Witam,

w 2006 dostalem mandat od strazy miejskiej za, badz co badz niewielkie,
przekroczenie predkosci. Stala sobie puszka na ulicy i pstrykala fotki na
pustej dwupasmowce w miescie. Mniejsza o to.
Mandat przyjelem w strazy miejskiej, ale do dzisiaj go nie zaplacilem.
Akurat wtedy byla akcja z uprawnieniami dla tej jednostki - stwierdzilem, ze
nie warto ;) Uprawnienia staraz dostala dopiero w polowie 2007 roku, a
samego mandatu nie sciagnieto z podatku ani z pensji.
Ostatnio, po prawie 2 latach, dostalem pismo wzywajace do zaplaty wraz z
odsetkami z urzedu miasta z jednostki egzekucyjnej. Czy maja podstawy
prawne, aby sciagnac ze mna ta należnosc?


Pozdrawiam,
Marek