Witajcie!

Ostatni symbolicznie zalozylem sie z kumplem.

Otoz, ma on sprawe o pobicie czy cos takiego. (nie ze mna :) )
I teraz tak:
On twierdzi, ze jesli on przegra sprawe (a jest tym, ktory niby pobil) to
bedzie musial pokryc koszty adwokata POSZKODOWANEGO. Czy to prawda?

Ja uwazam, ze poszkodowany za swojego adwokata placi sam. On ew. pokryje
koszty sadowe.

To chyba tyle- mam nadzieje, ze wyrazilem sie jasno :)
Z gory dziekuje za czas poswiecony mojej osobie.

Pozdrawiam!
Krzys.

ps. moj tok rozumowania jest taki:

Bedac poszkodowanym, mozna wtedy brac sobie NAJDROZSZEGO prawnika
(powiedzmy, ok. $100000000 za sprawe).
Ten, ktory byl napastnikiem (powod?) jest juz uziemniony do konca zycia + 5
pokolen doprzodu...
Noo, absurd totalny. A z tego co ja sie orientuje, to chyba nie ma gornej
granicy (skoro moga byc procenty od kwoty odszkodowania...)