedy trochę oswoiła sytuację, Grześ już chodził. Pod wpływem sąsiadek
    pojechała prosić o pomoc do Popowa, do matki Lecha, Feliksy. Ta
    wyrzuciła ją za drzwi.
    Latem 1967 Grześ miał trzy i pół roku. Pewnego dnia poszedł z ciotecznym
    bratem na ryby. Tam zsunął się ze skarpy, wpadł do wody i, zanim
    przyszła pomoc, utonął. Sąsiedzi pamiętają potworny krzyk Wandy. Tuląc
    zwłoki dziecka, wyła z bólu. Przed pogrzebem prosiła sąsiadki, żeby
    zamiast kwiatów dały jej pieniądze, bo nie miała na trumienkę. Nie miała
    też na karawan, więc trumnę powiózł jeden z sąsiadów.
    Wanda Lewandowska jakoś powiadomiła Wałęsę o śmierci syna. Trzeba
    przyznać, że przynajmniej na pogrzebie się pojawił. Trochę
    przestraszony, stał z tyłu w ciemnych okularach. Omal nie doszło do
    linczu, tak jego widok zdenerwował sąsiadów. Ktoś kazał mu wziąć Wandę
    pod rękę, żeby nie szła za trumną syna sama, ale ona odepchnęła go. Na
    tabliczce przy krzyżu był napis "Grzegorz Wałęsa. Żył lat 4".
    Po śmierci Grzesia Wanda wyszła za mąż i na zawsze wyjechała z rodzinnej
    wsi.
    Paweł Zyzak, który w swojej wydanej w 2009 roku książce "Wałęsa. Idea i
    historia" przypomniał o sprawie nieślubnego syna "wielkiego Lecha"
    został osądzony od czci i wiary. Stracił pracę w IPN-ie, został
    magazynierem w supermarkecie, grożono mu procesami. Pamiętam nawet jakąś
    recenzję Piotra Gontarczyka, który krytykuje metodologię Zyzaka. Wałęsa
    oczywiście oburzony wypierał się pierworodnego syna, ale procesu nigdy
    Zyzakowi nie wytoczył. Kiedy już emocje trochę opadły lokalni
    dziennikarze zaczęli drążyć sprawę Grzesia. Nie trzeba było dużo zachodu
    by dotrzeć do świadków potwierdzających, ze na cmentarzu w Chełmicy
    Dużej jest pochowany syn Wałęsy.
    Przedwczoraj byłam na spotkaniu ze Sławomirem Cenckiewiczem. Autor
    książki "Wałęsa. Człowiek z teczki" zadedykował swe dzieło pamięci
    Grzegorza Lewandowskiego. To, czego dowiedziałam się na spotkaniu i
    uzupełniłam przeczytawszy rozdział o Grzesiu, zjeżyło mi wlosy na
    głowie. Otóż grób tego nieszczęsnego dziecka po objęciu posady tatusia w
    Belwederze, został praktycznie zlikwidowany. Kiedy zniknęła tabliczka z
    nazwiskiem i drewniany krzyż, skoligacony z Lewandowskimi Leszek
    Śmiechowski postawił na grobie znaleziony na cmentarnym śmietniku
    krucyfiks z pręta zbrojeniowego. Można go zobaczyć na zdjęciu w książce
    Cenckiewicza, ale z tego co mówił autor wynika, że ten krzyż również
    został usunięty. Obok zadbanych grobów innych dzieci leży pierworodny
    syn byłego prezydenta tego kraju, a jego grób powoli zrównuje się z
    ziemią, jak coraz mniej bolesny wyrzut sumienia. Tymczasem tatuś nie
    wyjmuje z klapy wizerunku Matki Boskiej.
    Sławomir Cenckiewicz pukał do różnych drzwi - proboszcza, wójta, IPN-u.
    Wszyscy nabierają wody w usta, nikt nie chce udostępnić danych o
    Grzesiu. W IPN-ie takich danych po prostu nie ma. Wójt odpowiedział w
    oficjalnym piśmie, że na podstawie przepisów o ochronie danych
    osobowych, można udostępnić dane osób zmarłych, ale dane dotyczące
    rodziców zmarłego podlegają ochronie, chyba, ze są to osoby publiczne.
    Oczywiście wniosek jest taki, że żadne z rodziców Grzesia osobą
    publiczną nie jest. Poza tym według pokrętnej logiki wójta tabliczki na
    grobie umieścić nie wolno, gdyż nie wolno udzielać informacji o zmarłym
    n.p. dotyczącej daty jego urodzin i śmierci, gdyż nie był on osobą
    publiczną.
    Sławomir Cenckiewicz złożył odwołanie od decyzji pana wójta. Postanowił
    walczyć o przywrócenie podstawowej godności synowi Wałęsy - imienia i
    nazwiska na opuszczonej mogile.

    http://naszeblogi.pl/41697-pierworodny-walesy-pamiec
    i-grzesia-lewandowskiego

    Ostatnio czytalam, że Grześ ma już postawiony mały pomniczek dzięki panu
    Ceckiewiczowi i księdzu.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1