eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoNamierzanie telefonu - Andrychów cd.
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 37

  • 31. Data: 2024-10-25 08:52:52
    Temat: Re: Namierzanie telefonu - Andrychów cd.
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Thu, 24 Oct 2024 23:12:21 +0200, Shrek wrote:
    > W dniu 23.10.2024 o 10:12, J.F pisze:
    >> To akurat od telefonu nie zalezy, tylko od centrali.
    >> Ale co - ma przepisywać cyferki z ekranu?
    >
    > Najprościej to niech sobie dzwoni z książki telefonicznej wbudowanej w
    > telefon, ale nie blokować klawki, to może sobie też wybrać co mu się podoba.

    Trochę duża ta ksiązka, jak w jednym województwie..

    J.



  • 32. Data: 2024-10-25 09:05:01
    Temat: Re: Namierzanie telefonu - Andrychów cd.
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Thu, 24 Oct 2024 21:24:34 +0200, Robert Tomasik wrote:
    > W dniu 24.10.2024 o 11:40, J.F pisze:
    >>> Chcieli byśmy, bo tak prościej. Przychodzi rodzina, ze gość zaginął. To
    >>> pierwsze pasuje sprawdzić, czy karetka go do szpitala nie przywiozła: po
    >>> danych, albo jako n/n. Czasem potrzebujemy prostej informacji, czy
    >>> pacjent z wypadku ma obrażenia poniżej, czy powyżej 7 dni. Nie ważne, co
    >>> mu dolega (tajemnica lekarska), ale jak ma powyżej 7 ni, to się inaczej
    >>> czynności na miejscu zdarzenia robi, niż jak ma poniżej. I też musi na
    >>> miejsce patrol jechać. Z tym, że nie wykluczone, że to lokalne
    >>> uwarunkowanie.
    >> Takie informacje niewylegitymowanej osobie na telefon i bez pytania na
    >> piśmie? :-)
    >> No ale są faxy ... były. Są e-maile ...
    >
    > a potem dziwią się, że Policja zanim zacznie szukać, to kilka godzin
    > sprawdza, czy w szpitalu nie ma.

    Akurat narzekamy, ze wcale nie szuka, w przypadkach gdy okoliczności
    sugerują konieczność szybkiego szukania.

    Albo, że najpierw pare godzin, to wam zajmuje wypelnianie dlugiego
    formularza i czekanie.

    Poza tym czyż nie mówiłes, ze jeden może szukać, a drugi telefonować ?

    >>>> Bo CPR może dzwonić w celu sprawdzenia czy jest lekarz, i czy można np
    >>>> przywieźć ofiarę wypadku, zawałowca, itp ...
    >>> O ile wiem, to nie CPR, a koordynator Pogotowia Ratunkowego. No i u mnie
    >>> w mieście jest jeden szpital, więc nawet jak nie ma lekarza, to przecież
    >>> nie zostawimy pacjenta "w lesie".
    >> Sa inne miasta.
    >
    > A nawet inne kraje. Najbliżej alternatywny mamy na Słowacji :-)

    Nie wiem czy jest zwyczaj szukania wolnego szpitala na Słowacji,
    ale w innych miastach to się zdarza.

    J.


  • 33. Data: 2024-10-25 13:19:30
    Temat: Re: Namierzanie telefonu - Andrychów cd.
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 25.10.2024 o 09:05, J.F pisze:

    >> a potem dziwią się, że Policja zanim zacznie szukać, to kilka godzin
    >> sprawdza, czy w szpitalu nie ma.
    > Akurat narzekamy, ze wcale nie szuka, w przypadkach gdy okoliczności
    > sugerują konieczność szybkiego szukania.

    Częsty problem jest taki, że to, że trzeba szybko szukać okazuje się
    dopiero, jak się znajdzie - czasem zwłoki. Weź pod uwagę taki Andrychów.
    Nastolatka w środku miasta. Zdroworozsądkowo, jak nawet gdzieś straciła
    przytomność, to ktoś zadzwoni. Wpadł byś na to, że leży w jakiejś
    reklamie i umiera? Ba, czy byś tam szukał, jakbyś szukał? To naprawdę
    nie było oczywiste. Tam problemem był oto, że nie szukano, a nie to, ze
    nie znaleziono, bop jak znam tego typu akcje, to naprawdę szanse były
    niewielkie.

    Poderwane siły raczej kierowano by w jakieś zarośla, laski, krzaki,
    piwnice, czy nie wiem, co oni tam jeszcze mają z tego typu obiektów.
    Jakiś wielkopowierzchniowy sklep, czy parking przed nim, to naprawdę nie
    jest miejsce, gdzie bym się spodziewał, że może niezaopiekowanie
    wymagające pilnej pomocy dziecko leży. Tak, wiem, że wszyscy znawcy z
    góry wiedzieli, ze należało przeszukiwać wolnostojące reklamy na
    klombach. Ale podejdź do tego zdroworozsądkowo.
    >
    > Albo, że najpierw pare godzin, to wam zajmuje wypelnianie dlugiego
    > formularza i czekanie.

    Ten formularz ma kilka stron, ale to się na komputerze wypełnia. Jak
    zgłaszający jest ogarnięty i nie musi co chwila dopytywać kogoś o dane,
    to powiedzmy w góra 30 minut się to ogarnie. Jeszcze zależy od poziomu,
    bo czasem się więcej tych papierów robi, a czasem mniej. Natomiast jest
    to o tyle potrzebne, że na tej podstawie osoba poszukiwana znajduje się
    w systemie i gdyby ją gdzieś legitymowano, albo znaleziono jakieś n/n
    zwłoki, to ułatwi to koordynację.
    >
    > Poza tym czyż nie mówiłes, ze jeden może szukać, a drugi telefonować ?

    Oczywiście. Tylko mogłoby szukać dwóch :-) Przy czym ja po prostu staram
    się nakreślić, jak to w praktyce działa, a nie potępiam szpitala, że na
    telefon nie chce danych udzielać. Choć jak teraz myślę, to spięcie
    szpitali, pogotowia i straży miejskich w jeden system, do którego wrzuca
    się "legitymowane" osoby tak, by sprawdzając legitymowania (Policja ma
    taki system) dało się wyłowić, że któraś służba miała ostatnio kontakt z
    delikwentem, to nie jest zły pomysł. Tu nie trzeba jakiś danych wielkich.

    Rejestracja w SOR wysyła Imię, Nazwisko i datę urodzenia (nie PESEL, bo
    bywają obcokrajowcy) z informacją, że był. Nic więcej. Jak odpytując
    system zobaczę, że poszukiwany kilka godzin temu był na SOR, to już
    pojadę tam osobiście, albo kogoś wyślę, by dopytać o co chodzi. We
    wtorek szukaliśmy człowieka po całym mieście. Dorosły. Mający problemy z
    alkoholem, więc wszyscy po melinach szukali. Rodzina zgłosiła we wtorek,
    choć wyszedł w sobotę, ale mu się zdarzało. I po powiedzmy dwóch
    godzinach patrol pojechał do szpitala, by ustalić obrażenia z wypadku
    zupełnie innej osoby. Zapytali. Gość leżał na Kardiologii Inwazyjnej, bo
    w sobotę przyszedł do szpitala sam i stwierdzili rozległy zawał. Nie
    wnikałem, czemu nie powiadomił nikt rodziny.

    >> A nawet inne kraje. Najbliżej alternatywny mamy na Słowacji :-)
    > Nie wiem czy jest zwyczaj szukania wolnego szpitala na Słowacji,
    > ale w innych miastach to się zdarza.

    Ja to oczywiście zażartowałem. nie podrzucamy - chyba - pacjentów
    Słowakom jeszcze. Jeszcze nie dawno nie było u nas kilku
    specjalistycznych oddziałów i podrzucaliśmy sąsiednim powiatom nagłe
    przypadki okulistyczne oraz psychiatryczne. Te akurat u nas otwarli.
    Podejrzewam jednak, że jest szereg innych wąskich specjalizacji. Tylko,
    ze to w sposób nagły pewnie bywa sporadycznie potrzebne. O ile
    uszkodzenie oka w jakimś wypadku się zdarza, to powiedzmy nefrolog
    pewnie niespecjalnie często.
    --
    (~) Robert Tomasik


  • 34. Data: 2024-10-25 17:40:12
    Temat: Re: Namierzanie telefonu - Andrychów cd.
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Fri, 25 Oct 2024 13:19:30 +0200, Robert Tomasik wrote:
    > W dniu 25.10.2024 o 09:05, J.F pisze:
    >>> a potem dziwią się, że Policja zanim zacznie szukać, to kilka godzin
    >>> sprawdza, czy w szpitalu nie ma.
    >> Akurat narzekamy, ze wcale nie szuka, w przypadkach gdy okoliczności
    >> sugerują konieczność szybkiego szukania.
    >
    > Częsty problem jest taki, że to, że trzeba szybko szukać okazuje się
    > dopiero, jak się znajdzie - czasem zwłoki. Weź pod uwagę taki Andrychów.
    > Nastolatka w środku miasta. Zdroworozsądkowo, jak nawet gdzieś straciła
    > przytomność, to ktoś zadzwoni. Wpadł byś na to, że leży w jakiejś
    > reklamie i umiera?

    Bywają inne przypadki, gdzie rodzina zgłasza np po dwóch dniach, i
    widać, że pośpiechu już nie ma.

    Tu ojciec był jednak zaniepokojny telefonem, można było uwierzyć, że
    sprawa wygląda na pilną, albo jak widać po twojej wypowiedzi - liczyć
    na innych.

    Ojciec akurat miał bardzo zdroworozsądkową prośbę - namierzcie
    telefon. Nie wiem, czy sie nie da, czy się da, ale nie potraficie,
    czy się nie chciało.

    Można było powiedzieć szybko "tak naprawdę, to się uda zlokalizować,
    ze jest w Andrychowie". Ale ponoć ktos powiedział "to nie takie
    proste".

    > Ba, czy byś tam szukał, jakbyś szukał? To naprawdę
    > nie było oczywiste. Tam problemem był oto, że nie szukano, a nie to, ze
    > nie znaleziono, bop jak znam tego typu akcje, to naprawdę szanse były
    > niewielkie.

    Jak sie nie chce, to się nie znajdzie.

    Ja, to bym się starał namierzyć telefon. Ale jak się nie da dokładnie,
    to się nie da.

    Pies tropiący, to nie wiem czy dobry pomysł. W koncu jednak trochę
    ludzi tam chodzi.
    Ale jak dobry pies, to może trzeba było się spieszyć.

    >> Albo, że najpierw pare godzin, to wam zajmuje wypelnianie dlugiego
    >> formularza i czekanie.
    >
    > Ten formularz ma kilka stron, ale to się na komputerze wypełnia. Jak
    > zgłaszający jest ogarnięty i nie musi co chwila dopytywać kogoś o dane,
    > to powiedzmy w góra 30 minut się to ogarnie.

    A tu chyba dłużej trwało, plus czekanie.
    I nikt by nie miał pretensji, jakby najpierw zlecono namierzenie
    telefonu, i może wezwano psa, a potem w spokoju wypełniano formularz.

    > Jeszcze zależy od poziomu,
    > bo czasem się więcej tych papierów robi, a czasem mniej. Natomiast jest
    > to o tyle potrzebne, że na tej podstawie osoba poszukiwana znajduje się
    > w systemie i gdyby ją gdzieś legitymowano, albo znaleziono jakieś n/n
    > zwłoki, to ułatwi to koordynację.

    Chyba nie podejrzewasz kolegów, o przekroczenie uprawnien przy
    legitymowaniu? Więc legitymowana to może dopiero przypadkiem będzie,
    ale tu do bazy wystarczy wpisać parę podstawowych danych, nie pół
    godziny.

    >> Poza tym czyż nie mówiłes, ze jeden może szukać, a drugi telefonować ?
    >
    > Oczywiście. Tylko mogłoby szukać dwóch :-) Przy czym ja po prostu staram
    > się nakreślić, jak to w praktyce działa, a nie potępiam szpitala, że na
    > telefon nie chce danych udzielać.

    No ba, takie przepisy :-)

    > Choć jak teraz myślę, to spięcie
    > szpitali, pogotowia i straży miejskich w jeden system, do którego wrzuca
    > się "legitymowane" osoby tak, by sprawdzając legitymowania (Policja ma
    > taki system) dało się wyłowić, że któraś służba miała ostatnio kontakt z
    > delikwentem, to nie jest zły pomysł. Tu nie trzeba jakiś danych wielkich.

    Hm, jeszcze tego by brakowało, żeby każda wizyta u lekarza była w
    bazie policji :-)

    No ale jak pogotowie weźmie nieletnią, to chyba powinno rodzinę
    wezwać/poinformować. Przez policję?
    Przy nieprzytomnej ofierze wypadku chyba też policję należałoby
    powiadomić.
    Tylko nie wiadomo, czy personalia są znane.

    > Rejestracja w SOR wysyła Imię, Nazwisko i datę urodzenia (nie PESEL, bo
    > bywają obcokrajowcy) z informacją, że był.

    No ale jak pesel jest, to chyba można by wysłać?

    > Nic więcej. Jak odpytując
    > system zobaczę, że poszukiwany kilka godzin temu był na SOR, to już
    > pojadę tam osobiście, albo kogoś wyślę, by dopytać o co chodzi. We
    > wtorek szukaliśmy człowieka po całym mieście. Dorosły. Mający problemy z
    > alkoholem, więc wszyscy po melinach szukali. Rodzina zgłosiła we wtorek,
    > choć wyszedł w sobotę, ale mu się zdarzało. I po powiedzmy dwóch
    > godzinach patrol pojechał do szpitala, by ustalić obrażenia z wypadku
    > zupełnie innej osoby. Zapytali. Gość leżał na Kardiologii Inwazyjnej, bo
    > w sobotę przyszedł do szpitala sam i stwierdzili rozległy zawał. Nie
    > wnikałem, czemu nie powiadomił nikt rodziny.

    Pacjent przyszedl, nie powiedział, że prosi o powiadomienie ... to
    rodo i tajemnica lekarska :-)

    >>> A nawet inne kraje. Najbliżej alternatywny mamy na Słowacji :-)
    >> Nie wiem czy jest zwyczaj szukania wolnego szpitala na Słowacji,
    >> ale w innych miastach to się zdarza.
    >
    > Ja to oczywiście zażartowałem. nie podrzucamy - chyba - pacjentów
    > Słowakom jeszcze.

    W sytuacji awaryjnej, np wypadek autobusu, można by pomysleć.

    > Jeszcze nie dawno nie było u nas kilku
    > specjalistycznych oddziałów i podrzucaliśmy sąsiednim powiatom nagłe
    > przypadki okulistyczne oraz psychiatryczne. Te akurat u nas otwarli.

    Ja tam wiem, że np operację zaćmy robi się u nas w Czechach.
    Nie są to pilne rzeczy, i raczej prywatnie załatwiane,
    czy NFZ za to nie płaci?
    Jak w Czechach taniej, to czemu miałby nie płacic :-)

    > Podejrzewam jednak, że jest szereg innych wąskich specjalizacji. Tylko,
    > ze to w sposób nagły pewnie bywa sporadycznie potrzebne. O ile
    > uszkodzenie oka w jakimś wypadku się zdarza, to powiedzmy nefrolog
    > pewnie niespecjalnie często.

    uszkodzenie nerki czy pęcherza? Może i niezbyt często, ale też są
    narażone.

    J.


  • 35. Data: 2024-10-25 20:05:54
    Temat: Re: Namierzanie telefonu - Andrychów cd.
    Od: Shrek <...@w...pl>

    W dniu 25.10.2024 o 08:52, J.F pisze:

    >> Najprościej to niech sobie dzwoni z książki telefonicznej wbudowanej w
    >> telefon, ale nie blokować klawki, to może sobie też wybrać co mu się podoba.
    >
    > Trochę duża ta ksiązka, jak w jednym województwie..

    No przecież numerków nie wklepuje, tylko ma te specjalne. Wystarczy nie
    blokować klawiatury i może dzwonić gdzie chce.


    --
    Shrek

    Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
    PS - i konfederację!


  • 36. Data: 2024-10-26 01:53:47
    Temat: Re: Namierzanie telefonu - Andrychów cd.
    Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>

    On 2024-10-25, Robert Tomasik <r...@g...pl> wrote:
    > W dniu 25.10.2024 o 09:05, J.F pisze:
    >
    >>> a potem dziwią się, że Policja zanim zacznie szukać, to kilka godzin
    >>> sprawdza, czy w szpitalu nie ma.
    >> Akurat narzekamy, ze wcale nie szuka, w przypadkach gdy okoliczności
    >> sugerują konieczność szybkiego szukania.
    >
    > Częsty problem jest taki, że to, że trzeba szybko szukać okazuje się
    > dopiero, jak się znajdzie - czasem zwłoki. Weź pod uwagę taki Andrychów.
    > Nastolatka w środku miasta. Zdroworozsądkowo, jak nawet gdzieś straciła
    > przytomność, to ktoś zadzwoni. Wpadł byś na to, że leży w jakiejś
    > reklamie i umiera? Ba, czy byś tam szukał, jakbyś szukał? To naprawdę

    To już przerabialiśmy. Jeśliby dać wiarę ojcu (córka źle się czuje,
    traci przytomność), a okoliczności wskazują na miasto, to wniosek jest
    właśnie taki, że leży tam, gdzie się przechodnie o nią nie potykają,
    więc i wnętrze reklamy jest jak najbardziej możliwe. Ta reklama to była
    przy przystanku z którego ona zwykle odjeżdżała/przyjeżdzała? Gorzej
    jakby polazła do jakiejś piwnicy po kilkuset metrach błądzenia.

    To nie był problem MZ gdzie leżała, a że nie dano wiary ojcu, bo jeśli
    by dano, a ta reklama w pobliżu miejsca gdzie mogłaby przebywac, to MZ
    jest to oczywiste miejsce do przeszukania.

    Zresztą dalej w zasadzie napisałeś to samo, tylko inaczej rozłożyłeś
    akcenty.

    --
    Marcin


  • 37. Data: 2024-10-26 09:54:52
    Temat: Re: Namierzanie telefonu - Andrychów cd.
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 26.10.2024 o 01:53, Marcin Debowski pisze:
    >> Częsty problem jest taki, że to, że trzeba szybko szukać okazuje się
    >> dopiero, jak się znajdzie - czasem zwłoki. Weź pod uwagę taki Andrychów.
    >> Nastolatka w środku miasta. Zdroworozsądkowo, jak nawet gdzieś straciła
    >> przytomność, to ktoś zadzwoni. Wpadł byś na to, że leży w jakiejś
    >> reklamie i umiera? Ba, czy byś tam szukał, jakbyś szukał? To naprawdę
    > To już przerabialiśmy. Jeśliby dać wiarę ojcu (córka źle się czuje,
    > traci przytomność), a okoliczności wskazują na miasto, to wniosek jest
    > właśnie taki, że leży tam, gdzie się przechodnie o nią nie potykają,
    > więc i wnętrze reklamy jest jak najbardziej możliwe. Ta reklama to była
    > przy przystanku z którego ona zwykle odjeżdżała/przyjeżdzała? Gorzej
    > jakby polazła do jakiejś piwnicy po kilkuset metrach błądzenia.
    > To nie był problem MZ gdzie leżała, a że nie dano wiary ojcu, bo jeśli
    > by dano, a ta reklama w pobliżu miejsca gdzie mogłaby przebywac, to MZ
    > jest to oczywiste miejsce do przeszukania.

    Gdybyś ten sektor przeszukiwał, to zapewne tak. Tylko, czy przy
    deficycie sił i środków dysponował byś je w centrum miasta?
    >
    > Zresztą dalej w zasadzie napisałeś to samo, tylko inaczej rozłożyłeś
    > akcenty.

    Sprawę znam w zasadzie tylko z mediów. Zdaj się, że jednym z problemów
    było to, że ojcu uwierzono, iż ona jest w Ketach.

    --
    (~) Robert Tomasik

strony : 1 ... 3 . [ 4 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1