Ostatni kryzys sprawił, że ostatnio obsługa hipermarketów stała się jakaś nerwowa i
często atakuje całkiem przyzwoitych klientów tuż po zapłaceniu przy kasie.
I czyni to tylko i wyłącznie z takiego powowdu, że "monitoring zauważył" (znaczy
jakaś zaspana osoba mająca na monitorze komputerowym obrazy z kamer miała
PRZYWIDZENIE).

Wyobraź sobie miły kliencie, że chcesz mieć trochę spokoju i wybierasz się zrobić
wieczorem zakupy na śniadanie do Teeco.
Spokojnie i nieco smętnie kręcisz się wśród półek do muzyczki płynącej z głośników, w
międzyczasie pogadasz z kimś przez telefon, poprzebierasz powybierasz, spotkasz
znajomego, zbliżasz się do kasy, płacisz, pakujesz i w dobrym nastroju zbliżasz się
do wyjścia a tu...
PROSZĘ POKAZAĆ SIATKI I PARAGON
MONITORING ZAUWAŻYŁ, ŻE PAN/PANI KRADNIE
CZY ZGADZA SIĘ PAN/PANI PÓJŚĆ Z NAMI NA ZAPLECZE?
WIĘC PROSZĘ POKAZAĆ KIESZENIE
GDZIE PNA/PANI UKRYŁ/ŁA <tu_nazwa_artykułu_przywidzeniowego>
JEŻELI NIE TO MUSIMY WEZWAĆ POLICJĘ
...
itd itp

W każdym razie potem obsługa suma summarum potem przzyna i ustali, że monitoring
pomylił się, ale i tak pół nocy masz bezsenne.

A i sąsiedzi (znajomy napotkany w sklepie) od tamtej chwili zaczną patrzyć na ciebie
jakoś... krzywo.

PYTANIE: jakie prawa ma osoba podejrzana (niesłusznie) kiedy obsługa chce
skontrolować i zrewidować?