-
51. Data: 2005-08-10 15:17:26
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Marcin Debowski wrote:
> Nina, nie przesadzajmy. Rozwiązujesz z kimś umowę a ten Cię
> za to nagradza darmowymi minutami? :) Prawdę mówiąc o takim kuriozum to
Żaden przepis takiej promocji nie zabrania. A operator mógł się chcieć
podlizać użytkownikowi - żeby go nie stracić.
W normalnych krajach, gdzie monopolu nie ma, operatorzy walczą o abonentów.
> jeszcze nie słyszałem. A jak się czegoś nie jest pewnym, szczególnie w
O wielu rzeczach jeszcze nie słyszałeś.
> kwestii czy jest to płatne czy nie to się nie korzysta i już albo się
> korzysta i płaci.
Rany Boskie! Jak teraz przyjdzie do mnie rachunek za ileś tam lat
korzystania z 'oligocenki'...
Teraz widzisz absurdalność swojego rozumkowania?
--
Andrzej Ława @ Jelonki (Warszawa)
Suzuki GSX 400e (1987) lab-rat-bike ;)
-
52. Data: 2005-08-10 23:25:13
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: n...@h...pl (Nina Liedtke)
On Wed, 10 Aug 2005 16:05:47 +0800, Marcin Debowski
<a...@I...ml1.net> wrote in article
<r...@z...router>:
> Nina, nie przesadzajmy. Rozwiązujesz z kimś umowę a ten Cię
> za to nagradza darmowymi minutami? :)
A niby czemu nie? Przecież rozwiązanie umowy jako takie to nic
osobistego ;) Jeśli klient rozwiązuje ją, bo np. się przeprowadza, może
w nowym miejscu, po jakimś czasie, zechcieć zawrzeć ją ponownie z tym
samym operatorem.
> Prawdę mówiąc o takim kuriozum to jeszcze nie słyszałem.
Cóż, telefonia u nas dopiero wychodzi z okresu feudalizmu ;) Ale to się
zmienia i zmieni się tym szybciej, im szybciej ludzie przestaną myślec o
sobie jako o prochu marnym u stóp operatora-paniska.
> A jak się czegoś nie jest pewnym, szczególnie w
> kwestii czy jest to płatne czy nie to się nie korzysta i już albo się
> korzysta i płaci.
Jak się komuś dostarcza towary albo usługi niezamawiane, co do których
ma się mocne przesłanki do domniemania, że sobie ich nie życzy, to
trzeba się liczyć z tym, że towary skonsumuje lub ciepnie do kubła, z
usług skorzysta np. po to, żeby nam nawymyślać lub w inny sposób zrobić
nam na złość, a wezwanie do zapłaty skwituje popukaniem się w czoło.
Firma Readers Digest stosuje na szeroką skalę taką ,,agresywną''
sprzedaż, rozsyłając swoje towary komu popadnie i domniemując
przedłużanie umów wszelkich (w szczególności na prenumeratę). Domniemuje
też, że brak odpowiedzi jest zgodą na wszelkie ich propozycje, a
wyrażenie niezgody wymaga podjęcia aktywności - i to często
wielokrotnej, bo jednokrotna nie skutkuje. Ale nawet oni nie posuwają
się do tego, żeby żądać od ofiary zwrotu swoich towarów na jej koszt (a
sami pokrycia tych kosztów nie proponują). Ani nie twierdzą, że
zatrzymanie ich czasopism czy książek jest nadużyciem - bez względu na
to, czy przeczytało się je czy nie.
> > różni nachalni naciągacze wciskają ludziom niezamawiane
> > towary/usługi w sposób wręcz uniemożliwiający odmowę i usiłują wyłudzić
> > pieniądze żerując na poczuciu winy (,,wziąłeś/skorzystałeś, więc
> > płać''). To działalność tych naciągaczy jest IMO moralnie naganna.
>
> I dlatego, że ktoś jest naciągaczem to ma byc to usprawiedliwienie dla
> moich nadużyć? Hem.
Skorzystanie z towaru lub usługi niezamawianej, niepożądanej i
dostarczonej podstępnie ma być nadużyciem? No bez jaj :) Marcinie, a
gdybyś Ty był takim dostawcą, również uważałbyś, że samo ,,wciśnięcie''
komuś Twoich towarów/usług daje Ci prawo do otrzymania zapłaty lub
zarzucania Twojej ofierze dokonywania nadużyć? NADużyć?
Pozdrawiam
Nina
--
Antonina Liedtke ____________________________ ______ _ ___
http://hell.pl/nina/ ________________________ \`.,'/ _____ / |/ <_>__ ___ _
Jabber: nina(at)jabber.wroc.pl ______________ /_ _\ ____ / / / _ Y . `/
You can logoff, but you can never leave _______ \/ _____ /_/|_/_/_//_\_,_/
-
53. Data: 2005-08-11 11:13:04
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: Johnson <j...@n...pl>
Kira napisał(a):
> Nie idzie nijak udowodnic, ze korzystala ta sama osoba, na ktora
> byla zawarta _poprzednia_ umowa.
Przecież to autor dzwonił do biura obsługi ... więc z dowodem nie
powinno być problemu.
Pomijam już to rzez przyznał że korzystał z telefonu. po to to gdybanie?
--
@ Johnson
--- za treść postu nie odpowiadam
"Większość naszych błędów jest bardziej wybaczalna niż środki,
którymi staramy się je ukryć."
-
54. Data: 2005-08-11 11:16:46
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
Johnson napisał(a):
> Kira napisał(a):
>
>> Nie idzie nijak udowodnic, ze korzystala ta sama osoba, na ktora byla
>> zawarta _poprzednia_ umowa.
>
>
> Przecież to autor dzwonił do biura obsługi ... więc z dowodem nie
> powinno być problemu.
> Pomijam już to rzez przyznał że korzystał z telefonu. po to to gdybanie?
Rozmowy na BL nie są nagrywane i archiwizowane.
--
Pozdrawiam!
Liwiusz
www.liwiusz.republika.pl
-
55. Data: 2005-08-11 13:53:54
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: Marcin Debowski <a...@I...ml1.net>
In article <d...@b...prasowe.ksi>, Nina Liedtke wrote:
> On Wed, 10 Aug 2005 16:05:47 +0800, Marcin Debowski
><a...@I...ml1.net> wrote in article
><r...@z...router>:
>> Nina, nie przesadzajmy. Rozwiązujesz z kimś umowę a ten Cię
>> za to nagradza darmowymi minutami? :)
> A niby czemu nie? Przecież rozwiązanie umowy jako takie to nic
> osobistego ;) Jeśli klient rozwiązuje ją, bo np. się przeprowadza, może
> w nowym miejscu, po jakimś czasie, zechcieć zawrzeć ją ponownie z tym
> samym operatorem.
Coś w tym jest, ale i tak wydaje mi się, że jest tu jakaś spora
dysproporcja. Wbrew temu co dalej napisałaś o polskim feudaliźmie, mam
spore doświadczenie z operatorami niepolskimi i szczyt uprzejmości z
którym się spotkałem polegał na telefonie po rozwiązaniu umowy w którym
zapytano mnie o powody decyzji, podziekowano i wyrażono nadzieję, że
kiedyś znowu skorzytam. Nagradzany byłem wielokrotnie i w rozmaity sposób
ale jakoś nigdy po rozwiązaniu umowy :)
>> A jak się czegoś nie jest pewnym, szczególnie w
>> kwestii czy jest to płatne czy nie to się nie korzysta i już albo się
>> korzysta i płaci.
> Jak się komuś dostarcza towary albo usługi niezamawiane, co do których
> ma się mocne przesłanki do domniemania, że sobie ich nie życzy, to
> trzeba się liczyć z tym, że towary skonsumuje lub ciepnie do kubła, z
> usług skorzysta np. po to, żeby nam nawymyślać lub w inny sposób zrobić
> nam na złość, a wezwanie do zapłaty skwituje popukaniem się w czoło.
> Firma Readers Digest stosuje na szeroką skalę taką ,,agresywną''
> sprzedaż, rozsyłając swoje towary komu popadnie i domniemując
Ale to jakby nie od tej strony, bo mnie mało obchodzi czego sie taka firma
po mnie spodziewa, ja po prostu twierdzę, że czyjeś niegodziwe zachowanie,
nie upoważnia mnie do płacenia im takim samym. A już poza jakimiś
moralnymi szamotaninami to tego typu podejście jest też jak najbardziej
pragmantyczne. Po co mam się (w razie czego) włóczyć po sądach pozwany
przez takich oszustów gdzie będę się musiał zapewne sporo napocić aby
wykazać, że miałem prawo skorzystać. O wiele bardziej uśmiecha mi się
wariant, w którym to ja występuję z pozycji "oskarżyciela".
> sami pokrycia tych kosztów nie proponują). Ani nie twierdzą, że
> zatrzymanie ich czasopism czy książek jest nadużyciem - bez względu na
> to, czy przeczytało się je czy nie.
No ale czego to w sumie dowodzi? Firma która działa na pograniczu oszustwa
ma być dla mnie autorytetem w sprawach dot. nadużyć? :) Przyszła
niezamówiona przesyłka, jeśli adresowana do mnie pewnie otworzę. Jak tam
będą jakieś bezprawne warunki to zignoruje. Jak mnie będa nękać i trafią u
mnie na nastrój pieniaczy to powiadomię prokuraturę (nękanie, próba
wyłudzenia, groźba bezprawna), GIODO, wezwę ich do odbioru tych śmieci w
terminie takim a takim po którym zacznę im naliczać opłatę za składowanie
itp itd. Natomiast właścicielem tych śmieci na pewno się nie poczuje i nie
będę z nich korzystał tudziez nimi dysponował.
A w przypadku telefonu wszystko jest jasne zanim skorzystam z usługi
- przynajmniej mnie teoria niesamowitej promocji za specjalnie nie
przekonuje co oznacza, że spodziewam się że zaszła jakaś pomyłka
której wyzyskiwać nie będę.
Trochę inaczej rzecz wygląda jeśli skorzysta z tego domownik
nie mający pojęcia o całej sytuacji.
>> I dlatego, że ktoś jest naciągaczem to ma byc to usprawiedliwienie dla
>> moich nadużyć? Hem.
> Skorzystanie z towaru lub usługi niezamawianej, niepożądanej i
> dostarczonej podstępnie ma być nadużyciem? No bez jaj :) Marcinie, a
Zależy co masz na myśli - jeśli ktoś śle mi cos i zapewnia, że to za darmo
i zatrzymując nie zaciagam żadnych zobowiązań, to oczywiście skorzystanie,
nawet wobec późniejszego "odkręcania" nie jest naduzyciem. Ale jeśli nie
mam pewności czy to faktycznie za darmo, albo wręcz jest określony jakiś
warunek, to w mniejszym lub większym stopniu jest to dla mnie nadużycie.
> gdybyś Ty był takim dostawcą, również uważałbyś, że samo ,,wciśnięcie''
> komuś Twoich towarów/usług daje Ci prawo do otrzymania zapłaty lub
> zarzucania Twojej ofierze dokonywania nadużyć? NADużyć?
"Wciśniecie" - nie, ale "konsumpcja" tych rzeczy wobec braku wyraźnego
zapewnienia że są za darmo - tak.
--
Marcin
-
56. Data: 2005-08-11 15:09:25
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Johnson [Thu, 11 Aug 2005 13:13:04 +0200]:
> Przecież to autor dzwonił do biura obsługi ... więc
> z dowodem nie powinno być problemu.
A z czego mial dzwonic w zasadzie jak nie mogl podpiac tam
niczego innego? ;> Ale pomijam: w jaki sposob mu to wlasciwie
udowodnic? Blueline to czarna dziura, tam znika masa rzeczy
i nie podejrzewam, zeby akurat znalezli zapis takiej rozmowy
razem z numerem z ktorego dzwonil.
> Pomijam już to rzez przyznał że korzystał z telefonu.
> po to to gdybanie?
Ano po to zeby sie dowiedziec czy rzeczywiscie w taki sposob
moze sie SAMA zrobic umowa, ktorej nikt nigdy nie podpisywal
a jedna strona wrecz mowila otwarcie, ze sobie NIE ZYCZY...
Kira
-
57. Data: 2005-08-11 16:01:44
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: Johnson <j...@n...pl>
Kira napisał(a):
>
> Ano po to zeby sie dowiedziec czy rzeczywiscie w taki sposob
> moze sie SAMA zrobic umowa, ktorej nikt nigdy nie podpisywal
> a jedna strona wrecz mowila otwarcie, ze sobie NIE ZYCZY...
>
Przyznał fakt iż o tylko dzwonienia do infolinii, ale i wykonywania
innych rozmów.
Nie musi przyznawać wynikających z tego faktu skutków prawnych - to
będzie oceniał sąd, w razie sporu.
Czy naprawdę nikt oprócz mnie i Roberta Tomasika nie słyszał o
zawieraniu umów w sposób dorozumiany? Jeśli nie , to nie wiem po co się
tu produkuje i tak nikt nie może zrozumieć.
--
@ Johnson
--- za treść postu nie odpowiadam
"Większość naszych błędów jest bardziej wybaczalna niż środki,
którymi staramy się je ukryć."
-
58. Data: 2005-08-11 16:04:03
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: Johnson <j...@n...pl>
Liwiusz napisał(a):
>
>
> Rozmowy na BL nie są nagrywane i archiwizowane.
>
Skoro tak twierdzisz, ale mam co do tego wątpliwości ...
Zresztą to nie było BL Telekomunikacji bo tu chodzi o innego
usługodawcy, coś z telefonią komórkową.
Nie wiem zresztą czy są nagrywane, ale tak mi sie skojarzyło, bo przed
rozmową z mBankiem słychać ostrzeżenie.
--
@ Johnson
--- za treść postu nie odpowiadam
"Większość naszych błędów jest bardziej wybaczalna niż środki,
którymi staramy się je ukryć."
-
59. Data: 2005-08-11 16:41:03
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:ddfsp6$a85$1@atlantis.news.tpi.pl Johnson
<j...@n...pl> pisze:
> Czy naprawdę nikt oprócz mnie i Roberta Tomasika nie słyszał o
> zawieraniu umów w sposób dorozumiany?
Od lat jestem ubezpieczony w tym samym towarzystwie (ubezp. komunikacyjne).
Zawsze było tak, ze jeśli nie wypowiedziałem umowy przed końcem okresu to
dorozumiewano, że zawieram kolejną, przychodził blankiet, płaciłem i tyle.
To było wygodne.
A jakieś 1,5 roku temu jak mi wygasała umowa, to dostałem pismo, że muszę
przyjść zawrzeć nową _osobiście_. I że już nie można robić tak jak
poprzednio, bo to jest nieważne.
Więc może nie można już tak zawierać umów.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
60. Data: 2005-08-12 01:07:27
Temat: Re: Czy operator ma rację?
Od: n...@h...pl (Nina Liedtke)
On Thu, 11 Aug 2005 21:53:54 +0800, Marcin Debowski
<a...@I...ml1.net> wrote in article
<i...@z...router>:
> >> Nina, nie przesadzajmy. Rozwiązujesz z kimś umowę a ten Cię
> >> za to nagradza darmowymi minutami? :)
> > A niby czemu nie? Przecież rozwiązanie umowy jako takie to nic
> > osobistego ;) Jeśli klient rozwiązuje ją, bo np. się przeprowadza, może
> > w nowym miejscu, po jakimś czasie, zechcieć zawrzeć ją ponownie z tym
> > samym operatorem.
>
> Coś w tym jest, ale i tak wydaje mi się, że jest tu jakaś spora
> dysproporcja. Wbrew temu co dalej napisałaś o polskim feudaliźmie, mam
> spore doświadczenie z operatorami niepolskimi i szczyt uprzejmości z
> którym się spotkałem polegał na telefonie po rozwiązaniu umowy w którym
> zapytano mnie o powody decyzji, podziekowano i wyrażono nadzieję, że
> kiedyś znowu skorzytam. Nagradzany byłem wielokrotnie i w rozmaity sposób
> ale jakoś nigdy po rozwiązaniu umowy :)
Może za dużo się nasłuchałam narzekań rodziny z Kanady ;) Nie mają czasu
ani ochoty się tym zająć, ale już _muszą_ zmienić operatora, bo mają u
niego telefon _już_ 2 lata, wszystkie promocje się im pokończyły i teraz
płacą więcej, niż wszyscy ich znajomi, bo wierność ani staż nie są
nagradzane w żaden sposób. Znajomi im mówią, że są frajerami i oni sami
też się tak czują. Muszą, no literalnie muszą rozwiązać umowę i zawrzeć
ją z kimś innym. Do obecnego operatora wrócą, jak promocje u nowego się
pokończą.
A skoro na klienta jest wywierana tak silna presja, aby rozwiązywał
stare umowy, to chyba (dokonując pewnego skrótu myślowego) można
powiedzieć, że rozwiązywanie umów jest nagradzane? ;) A na pewno dobrze
widziane. No i - last but not least - jest REALIZOWANE.
Nie bardzo wyobrażam sobie, jak by zareagowali Kanadyjczycy, gdyby
któryś operator nie odłączył swojego sygnału po otrzymaniu pisemnego
wypowiedzenia umowy i oczekiwał, że były klient albo będzie nadal płacił
mu jego wygórowane ceny, albo wyrzeknie się korzystania z telefonu przez
cały czas, kiedy tenże operator ma fantazję nadal samowolnie dostarczać
mu swój sygnał. Hmm, przypuszczam, że taki klient po prostu zawarłby
nową umowę z innym operatorem, a już ten nowy operator zrobiłby porządek
ze swoim poprzednikiem. I jesli ktoś by coś płacił, to stary operator
odszkodowanie temu nowemu za utracone opłaty za wykonane przez klienta
połączenia, których ten nowy nie mógł zrealizować, bo stary zrealizował
je samozwańczo ;)
[...]
> Ale to jakby nie od tej strony, bo mnie mało obchodzi czego sie taka firma
> po mnie spodziewa, ja po prostu twierdzę, że czyjeś niegodziwe zachowanie,
> nie upoważnia mnie do płacenia im takim samym.
No jak to Cię nie upoważnia, to prawdopodobnie uważasz, że po prostu nic
na świecie Cię do tego nie upoważnia :) I to jest piękne i w ogóle nie
można z tym dyskutować, dlatego nawet nie próbuję, tylko kładę nacisk na
coś innego: że to, co nazywasz ,,odpłacaniem tym samym'', to wcale nie
jest ani nadużycie, ani niegodziwe zachowanie. To jest zachowanie
normalne. Po prostu normalne, naturalne. Cudza niegodziwość nie
upoważnia Cię... etc., ale też nie nakłada na Ciebie żadnych
dodatkowych, specjalnych obowiązków, mających na celu ochronę interesów
niegodziwca. A już zwłaszcza nie powinieneś ponosić szkód ani nawet
cierpieć niewygód dlatego, że nagle priorytetem staje się dla Ciebie
ochrona interesów niegodziwca. Niegodziwiec się niegodziwie zachowuje, a
Ty żyjesz sobie dalej spokojnie... chcesz gdzieś zadzwonić, to
dzwonisz... normalnie, jak w Kanadzie ;)
[...]
> > sami pokrycia tych kosztów nie proponują). Ani nie twierdzą, że
> > zatrzymanie ich czasopism czy książek jest nadużyciem - bez względu na
> > to, czy przeczytało się je czy nie.
>
> No ale czego to w sumie dowodzi? Firma która działa na pograniczu oszustwa
> ma być dla mnie autorytetem w sprawach dot. nadużyć? :)
No pewnie. Kto, jak nie oni? ;) Dla mnie są, bo zakładam, że znają się
na tym sto razy lepiej ode mnie ;)
[...]
> > gdybyś Ty był takim dostawcą, również uważałbyś, że samo ,,wciśnięcie''
> > komuś Twoich towarów/usług daje Ci prawo do otrzymania zapłaty lub
> > zarzucania Twojej ofierze dokonywania nadużyć? NADużyć?
>
> "Wciśniecie" - nie, ale "konsumpcja" tych rzeczy wobec braku wyraźnego
> zapewnienia że są za darmo - tak.
No ale to jest telefon stacjonarny i nie można dokonać takiego
rozróżnienia. Samo ,,wciśnięcie'' (dostarczenie sygnału) jest już usługą
,,samoskonsumowaną'', słono płatną (abonament), bez względu na to, czy
klient dzwoni do kogoś z tego telefonu czy nie.
Pozdrawiam
Nina
--
Antonina Liedtke ____________________________ ______ _ ___
http://hell.pl/nina/ ________________________ \`.,'/ _____ / |/ <_>__ ___ _
Jabber: nina(at)jabber.wroc.pl ______________ /_ _\ ____ / / / _ Y . `/
You can logoff, but you can never leave _______ \/ _____ /_/|_/_/_//_\_,_/